15. Żałujesz, Że Wszedłeś W Ten Świat?
Lubiłam jeździć na robotę, którą zlecał nam Paul. Zresztą każdy lubił na nią jeździć. Zarabialiśmy naprawdę duże pieniądze za bycie kurierami. Nie mam pojęcia co dostarczaliśmy ludziom Paul'a z Nowego Jorku, ale na pewno coś bardzo cennego. W końcu za każdą taką robotę do kieszeni naszej paczki wpadało kilkaset tysięcy dolarów. Takich pieniędzy nie zarabia się za byle co.
Plusem tej, jak i każdej innej roboty było to, że zawsze pojawiała się ona w piątek. Mogliśmy po niej zostać na weekend w Nowym Jorku i się zabawić. Gdy byliśmy w samolocie stwierdziliśmy, że w sumie przyda nam się jakiś drobny odpoczynek przed naszą ostatnią i najcięższą akcją.
Jeszcze nie wiem dokładnie co będę robić. Na pewno wyjdę gdzieś z Lukiem, bo i tak mieliśmy wyskoczyć gdzieś na dniach. Nowy Jork to o wiele lepsza opcja na wypad, bo w Burlington nie ma zbyt wiele atrakcji.
– Ziemia do Emmy! – krzyknął Dylan, a ja podskoczyłam w miejscu, a następnie z całej siły uderzyłam chłopaka.
Wiem, że to nie była jego wina, bo przecież to ja się zamyśliłam, ale i tak zasłużył, bo gdy byliśmy w samolocie, to cały czas mnie wkurzał.
– Ciebie to bardziej zabolało niż mnie. – zaśmiał się chłopak, gdy zaczęłam masować rękę, którą chwilę wcześniej go uderzyłam.
– Wcale nie, po prostu robię sobie masaż. – rzuciłam, próbując się nie uśmiechać, ale oczywiście mi to nie wyszło.
– Jakie plany na jutro? – zapytała po chwili Clara, zerkając na mnie kątem oka.
Przez chwilę pomyślałam o tym, żeby powiedzieć im, że wyskoczę gdzieś z Lukiem, ale wiem jak, to by się skończyło. Do czasu wyjścia z nim bym nie miała spokoju, więc lepiej o tym nie mówić.
– Spanie, spanie i jeszcze raz spanie. – powiedziałam poważnym tonem, a Will od razu skomentował to głośnym śmiechem.
– Nawet tak nie mów. – zaczął blondyn. – Chociaż w sumie w dzień możesz spać, ale wieczorem wszyscy idziemy bawić się do najlepszego klubu w całym Nowym Jorku. Nie chcę słyszeć, że ktoś się nie zgadza. Skoro zostajemy tu na weekend, to wykorzystajmy ten weekend na maksa. Dawno nie byliśmy razem na żadnym melanżu, więc pora to zmienić.
Szczerze mówiąc już od jakiegoś czasu mam ochotę na taką porządną imprezę. Will ma rację, dawno nie imprezowaliśmy razem, a lepszego miejsca na imprezę, niż Nowy Jork w najbliższej przyszłości nie będziemy mieli.
Pogadam później z Lukiem to umówimy się jakoś po południu na wspólne wyjście i później razem pójdziemy na imprezę. Jeszcze nie wiem, gdzie wyjdziemy, ale na pewno wspólnie coś wymyślimy.
– Czyli wszyscy się zgadzają. A może przed tym… – zaczęła Cathy, ale Roy jej przerwał.
– Teraz skupmy się na robocie skarbie. Resztę dogadamy później. – powiedział chłopak, po czym pocałował dziewczynę.
– Ile paczek zostało? – zapytał po chwili Luke.
– Oprócz tej, którą zaraz doręczymy zostały jeszcze dwie. Jedna jest blisko, ale z drugą będziemy zapierdalać na koniec miasta. – odpowiedział szybko Bill.
– Wolę jeździć z paczkami niż okradać domy. – rzucił Luke, uśmiechając się pod nosem.
– Gdyby nie to okradanie domów, to byście nie poznali tak zajebistych osób, jak my. – powiedziała z dumą Rose.
Często myślałam o tym, jak by wyglądało moje życie, gdybym nie poznała Luke'a i reszty. Fakt, odkąd ich poznałam wydarzyło się bardzo dużo złych rzeczy w życiach każdego z nas, ale wydarzyło się też sporo dobrego. Gdybym ich nie poznała to wciąż bym żyła w bańce i bym uważała moich fałszywych rodziców za ludzi, z których inni powinni brać przykład. Gdy Rose, by skończyła osiemnaście lat to byśmy dowiedzieli się, że jesteśmy dziećmi mafii i jeszcze wyszłoby na to, że bym walczyła z ludźmi, za których teraz oddałabym życie. Prawdopodobnie ja Bill i Rose nigdy byśmy nie odkryli tego, że zostaliśmy odebrani od razu po porodzie innym ludziom. Możliwe, że Danny, by żył, ale tak samo możliwe jest to, że wszyscy byśmy już dawno nie żyli. Jest milion scenariuszy, ale żaden z nich się nie wydarzy.
Gdy dostarczyliśmy dwie paczki i została nam ostatnia postanowiłam, że pojadę w samochodzie, w którym będę tylko ja i Luke. Jakoś udało mi się załatwić to, tak żeby reszta nie zaczęła zadawać miliona pytań.
– Więc co powiesz na wyskoczenie gdzieś jutro przed imprezą? – zapytałam, zerkając kątem oka na chłopaka.
– Miałem zapytać o to samo. – odpowiedział, posyłając mi uśmiech.
– Czyli się zgadzasz? – zapytałam.
– Jasne, że tak, ale jest jeden warunek.
– Jaki?
– Ja wybieram miejsce lub miejsca, do których się wybierzemy.
– Zgadzam się. – zaczęłam, odpalając papierosa. – Wiesz, że nie jestem zbyt kreatywna, jeśli chodzi o wypady na rand… spotkania. Stwierdziłam, że fajnie będzie ustalić wspólnie, gdzie idziemy, ale skoro masz jakiś pomysł, to zdaje się na ciebie.
– Noo jakiś tam pomysł mam na tę randkę znaczy na spotkanie. Mam nadzieję, że ci się spodoba i że mnie nie zabijesz. – zaśmiał się chłopak.
– Jeśli ten pomysł mnie nie zabije, to nie masz się czym martwić. – rzuciłam z uśmiechem.
Gdy jechaliśmy na miejsce i rozglądałam się po mieście do mojej głowy wróciła rozmowa z Lukiem, gdy jechaliśmy pogadać z Susan. Powiedział mi wtedy, że nienawidzi tego miasta, ale nie powiedział czemu. Ciekawiło mnie to i chciałam o to zapytać, ale trochę się bałam.
– Mogę o coś zapytać? – zapytałam niepewnym tonem.
– Jasne, że tak. – odpowiedział szybko Luke.
– Powiesz mi, czemu nienawidzisz Nowego Jorku? – zapytałam, obserwując jego reakcje.
Luke nawet nie drgnął, a na jego ustach pojawił się lekki uśmiech co trochę mnie zdziwiło.
– Kiedyś pracowaliśmy u Paul'a, ale to nie wyglądało, tak jak teraz. No musieliśmy u niego pracować, ale to już wiesz. Często tu przejeżdżaliśmy pracować i czasem spędzaliśmy tu całe tygodnie, bo było naprawdę dużo roboty. Wiesz, wtedy nic nie znaczyliśmy w tym świecie i inni często traktowali nas, jak takich wyrzutków z ulicy. Poza tym wiedzieli, że zabiliśmy jednego z nich i nie byli przyjaźnie nastawieni. Ciężko tu po prostu było i przez to nie lubię tego miasta. – powiedział, patrząc cały czas przed siebie.
– Nie mogliście wtedy uciec? Przecież byliście tutaj, a z tego, co wiem Paul nie kontroluje tego miasta tak dobrze jak Burlington. Poza tym to jest ogromne miasto i łatwo byłoby uciec.
– Mogliśmy, ale zaczynaliśmy wtedy zarabiać coraz lepsze pieniądze. Było ciężko, ale były też pieniądze. Krótko mówiąc było stabilnie, a gdybyśmy gdzieś uciekli, to nie wiadomo jak by było.
– Żałujesz, że wszedłeś w ten świat? Gdybyś mógł cofnąć czas, to spróbowałbyś inaczej pokierować swoim życiem?
– Gdybym nie wszedł w ten świat, to bym nie poznał ciebie. Gdybym mógł cofnąć czas, to i tak poszedłbym tą samą drogą, bo spotkałbym na niej ciebie.
Nie wiedziałam, co mam powiedzieć. To co usłyszałam kompletnie mnie zaskoczyło. Wiedziałam, że Luke cały czas coś do mnie czuję, ale nie sądziłam, że to uczucie jest aż tak silne.
Wszedłby dla mnie w ten świat po raz drugi. Przeżyłby to wszystko po raz drugi, bo wiedziałby, że mnie spotka.
W życiu nie usłyszałam czegoś bardziej romantycznego niż to.
~~~
Kocham i do następnego❤️❤️❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top