38. To Pewnie Moja Córka.

Od jakiejś godziny czułam się trochę dziwnie. Nie miałam pojęcia, czemu zareagowałam tak panicznie, gdy Bill wszedł do mojego pokoju. Wiem tylko tyle, że tak nagle cała chęć na seks z Lukiem zniknęła.

Po tej sytuacji Luke był trochę zmieszany i, szczerze mówiąc, nie czułam się z tym fajnie. Przyszedł do salonu chwilę po mnie i Billu, ale nawet na mnie nie spojrzał. Ja patrzyłam na niego większość czasu i miałam wrażenie, że on celowo na mnie nie patrzył. Nie odezwał się też do mnie nawet słowem, a wszyscy rozmawialiśmy. Stwierdziłam, że pogadam z nim, gdy załatwimy to, co mamy załatwić.

– Dobra zbieramy się! – krzyknął mój brat tak głośno, że obudziłby nawet trupa.

Bill i jego hakerzy w końcu namierzyli osobę, która chciała sprzedawać filmiki i informacje o nas ludziom z mojej dawnej klasy. Mieliśmy adres, więc od razu stwierdziliśmy, że odwiedzimy tę osobę. Przegadaliśmy wszystko dokładnie i musieliśmy chwilę poczekać, bo Bill musiał sprawdzić jeszcze kilka rzeczy. W tym czasie poszłam się trochę ogarnąć. Nie wyglądałam źle, ale nie wyglądałam też wyjściowo, więc musiałam coś z tym zrobić.

– Dawno nie widziałam cię tak ucieszonego. – rzuciłam, gdy zeszłam do salonu.

– Gdybyś była na moim miejscu też byś była ucieszona. Dla nas każda osoba w sieci, z którą wygramy, to jest trofeum, które wcale nie jest łatwe do zdobycia. – powiedział z uśmiechem Bill.

– Dobrze widzieć cię w takim stanie. – mruknęłam a następnie szybko do niego podeszłam i go przytuliłam.

– Wszystko okej? – zapytał z powagą chłopak.

– Tak. – zaczęłam, gdy się od niego oderwałam. – Po prostu dawno nie widziałam u ciebie tak szczerego uśmiechu. – dodałam, patrząc mu prosto w oczy.

– Po śmierci Danny'ego było mi ciężko. Zresztą nie tylko mi, ale wiesz, o co chodzi. Trudno mi było szczerze się uśmiechać, ale, prawdę mówiąc, już jest lepiej, więc ten uśmiech się pojawia. – powiedział Bill również, patrząc mi w oczy.

– Nie masz pojęcia jak się cieszę, że jest już lepiej. – rzuciłam a następnie po raz kolejny się do niego przytuliłam.

– Dobra koniec tych uścisków. Trzeba zająć się poważnymi sprawami dzieci. – odezwał się Will, wchodząc do salonu.

Kilka minut później byliśmy w drodze do osoby, która na sto procent się nas nie spodziewała. Bill nas zapewnił, że on i jego hakerzy zdobyli ten adres, nie zostawiając po sobie ani śladu. Już nie mogę się doczekać miny tej osoby, gdy zorientuje się jak bardzo ma przejebane.

Dom, do którego jechaliśmy znajdował się niedaleko głównego wyjazdu z miasta. Z tego, co wiem to dość biedna okolica. Kilka razy tam przejeżdżałam, ale nie załatwiałam żadnych spraw, więc nie mam pojęcia, z kim będziemy mieli do czynienia. Zabraliśmy ze sobą kilku ochroniarzy na wszelki wypadek.

– Okej jesteśmy. – stwierdził Dylan, zatrzymując samochód.

– Jezu, czemu ci wszyscy ludzie się tak na nas patrzą? – zapytała Rose, spoglądając przez otwartą szybę samochodu.

– Biedna okolica, a my przyjeżdżamy dość bogatymi samochodami na dodatek dość dużą ekipą. Pewnie na ich miejscu też byś się patrzyła. – odpowiedziałam a następnie wysiadłam z samochodu.

– Coś w tym jest. – rzuciła Rose, gdy stanęła obok mnie.

Chwilę później czekaliśmy pod drzwiami do domu. Pukaliśmy kilka razy, ale nikt nie otwierał. Ochrona została przed samochodami, bo każdy z nas miał broń, no i nie chcieliśmy wszyscy wchodzić do tej jednej osoby. Byliśmy pewni, że sobie poradzimy, a gdyby było inaczej, to ochroniarze szybko znaleźliby się blisko nas, bo samochody były tylko kilka metrów od domu.

– Tracę już cierpliwość. – warknął Will, a następnie po raz kolejny mocno uderzył kilka razy w drzwi.

– Przepraszam, ale nie słyszałam. Byłam u córki w pokoju, a ona strasznie głośno słucha muzyki. – powiedziała z uśmiechem kobieta od razu po otworzeniu drzwi.

Przez dłuższą chwilę wszyscy patrzyliśmy na tę kobietę. Chyba nikt z nas z jakiegoś powodu nie wiedział, co ma powiedzieć.

– Coś się stało? – zapytała kobieta cały czas się uśmiechając.

– W sumie to tak. – zaczął Bill poważnym tonem. – Jakaś osoba z tego domu zrobiła coś, czego nie powinna zrobić i przyjechaliśmy to wyjaśnić.

– To pewnie moja córka. Mówiłam jej, że te zabawy z komputerem źle się skończą, ale ona w ogóle mnie nie słuchała. Ma już czternaście lat, więc powinna wiedzieć, że nie wszystko może ujść jej na sucho. Proszę wejdźcie i pogadajcie z nią. Może w końcu coś zrozumie. – westchnęła kobieta, a następnie zaprosiła nas do środka.

Gdy usłyszałam, że ta dziewczyna ma czternaście lat od razu spojrzałam na Billa, który był zdziwiony tą sytuacją tak samo jak ja. Zresztą z tego, co zauważyłam każdy był zdziwiony. Bill i jego hakerzy raczej się nie pomylili. Jeśli się okaże, że za tym profilem na snapie stoi czternastolatka to już chyba nic w tym życiu mnie nie zdziwi.

– Poczekajcie chwilę już ją wołam. – powiedziała kobieta, gdy wszyscy znaleźliśmy się w salonie, a następnie poszła do pomieszczenia, z którego słychać było głośną muzykę.

– Czternastolatka hakerką? – zapytała Clara, patrząc na Billa.

– Jestem tym tak samo zdziwiony jak ty. – odpowiedział mój brat lekko się uśmiechając.

– Jacy ludzie? Jakie problemy? – usłyszałam, gdy muzyka ucichła, a chwilę później kobieta wyszła z pokoju ze swoją córką.

– Siema. – rzucił z uśmiechem Will, machając dziewczynie.

Jej reakcja była dokładnie taka, jak ją sobie wyobrażałam. Znaczy wyobrażałam sobie reakcje chłopaka, bo Bill mówił, że to najpewniej chłopak, ale to tylko drobny szczegół.

– Ja pierdole. – westchnęła ze zrezygnowaniem dziewczyna, patrząc na Willa.

– Allison nie przeklinaj. – mruknęła kobieta, patrząc na swoją córkę.

Z każdą sekundą wszyscy byliśmy zmieszani coraz bardziej. Serio każdy z nas nie ogarniał co się dzieje. Kompletnie nie wiedzieliśmy, co mamy zrobić. W domu stwierdziliśmy, że od razu zaczniemy agresywnie tę rozmowę i tak dalej, ale teraz raczej nie wchodziło to w grę. Przecież nie zaczniemy rozmowy agresywnie, mając przed sobą czternastoletnią dziewczynę i jej mamę, która nie ma pojęcia w co wpakowała się jej córka.

– Okej powiem tak. To… – zaczął Bill, ale musiałam mu przerwać.

– Możemy pogadać z Allison na osobności? – zapytałam, patrząc na mamę dziewczyny.

– Oczywiście, że tak. – odpowiedziała kobieta.

– Chodźcie do mojego pokoju. – mruknęła chwilę później dziewczyna.

Wolałam nie gadać o tym wszystkim przy jej mamie. Byłam wkurwiona na tę dziewczynę, bo to, co zrobiła było dość głupie, ale nie chciałam, żeby po naszym wyjściu miała kolejne problemy. Jeśli jej mama, by się dowiedziała, że jej córka naraziła się mafii to byłoby kiepsko.

– Powiedz mi co ty kurwa odjebałaś? – zapytałam poważnym tonem, gdy wszyscy znaleźliśmy się w pokoju dziewczyny.

~~~

Kocham i do następnego❤️❤️❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top