19. To Ty Słuchaj.
Od jakiś dwóch godzin świetnie się bawiłam. Nie byłam pijana, bo nie miałam zamiaru się upijać. Wypiłam tylko kilka kieliszków szampana. Wolałam się nie upijać, bo byłam pewna, że źle, by się to skończyło. Poza tym ktoś musiał ogarniać chłopaków, którzy jak zawsze nie mieli żadnych hamulców.
Większość czasu w klubie przetańczyłam. Wracałam do loży tylko po to, żeby się napić i chwilę odpocząć. Nie chciałam cały czas w niej siedzieć, bo nie po to tu przyszłam. Cathy, Rose, Wendy i Clara miały takie samo podejście. One też większość czasu przetańczyły. Tylko chłopacy siedzieli w loży i nie ruszyli się z niej od początku imprezy.
– Może w końcu pójdziecie do ludzi? – zapytałam z uśmiechem, zajmując miejsce obok mojego brata.
– Spokojnie, ty się o nas nie martw. – rzucił Dylan, a następnie sięgnął po kolejny kieliszek wódki.
– Ja się o was nie martwię. – zaczęłam, sięgając kieliszek z szampanem. – Martwię się o siebie i o dziewczyny. Ktoś będzie musiał wyprowadzić was z tego klubu, gdy nie będziecie w stanie chodzić i tym kimś na pewno będę ja i dziewczyny. To nie będzie łatwe zadanie, więc ruszcie się, idźcie tańczyć i wytrzeźwiejcie trochę.
Oczywiście chłopacy nie wzięli do siebie tego, co im powiedziałam. Żaden z nich nawet nie drgnął. Od jakiś dwóch godzin cały siedzieli w tych samych miejscach. Nie wychodzili nawet do łazienki. Wiem to, bo jakoś tak wychodziło, że zawsze jedna z dziewczyn była w loży, gdy reszta tańczyła.
– Emma ten typ z lewej w białej bluzie cały czas cię obczaja. – powiedziała Cathy, zajmując miejsce obok mnie, a ja od razu spojrzałam na chłopaka, o którym mówiła moja przyjaciółka.
Niestety, gdy tylko na niego spojrzałam od razu zrobił się cały czerwony, a chwilę później odwrócił wzrok. Był całkiem fajny z wyglądu, ale bardziej spodobało mi się, że to był nieśmiały. Znaczy nie byłam tego pewna, ale tak mi się wydawało. Gdyby taki nie był to raczej na luzie utrzymałby ze mną kontakt wzrokowy.
– Uwaga Emma wypatrzyła swoją ofiarę. – stwierdził Roy, gdy Wendy, Rose i Clara też wróciły do loży.
– Uuu który lub która? – zapytała moja siostra.
– Ten w białej bluzie z tamtej loży. – odpowiedział Will, wskazując palcem na miejsce, w którym znajdował się chłopak.
Oczywiście Will miał wyjebane w to, że w tej loży było sześciu chłopaków i dwie dziewczyny, które akurat patrzyły w naszą stronę. Zaraz po jego geście trzech chłopaków też spojrzało w naszą stronę, ale chwilę później cała piątka odwróciła od nas wzrok.
– Wygląda na nieśmiałego. – stwierdziła Clara cały czas, patrząc na chłopaka.
– Lubię takich. – rzuciłam, posyłając dziewczynie uśmiech.
Serio lubię takich chłopaków. Nie wiem, czemu, ale z automatu ciągnie mnie do nieśmiałych. Zwracam na nich większą uwagę niż na innych. Nie zawsze tak było. Kiedyś nie zwracałam na to uwagi, ale gdy pisałam z Codym pojawiło mi się coś takiego. Bardzo możliwe, że właśnie Cody to zapoczątkował, bo sam był nieśmiały.
– Emma dziś po… – zaczął Will, ale nie pozwoliłam mu dokończyć.
– Zaraz jeden z nich cię stąd wyniesie. – powiedziałam, wskazując na ochroniarzy, a Will od razu się zamknął.
W sumie zagadanie do tego chłopaka nie było złym pomysłem. Z tego, co powiedziała Cathy on cały czas mnie obczaja i mi też się spodobał.
– Zawołaj go tu, a my pójdziemy potańczyć. – zaczęła Rose, patrząc na mnie. – Niektórym taniec bardzo się przyda. – dodała, przenosząc wzrok na chłopaków.
– Nie ma szans ja się stąd nie ruszam. – rzucił Roy.
– Jesteś tego pewny? – zapytała Cathy, a następnie namiętnie pocałowała chłopaka.
– Jednak się ruszę, bo taniec dobrze mi zrobi. – odpowiedział Roy, gdy Cathy się od niego oderwała.
– Na szczęście nie mam nikogo, kto by mnie zmusił do odejścia stąd. – zaśmiał się Bill.
Zaczęłam czuć się dziwnie, gdy pojawił się temat wyjścia wszystkich z loży tylko po to, żebym mogła pogadać w niej z tym chłopakiem.
– Uspokójcie się kurwa. Nikt ma nigdzie nie wychodzić. – zaczęłam, patrząc na każdego po kolei. – Ja pójdę tam. – dodałam po chwili.
– W sumie ja i tak idę poszukać jakiejś koleżanki. – rzucił Will, wstając ze swojego miejsca.
– To idziemy poszukać dwóch koleżanek. – zaśmiał się Luke, a następnie wyszedł z Willem z loży.
– My idziemy tańczyć. – stwierdziła Rose, po czym wzięła Wendy za rękę i też wyszły z loży.
– Dylan, Roy, Cathy my też idziemy. – powiedziała Clara, a chwilę później cała czwórka opuściła loże.
– Nie no nie będę takim złym bratem. Wychodzę, ale pamiętaj, że i tak shipuje cię z Paulem. – burknął Bill, a następnie wstał, wziął butelkę szampana i podobnie jak reszta opuścił loże.
Nie rozumiałam o co mu chodzi z Paulem. Ja z nim tylko kurwa rozmawiałam.
Jakieś pięć minut po tym, gdy wszyscy postanowili opuścić loże poprosiłam o coś jednego z ochroniarzy. Troy mówił, że oni załatwią nam wszystko, więc raczej mnie nie zawiodą.
Poprosiłam jednego z nich, żeby ściągnął do loży tego chłopaka, który mi się spodobał i żeby zrobił coś, żeby jego znajomi nam nie przeszkadzali. Niby przyzwyczaiłam się do wzroku innych ludzi, ale wiedziałam, że będę czuć się dziwnie, gdy będę flirtować z chłopakiem, a jego znajomi będą się cały czas na nas patrzeć.
Po chwili ochroniarz, z którym gadałam poszedł z drugim ochroniarzem po chłopaka do loży, która znajdowała się kawałek dalej. Nie słyszałam, o czym ci rozmawiają, ale zauważyłam, że chłopak, który mi się spodobał dość mocno zdziwił się zaistniałą sytuacją. Oczywiście od razu wstał i zaczął iść w moją stronę, a ochroniarze zaczęli o czymś gadać z jego znajomymi.
– Hej. – zaczęłam z uśmiechem, gdy chłopak wszedł do mojej loży. – Jestem Emma. – dodałam, wyciągając dłoń w jego stronę.
– Nate. – odpowiedział szybko chłopak, a następnie lekko uścisnął moją dłoń.
– Przyjaciółka mi powiedziała, że cały czas mnie obserwujesz, więc stwierdziłam, że zapytam czemu. – rzuciłam, patrząc mu prosto w oczy, a chwilę później usiadłam cały czas, utrzymując z nim kontakt wzrokowy.
– Jeśli cię to wkurzyło, czy coś to przepraszam. – mruknął niepewnie chłopak.
Kurwa, mega mnie kręciło to, że on był taki nieśmiały.
– Nie wkurzyło mnie. – powiedziałam, wskazując ręką, żeby chłopak usiadł obok mnie.
– Dokąd idą moi znajomi? – zapytał Nate, gdy usiadł kawałek ode mnie.
– Nie chciałam, żeby ktoś nam przeszkadzał, więc ci mili panowie załatwili im jakieś zajęcie. – odpowiedziałam, przysuwając się bardzo blisko niego.
Praktycznie stykaliśmy się ciałami. Widziałam, że Nate był zaskoczony tym wszystkim, a to sprawiało, że podobał mi się jeszcze bardziej.
Położyłam swoją dłoń na jego klatce piersiowej, a następnie zaczęłam powoli zjeżdżać nią niżej. Zatrzymałam się na kroczu i poczułam to, co chciałam poczuć.
– Słuchaj… – zaczął chłopak, ale od razu mu przerwałam.
– To ty słuchaj. – zaczęłam, zbliżając swoje usta do jego. – Chodzi mi tylko o seks. Wiem, że ci się spodobałam i ty też mi się spodobałeś. Zabawmy się. – dodałam a następnie namiętnie go pocałowałam.
– Ja nigdy tego nie robiłem. – mruknął niepewnie, gdy się od niego oderwałam.
– Nic nie szkodzi. – rzuciłam z uśmiechem, a następnie wstałam ze swojego miejsca i podeszłam do ochroniarza. – Macie jakieś pomieszczenie, w którym mogłabym pobyć z kolegą sam na sam? – zapytałam a ochroniarz lekko się uśmiechnął, a następnie sięgnął po coś do kieszeni.
– Ten klucz otwiera pierwsze drzwi. – zaczął mężczyzna, pokazując mi klucz, a następnie wskazał na drzwi, które znajdowały się kilka metrów dalej. – A ten otwiera drzwi, które są na samym końcu korytarza po lewej stronie. – dodał, pokazując mi drugi klucz.
– Nie denerwuj się tak. Będzie zajebiście. – powiedziałam z uśmiechem, gdy wróciłam do chłopaka, a następnie wzięłam go za rękę i poszliśmy do pomieszczenia, które udostępnił nam ochroniarz.
~~~
Kocham i do następnego❤️❤️❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top