13. Nie Poruszaj Tego Tematu Więcej.
Trochę się bałam tej rozmowy, bo nie do końca wiedziałam, jak mam ją zacząć, ale musiałam ją odbyć. Mam nadzieję, że Paul mnie nie wyśmieje jak mu powiem, że śnili mi się jego rodzice. Jestem pewna, że zdziwi go to, o czym chce pogadać i trochę się obawiam, że będzie chciał urwać temat, ale nie odpuszczę. Skoro miałam ten sen, to muszę posłuchać tego, co się w nim działo.
Byłam właśnie w drodze do fabryki. Przed wyjściem zadzwoniłam do Billa i zapytałam, czy Paul jest na miejscu, bo nie chciałam jechać na darmo. Wiem, że Paul praktycznie nigdy nie opuszcza fabryki, ale wolałam się upewnić. Odkąd zniszczyliśmy drugą mafię w Burlington wiele się zmieniło. Nie było już tutaj żadnych ludzi z drugiej mafii, bo ta przestała istnieć, więc Paul mógł na luzie wychodzić i nie obawiać się o swoje życie.
Postanowiłam akurat dzisiaj z nim pogadać, bo jutro mamy robotę w Nowym Jorku, a po niej będziemy zajmować się uciszaniem policji i mediów, więc nie będę miała zbyt wiele czasu. Na dodatek jeszcze dziś muszę pogadać z Lukiem, bo nie chce, żebyśmy jechali skłóceni na tę robotę. Poza tym oboje jesteśmy dorośli i mimo wszystko nie powinniśmy zachowywać się jak małe dzieci.
Gdy wjechałam na teren fabryki niedaleko wejścia zobaczyłam Paul'a. Obok niego stała jakaś dziewczyna na moje oko kilka lat starsza ode mnie. Oboje się uśmiechali i w sumie fajnie razem wyglądali. Nie mam pojęcia, czy to jest jego dziewczyna, czy nie, ale pewnie za chwilę się dowiem.
Zaparkowałam samochód na pierwszym lepszym miejscu potem szybko z niego wysiadłam i od razu ruszyłam w stronę tej dwójki. Z jednej strony nie chciałam im przeszkadzać, ale z drugiej musiałam, bo obiecałam sobie dziś rano, że do tej rozmowy dojdzie dziś, a nie, kiedy indziej.
– Siema. – powiedziałam z uśmiechem, zatrzymując się jakieś dwa metry od Paul'a i jego dziewczyny lub koleżanki.
Muszę przyznać, że była ona mega ładna. Miała długie blond włosy. Śliczne jasnoniebieskie oczy i duże kształtne usta. Na dodatek piegi na jej twarzy dodawały jej uroku. Była też bardzo zgrabna, ale to zauważyłam z daleka, gdy byłam jeszcze w samochodzie.
Paul, natomiast wyglądał jak, wtedy gdy zobaczyłam go pierwszy raz, czyli zajebiście. Na pewno nie wyglądał na te dwadzieścia dziewięć lat. Dałabym mu najwyżej dwadzieścia pięć. Miał krótkie czarne włosy jak zawsze ułożone na bok i lekki zarost, który od zawsze mi się podobał. Miał też czarne oczy, z których niewiele dało się wyczytać. Ogólnie miał zgrabną i bardzo zadbaną twarz. Był też dobrze zbudowany, więc raczej miał siłownię w fabryce i spędzał na niej trochę czasu.
– Nie widzisz, że jesteśmy zajęci? – zapytała dziewczyna, która stała obok niego mierząc mnie od góry do dołu.
Okej, czyli jest ładna, ale raczej głupia.
– Musimy pogadać. – powiedziałam, patrząc mężczyźnie prosto w oczy.
Zignorowałam tę laskę, bo jakoś nie miałam ochoty wchodzić z nią w dyskusje.
– Głucha jesteś, czy głupia? – zapytała dziewczyna, robiąc krok w moją stronę.
Jak mówiłam nie miałam ochoty wchodzić z nią w dyskusje, ale chyba nie miałam innego wyjścia.
– Na pewno nie tak głupia jak ty. – odpowiedziałam, posyłając jej sztuczny uśmiech.
– Co powiedziałaś?
– To, co słyszałaś.
– Paul niech ona mnie przeprosi. – powiedziała z oburzeniem dziewczyna, przenosząc wzrok na mężczyznę, a ja od razu po jej słowach wybuchłam śmiechem.
Znam Paul'a trochę i wiem, że on nienawidzi, gdy ktoś mu rozkazuje. Nie wiem, kim jest ta laska, ale raczej nie jest z nim blisko, bo gdyby była, to by nie odjebała czegoś takiego.
– Tak możemy pogadać. – zaczął Paul, patrząc na mnie. – A ty spierdalaj. – dodał, przenosząc wzrok na dziewczynę, która dość mocno się zdziwiła tym, co usłyszała.
– Dokładnie, spierdalaj. – rzuciłam z uśmiechem, a następnie razem z Paulem ruszyłam w stronę fabryki.
Z każdym krokiem, który zbliżał nas do jego gabinetu stresowałam się coraz bardziej. Serio nie wiedziałam, jak on zareaguje na fakt, że chce z nim pogadać o jego życiu. Na pewno podczas tej rozmowy byłby poruszony temat jego rodziny, a z tego, co wiem on od zawsze unika tego tematu. Na dodatek jego rodzice zostali zabici przez mafię, którą kierowali moi fałszywi rodzice. Skoro on ogólnie nie lubi gadać o rodzicach, to gadanie o nich z niby córką ludzi, którzy ich zabili może być dla niego naprawdę ciężkie, a z mojej strony może to być naprawdę głupi ruch.
– Dobrze, że jesteś już w lepszym stanie. – zaczął Paul, gdy weszliśmy do jego gabinetu. – Nie myśl, że nie martwiłem się o ciebie. Wiedziałem o wszystkim co się dzieje. Kontaktowałem się z Royem, żeby dowiedzieć się, czy ci się poprawia. – dodał, zajmując miejsce na swoim krześle.
– Miło, że ktoś się o mnie martwi i o mnie myśli. – mruknęłam, zajmując miejsce naprzeciwko niego.
Serio to miłe, że martwił się o mnie i kontaktował się z Royem, żeby dowidzieć się, czy jest u mnie lepiej.
– Więc o czym chcesz pogadać?
– To może być trochę ciężki temat.
– Rozmawiałem w swoim życiu na wiele ciężkich tematów, więc raczej mnie nie zaskoczysz.
– Jesteś pewien?
– Tak.
Okej raz się żyje.
– Chciałabym pogadać o tobie, o twoim życiu i też o twoich rodzicach. Wiem, że to… – zaczęłam, ale Paul nie pozwolił mi skończyć.
– Emma nie ma szans. – powiedział poważnym tonem, patrząc mi prosto w oczy.
Spodziewałam się tego, ale nie mogłam odpuścić.
– Czemu? – zapytałam również, patrząc mu prosto w oczy.
– Bo nie. – odpowiedział szybko.
– Błagam jak chcesz, żebym odpuściła to daj mi jakiś porządny argument. – rzuciłam, wstając ze swojego miejsca.
– Nie muszę dawać ci żadnych argumentów. Na pewne tematy nie rozmawiam z ludźmi, i to się nie zmieni. – powiedział, biorąc do ręki telefon, ale od razu mu go zabrałam.
– Zmieni się dziś.
– Nie.
– Tak.
– Nie.
– Zachowujesz się jak dziecko. – powiedziałam, zbliżając się do niego.
– Nie Emma, po prostu nie chce o tym gadać i nie przekonasz mnie. Milion razy… – zaczął, ale tym razem ja mu przerwałam.
– Przestań pierdolić. Wiele razy mówiłeś, że jesteśmy przyjaciółmi. Nie wiem, czy wiesz, ale przyjaciele mówią sobie o wszystkim i się wspierają. – rzuciłam, odkładając jego telefon na biurko.
– Posłuchaj. – zaczął, wstając ze swojego miejsca. – Nie poruszaj tego tematu więcej. – dodał, gdy stanął bardzo blisko mnie.
Stanął naprawdę bardzo blisko, bo nasze twarze dzieliło dosłownie kilkanaście centymetrów.
– Nie mów mi co mam robić. – powiedziałam cały czas, patrząc mu prosto w oczy.
– Mam ważną sprawę. – usłyszałam głos mojego brata i od razu odwróciłam się w jego stronę.
– Bill. – rzuciłam niepewnie.
– Co wy tu… – zaczął, ale Paul mu przerwał.
– Nic, Emma już wychodzi. – powiedział mężczyzna, a ja od razu po jego słowach opuściłam pomieszczenie.
Nie mam pojęcia co pomyślał sobie Bill i czemu tak się speszyłam, gdy wszedł do gabinetu, ale wiem jedno. Z jego perspektywy to wszystko musiało wyglądać naprawdę dziwnie i pewnie będzie chciał, żebym wyjaśniła mu o co chodzi.
~~~
Kocham i do następnego❤️❤️❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top