16. Jak się Bawisz Kochanie?

Rozdział i ogólnie cały dzisiejszy maraton dedykowany jest Allice_Rose❤️ Dziękuję za to że jesteś aniołku❤️

Czułam się dziwnie, ale dosyć dobrze to ukrywałam. Nie chciałam, żeby reszta zadawała pytania. To co wydarzyło się w nocy, dalej do mnie nie docierało. Od razu po przebudzeniu zaczęłam o tym myśleć i do tej pory nie przestałam.

Ten pocałunek sprawił, że nawet nie wiedziałam jak mam rozmawiać z Cathy. Ona też była zaskoczona tym co się stało. Wydaje mi się, że powinniśmy pogadać o tym jeszcze raz. Nie chcę, żeby między nami była cisza, bo wiem, że od niej zaczyna się koniec przyjaźni, a ja nie mogę stracić przyjaciółki.

– O czym tak myślisz? – zapytała Clara odrywając wzrok od autostrady.

Chciałabym powiedzieć jej prawdę, ale ustaliłam z Cathy, że nikt nie może się dowiedzieć.

– Szczerze mówiąc nie wiem. – zaśmiałam się zerkając kątem oka na dziewczynę.

Nie chciałam jej okłamywać. Nie chciałam okłamywać nikogo, ale to nie był odpowiedni moment na to, żebym powiedziała, że całowałam się z przyjaciółką.

– Zastanawia mnie czemu wybrał Nowy Jork. Przecież dużo razy mówił, że ma z tym miastem złe wspomnienia. – odezwał się Bill robiąc coś w laptopie.

Też mnie to zastanawia. Mógł wybrać każde miejsce, a wybrał miasto, którego nienawidził. Byłam po prostu pewna, że za tym wyjazdem kryło się coś więcej niż tylko odpoczynek.

– Cały czas jest w tym samym miejscu? – zapytał po chwili Dylan.

– Tak, od dwóch godzin jest w galerii, w której spędziłem pół życia. – odpowiedział mój brat uśmiechając się pod nosem.

Od kilku godzin byliśmy w drodze do Luke'a. Mieliśmy poczekać do końca następnego tygodnia i dopiero do niego pojechać ale wspólnie stwierdziliśmy że to bez sensu. Od wyjazdu minęły prawie dwa tygodnie, a on nie odezwał się do nikogo z nas ani słowem. Jakby tego było mało, robił wszystko, żebyśmy go nie namierzyli. Dziwne jest to, że zaczął to robić dziś kilkadziesiąt minut przed naszym wyjazdem. Najpierw straciliśmy jego telefon, który albo wyłączył, albo zniszczył. Później straciliśmy laptopa, którego zabrał ze sobą. Sprzedał go komuś, żeby nas zmylić. Zorientowaliśmy się, gdy Bill zdalnie odpalił kamerkę i mikrofon. Słyszeliśmy i widzieliśmy wtedy rozmowę dwóch chłopaków, którzy nie mogli uwierzyć w to, że ktoś sprzedał im nowego laptopa za pięćdziesiąt dolarów.

Na szczęście to nas nie zatrzymało. Mój brat powiedział, żebyśmy ruszali, a on podczas jazdy w jakiś sposób go namierzy. Udało mu się to po niecałej godzinie. Nie wiedziałam za bardzo co się dzieje z Lukiem, ale byłam pewna, że ten dzień będzie ciężki.

– Kurwa, zabije go. – warknął Bill chłodnym tonem, a Clara od razu po jego słowach zaczęła zwalniać, a następnie zjechała na pobocze włączając przy okazji awaryjne światła.

Jechałam w samochodzie z nią, Billem i Dylanem. W drugim samochodzie jechał Roy, Cathy i Will, a w trzecim Wendy i Rose. My jechaliśmy z przodu i, gdy zjechaliśmy na pobocze reszta zrobiła to samo.

– Co się stało? – zapytałam odwracając głowę w stronę Billa.

– Zaraz wam pokaże. – odpowiedział po czym wysiadł z samochodu.

Dawno nie widziałam w jego oczach takiej złości. Serio, mój brat zawsze starał się być spokojny. Nawet kiedy się wkurzał, to nie dało się po nim zauważyć tego tak jak teraz.

Po chwili wszyscy staliśmy już w grupie i czekaliśmy aż Bill pokaże nam to co go tak wkurzyło.

– On siedzi przy tym stoliku. – zaczął pokazując nam palcem miejsce, przy którym siedział Luke. – Patrzcie co odjebał. – dodał odchodząc od nas.

Po kilku sekundach do stolika, przy którym siedział brunet podeszła jakaś dziewczyna. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że zaczęli się całować. To nie był buziak w policzek tylko całowanie się. Na dodatek złapali się po tym za ręce i poszli zamówić jedzenie. Wszystko wskazywało na to, że Luke tam na nią czekał. Od dwóch godzin był w galerii i siedział przy stoliku w KFC. Nic nam się nie przewidziało. Bill cały czas miał na niego obraz z kamer.

Powiedział nam, że jedzie odpocząć, a zaczął się od nas odsuwać i znalazł dziewczynę.

Nie no zajebiste zachowanie.

– Emma. – zaczęła Cathy, ale zanim powiedziała coś więcej odeszłam od nich ze łzami w oczach.

Nie wiedziałam co się dzieje. W mojej głowy był istny chaos. Z każdą sekundą miałam coraz więcej pytań, z których Luke pewnie będzie próbował się wykręcić. Nie mogłam zrozumieć czemu po tym wszystkim postanowił się od nas odsunąć. Myślałam, że naprawdę chciał odpocząć, a on wyjechał i po prostu nas olał.

– Poczekaj kochanie. – powiedziała Cathy łapiąc mnie za rękę.

– Czemu kurwa? Czemu on to zrobił? – zapytałam zalewając się łzami.

– Chodź tu. – mruknęła dziewczyna, a następnie przyciągnęła mnie do siebie i mocno przytuliła.

Nie potrafiłam się uspokoić. Z każdą minutą płakałam coraz bardziej, a Cathy przytulała mnie coraz mocniej. Nic nie mówiła, po prostu była przy mnie i czekała aż trochę mi się polepszy.

Nie wiem ile minęło czasu, ale w końcu smutek, który czułam zaczął zamieniać się w złość. Byłam cała spięta i jedyne o czym myślałam to, żeby jak najszybciej znaleźć się w tej cholernej galerii i wyżyć się na nim za to co zrobił. Nie tylko mi, a nam wszystkim. Zachował się jakby miał nas w dupie. Jakby tylko czekał na moment, w którym będzie mógł się od nas uwolnić. Nic go nie usprawiedliwia. Mamy za dużo dowodów i nie pozwolimy, żeby nami manipulował.

– Jedziemy. – powiedziałam odrywając się od przyjaciółki, a następnie poszłam w stronę samochodu.

Po jakiejś minucie Cathy zajęła miejsce obok mnie. Roy i Will wsiedli do przodu. Wiedziałam, że zrobili to, tylko po to, żeby mieć mnie na oku. Cathy była moją przyjaciółką i wiedziała jak mnie uspokoić. Roy i Will byli z nas najsilniejsi, więc szybko by się mną zajęli, gdybym zaczęła coś odpierdalać.

Resztę drogi spędziliśmy w ciszy. Nikt z nas nie odezwał się ani słowem dopóki nie dojechaliśmy pod galerie, w której był Luke ze swoją nową miłością. Szybko wysiadłam z samochodu i poczekałam aż reszta zrobi to samo.

– Nieważne co się stanie masz mnie nie puszczać. – powiedziała poważnym tonem Cathy łapiąc mnie za rękę.

– Dobrze. – odpowiedziałam patrząc jej prosto w oczy.

– Możemy iść. – rzucił Bill podchodząc do nas.

Gdy szliśmy przez galerie byłam coraz bardziej spięta. Cathy to odczuwała, bo ściskałam jej rękę coraz bardziej. Nie kontrolowałam tego. Nie panowałam nad swoim ciałem. Czułam tylko złość i to ona mną kierowała.

– Nie no kurwa, nie wierzę. – zaśmiałam się, gdy byliśmy jakieś trzydzieści metrów od KFC. Niedaleko stolika, przy którym siedział Luke zobaczyłam coś co bardzo mnie rozbawiło.

– Co jest? – zapytał Will patrząc w to samo miejsce co ja.

– Ci wszyscy ludzie, którzy się na nas patrzą to moja stara klasa. Ta kobieta, która jest z nimi uczyła nas od pierwszego dnia szkoły. Zawsze mieli mnie gdzieś, a ostatnio dosłownie wszyscy tego samego dnia wysłali mi zaproszenia na fejsie. Dostałam nawet kilka wiadomości, w których mnie obrażali i pisali, że nie spodziewali się po mnie takich rzeczy. Nie wiem kto im powiedział o tym co się dzieje w Burlington. Pewnie myśleli, że nigdy więcej mnie nie zobaczą i dlatego tak chętnie do mnie pisali, to co pisali. Jestem ciekawa czy powiedzą mi to samo patrząc mi prosto w oczy. – odpowiedziałam nie spuszczając z nich wzroku.

– Jebać ich. – zaczął Will stając przede mną. – Jeśli chodzi o Luke'a to postaraj się nie wybuchnąć. – dodał, ale bez słowa go wyminęłam i chciałam przyspieszyć, ale Cathy mi na to nie pozwoliła.

Gdy byliśmy kilka metrów od stolika, mój wkurw osiągnął sto procent. Ta szmata, która z nim siedziała nie mogła przestać się do niego szczerzyć. Nie rzuciłam się na nią tylko dzięki Cathy. Gdyby jej tu nie było, to nikt by mnie nie powstrzymał.

– Jak się bawisz kochanie? – zapytałam, a Luke po chwili odwrócił się w naszą stronę i chyba nie mógł uwierzyć w to co zobaczył.

~~~

Hejka kochani... Niestety nadszedł ten moment w którym rozdział musiał się skończyć potężnym polsatem xD Na swoją obronę powiem że serio nie wiedziałem że maraton skończy się na tym rozdziale xD Źle zrobiłem moje cudowne obliczenia matematyczne i niestety musicie poczekać do następnej niedzieli żeby dowiedzieć się co będzie dalej xDD Też was kocham❤️ Dziękuję wam za dzisiejszą aktywność. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo mi ostatnio pomagacie. Szczerze mówiąc tylko dzięki wam się jeszcze uśmiecham❤️ Dziękuję za każdą gwiazdę, za każdy komentarz, dziękuję za wszystko❤️ Kocham i do następnego❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top