36. Obiecuję, Że Zabijemy Każdego Z Nich.
Chciałam coś zrobić, ale nie mogłam. Nie miałam kontroli nad własnym ciałem. Próbowałam się poruszyć z całych sił, ale to było na nic.
– Zabije cię kurwa! Zabije cię rozumiesz? – krzyczałam najgłośniej, jak potrafiłam, ale Daniel nie zwracał na mnie uwagi.
Nie potrafiłam powstrzymać płaczu. Z każdą sekundą płakałam coraz bardziej.
– Dobra koniec tego pierdolenia. – powiedział mężczyzna, a następnie zaczął rozpinać pasek od swoich spodni.
– Nie rób tego. – błagała cały czas Cathy, ale Daniel za każdym razem komentował jej słowa głośnym śmiechem.
Chwilę po tym, jak Daniel rozpiął pasek w pomieszczeniu znajdującym się przy naszej celi rozległ się ogromny dźwięk, a kilka sekund później do naszej celi zaczęli wbiegać wszyscy z naszej ekipy.
– Ty śmieciu jebany. – warknął Roy, rzucając się na Daniela, który nie do końca wiedział, co się dzieje.
Roy wpadł w szał. Nigdy nie widziałam go w takim stanie. Zadawał Danielowi cios za ciosem. Nawet gdy ten przestał reagować Roy uderzał jeszcze mocniej. W końcu Dylan i Will go złapali i odciągnęli.
Gdy spojrzałam na mężczyznę, który leżał kawałek ode mnie myślałam, że zwymiotuje. W życiu nie widziałam kogoś tak obitego. Jego twarz wyglądała, jakby przejechał po niej samochód. Raczej nie żył, bo wątpię, że ktokolwiek przeżyłby coś takiego.
– Spokojnie już nic wam nie grozi. – powiedziała Clara, a następnie zdjęła z siebie bluzę i szybko założyła ją na Cathy.
– Coś nam podali, nie możemy się ruszać. – rzuciłam, gdy Luke podszedł uwolnić mnie z łańcuchów.
– Zapłacą za to. Obiecuje, że zabijemy każdego z nich. – warknął chłopak, patrząc mi w oczy. – Nie masz pojęcia jak się cieszę, że żyjesz. – dodał spokojniejszym tonem, a następnie mocno mnie przytulił.
Wciąż płakałam, ale łzy smutku zamieniły się w łzy radości. Oni nas uratowali i zrobili to, zanim ten skurwysyn cokolwiek zdążył zrobić.
– Cathy wszystko okej? – zapytałam, gdy Luke uwolnił mnie z łańcuchów.
– Tak wszystko jest okej. Nie martw się. – odpowiedziała dziewczyna.
– Weźmiemy was, stąd a chłopaki zajmą się resztą. – powiedział Bill, patrząc raz na mnie raz na Cathy.
Od razu po jego słowach Roy wziął Cathy na ręce, Luke mnie i zaczęliśmy iść w stronę wyjścia. Gdy wyszliśmy z domu i chłopacy zanieśli nas do samochodów poczekaliśmy chwilę na Billa, a następnie odjechaliśmy.
Miałam z Cathy rację. Byłyśmy przetrzymywane w piwnicy jakiegoś domku w lesie.
– Dlaczego ci faceci tam zostali? – zapytałam Wendy chwilę po naszym odjeździe.
– Pozbędą się ciała i wszystkiego, co mogłoby wskazywać na to, że to my złożyliśmy tam wizytę. Ślady po was też znikną. Ogólnie cały dom zostanie wyczyszczony, więc nie musimy się martwić o to, że ktokolwiek z nas pójdzie siedzieć za zabójstwo Daniela. – odpowiedziała dziewczyna.
– Ten skurwiel chciał nas zgwałcić i mówił, że reszta też to zrobi, jeśli nie zaczniemy gadać. – warknęłam chłodnym tonem.
– Odpowiedział za to i reszta też odpowie. Już nikt was nie ruszy. – powiedział Luke, łapiąc mnie za rękę.
Po jakimś czasie dojechaliśmy do domu. Moją uwagę od razu przykuło mnóstwo facetów, którzy byli na naszej posesji. Na sto procent to byli ochroniarze. Niektórzy byli w normalnych ubraniach, ale byli też ci poprzebierani za pracowników.
Chłopacy szybko zanieśli mnie i Cathy do domu, w którym czekało na nas kilku ratowników. Od razu dostałyśmy jakieś zastrzyki i zostałyśmy zbadane.
Po kilkunastu minutach zaczynałam odzyskiwać władze nad swoim ciałem, a po jakiejś godzinie byłam już całkowicie sprawna. Wciąż byłam osłabiona i odwodniona, więc musiałam coś zjeść. Chciałam przed tym zapalić, ale Rose stwierdziła, żebym lepiej tego nie robiła, bo jeszcze zemdleje. Cathy natomiast jej nie posłuchała i postanowiła zapalić. Trochę wkurzyła tym Roya, który też mówił, że to nie jest najlepszy pomysł. Poczekaliśmy na nią i później całą czwórką ruszyliśmy w stronę salonu.
Reszta ekipy była z nami przez większość czasu, gdy leżałyśmy i dochodziłyśmy do siebie. Wszyscy oprócz Rose i Roya wyszli jakieś piętnaście minut przed nami, żeby przygotować jedzenie.
– Jak długo nas nie było? – zapytałam od razu po tym, gdy weszliśmy do salonu.
– Zostałyście porwane w poniedziałek, a dziś jest środa. No nie było was prawie dwa całe dni. – odpowiedział Bill, patrząc na mnie.
– Jak w ogóle do tego doszło? Co się stało z ochroniarzami? Przecież byli przed restauracją. Jak to możliwe, że nie ogarnęli co się dzieje? – zapytała Cathy, zajmując miejsce na kanapie.
– Zostali po cichu zabici. – zaczął Will. – Nie zauważyłyście tego, bo byłyście akurat w łazience. Wszystko dokładnie sprawdziliśmy. Zostali zabici chwilę przed tym, jak Emma próbowała się do nich dodzwonić. Nie mieli żadnych szans. Te kurwy z zespołu śledczego pojawiły się znikąd i szybko ich załatwili. Przed tym dostali się do restauracji tylnym wejściem i zapłacili kelnerowi za dosypanie wam czegoś do wina. Ten kelner się pomylił i tylko ty dostałaś wino z prochami. Zanim zostałyście wyniesione z restauracji to wszyscy ludzie zostali z niej wywaleni, a ci którzy tam pracowali nic nie zrobili, bo przecież to była akcja zespołu śledczego.
Przez dłuższą chwilę analizowałam to wszystko i nie pasowało mi kilka rzeczy.
– Skąd wiecie, że ochroniarze zostali zabici chwile przed moim telefonem do nich? – zapytałam.
– Sprawdziliśmy, o której do nich dzwoniłaś, a później doszliśmy do nagrań z kamer miejskich, na których uwieczniony jest moment i godzina zabójstwa. Odpowiem od razu na twoje drugie pytanie. Na nagraniu ci faceci są w kominiarkach, więc nikt nam nie uwierzy, że to oni. – odpowiedział Will.
– A pracownicy restauracji nie zorientowali się, że coś jest nie tak? – zapytała Cathy.
– Zorientowali się od razu, ale powiedzieli nam później, że nie chcieli się wtrącać w nie swoje sprawy. Kazaliśmy im się spakować i wypierdalać z miasta, a restauracje puściliśmy z dymem. – odpowiedział Will.
– Mam nadzieję, że to wszystko niedługo się skończy. – westchnęłam a następnie zaczęłam jeść to, co niedawno przygotowała reszta ekipy.
Nie potrafiłam zrozumieć tego, co usłyszałam. Pracownicy restauracji pozwolili tym facetom nas porwać. Zorientowali się, że coś jest nie tak i nie zareagowali. Pozwolili tym skurwysynom wyjść z restauracji z dwiema nieprzytomnymi dziewczynami. To było nienormalne. Chciałam, żeby to wszystko już się skończyło. Nie chciałam być ani chwili dłużej w Burlington.
Chwilę po tym, jak zjadłam postanowiłam wziąć prysznic, a następnie położyłam się spać. Zbliżał się wieczór, a ja byłam zmęczona i musiałam odpocząć. Położyłam się z Lukiem, bo nie chciałam być sama, a przy nim czułam się po prostu bezpiecznie.
~~~
Kocham i do następnego❤️❤️❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top