Rozdział 1

(UWAGA! To wszystko jest jakby nie było tego wirusa i są tutaj wakacje. Mam nadzieję, że zrozumieliście)

Pov. Sylwia

Już od bardzo długiego czasu chciałam się spotkać z moimi internetowymi przyjaciółkami w twarzą w twarz. Cała czwórka razem. Jestem bardzo podekscytowana tym spotkanie, że zaczynałam coś wymyślać e mojej głowie. Nie miałam prawie innych myśli, a miałam nie złe namieszanie w głowie. Poczułam jak autobus się zatrzymuję i widziałam Pałac Kultury i Nauki (moje ulubione miejsce w Warszawie ^^ dop. aut.). Wiem, że tutaj miałam ich tu spotkać. Ja i moja mama wyszłyśmy z autobusu i stałyśmy razem na przystanku.

- Na pewno dasz sobie radę sama? Wiesz jak wielkie jest te miasto. Na pewno nie chcesz jakieś opieki? - zapytała się mnie z pełną troską moja mama. Kocham właśnie taką mamę.

- Mamo, spokojnie. Na pewno dam radę sama. Plus, mam już ponad 16 lat. Nie jestem już takim małym dzieckiem jak kiedyś. Wiesz przecież jak dobrze umiem jechać stąd do szkoły (tu jest całkowita prawda dop. aut.) - powiedziałam z pełen spokojem do mamy.

- No dobra, ale pójdę z tobą i tak na te spotkanie. Dobrze? - zapytała się mama. Niestety musiałam się zgodzić. Nie miałam innej opcji do powiedzenia.

- Jasne. Ale później ja sama z dziewczynami, tak? - powiedziałam do mamy w drodze do pałacu.

- Jasne, że tak Sylwia - powiedziała mama. Bardzo się cieszyłam na te spotkanie z nimi. Sama nie wierzyłam, że to się dzieję naprawdę. Później przed pasami widziałam trzy znajome twarze. Stały pod wielką gitarą, bo napisałam do nich by się wszystkie spotkały pod wielką gitarą. Gdy byłam tam przed nimi, to do nich pomachałam i powiedziałam do nich.

- Dziewczyny! Tutaj jestem! - krzyknęłam do nich, a one się na mnie popatrzyły z wielkim zaskoczenie, a później z wielkim szokiem, ale było widać na ich twarzach wielki uśmiech.

- Sylwia!!! - dziewczyny jednocześnie krzyknęły i pobiegły do mnie by się przytulić. Jest nas normalnie czwórka dziewczyn.

- Jestem w szoku, ale myślałam, że się pomyliłaś, jak to zawsze. Dobrze cię przecież znam - powiedziała do mnie Pati.

- No ja też taką znam. O co tutaj chodzi? - zapytała się Zuzia mnie.

- Specjalnie to zrobiłam, bo chciałam was poznać nawzajem. Taki miałam plan oczywiście - powiedziałam do nich z chytrym uśmieszkiem na twarzy.

- Ty spryciulo, jesteś jak zawsze taka genialna! Jestem pod wrażeniem - powiedziała uśmiechnięta do mnie Majka.

- Wiem. To gdzie idziemy najpierw? - zapytałam się dziewczyn.

- Może... do Złotych Tarasów? - zapytała się Pati. Chyba jest tutaj po raz pierwszy w Warszawie.

- Jasna sprawa! - powiedziałam pełna zachwytu.

- Jak coś dam ci 1000 złoty, ale nie wydawaj wszystkich, dobrze? - powiedziała mi dając mi dużo pieniędzy.

- Ale... skąd pani ma tyle pieniędzy? - zapytała się Zuzia zaskoczona.

- Są trochę ode mnie, a trochę od mojego męża. Ja wracam do domu. Baw się dobrze Sylwia, dobrze? - powiedziała mi mama przed pójściem, ale ja szybko się do niej przytuliłam.

- Dobrze mamo. Jak coś się stanie, to zadzwonię - powiedziałam do mamy.

- Jasne. Bawcie się dobrze dziewczyny! - powiedziała jeszcze do dziewczyn.

- Do widzenia! - powiedziały wszystkie do mojej mamy.

- Pa mamo! - ja też szybko odpowiedziałam i widziałam jak znika w tłumie.

- To do Złotych Tarasów! - wykrzyczała Majka i szłyśmy w stronę znanego nam centrum handlowe. Nie raz byłam tutaj. Wiedziałam trochę gdzie iść, ale za to miałyśmy wspólną frajdę. To jest najlepsza rzecz na świecie, bo mogę wreszcie być z moimi internetowymi przyjaciółkami.

3 godziny później...

Wyszłyśmy z MacDonalda i poszłyśmy z wielkimi torbami do przystanku autobusowego. Miałyśmy w planach by dziewczyny u mnie nocowały w moim domu. Oczywiście ich rodzice się na to zgodzili i razem ruszyłyśmy w stronę przystanku autobusowego. Gdy nasz autobus przyjechał, to od razu do niego weszliśmy i gadałyśmy w autobusie. Od razu miałam niesamowity dzień w moim życiu. Od razu zadzwoniłam do mamy, aby tata po nas przyjechał. Od razu razem czekałyśmy pod sklepem. Gdy przyjechał, to tata nas zawiózł do mojego domu i pokazałam jak wygląda mój dom.

- To jest mój pokój. Moja starsza siostra pojechała znowu na półkolonie do Hiszpanii, więc, któraś z was może spać na górze - powiedziałam do dziewczyn.

- Ja na górze! Od zawsze chciałam spać na górze - powiedziała Zuza pełna szczęścia.

- Jak coś, to mama da wam piżamy, jakie mogą wam pasować na rozmiar. Plus, Pati i Majka będą spać w salonie. Tam gdzie jest telewizor. Tata jak coś wam rozłoży łóżko - powiedziałam do dziewczyn. Poszłam zrobić dla nasz wszystkim tosty z serem. Każda z nas będzie miała po jednym toście. Po zjedzeniu poszłyśmy wszystkie spać.

Rano...

Od razu zrobiłyśmy na moim podwórku piknik. Było bardzo fajnie, że aż Pati zrobiła wideo vloga. Bardzo się z tego cieszyłam, że będę w jednym filmie u Pati. Później gdy skończyłyśmy piknik to poszłyśmy do lasu na mały spacer. Oczywiście miałyśmy wszystkie długie spodnie, miałyśmy jeszcze spraj do komarów i miałyśmy wszystkie rzeczy do rysowania. Oczywiście, każda z nas miała swoje. Nawet uczyłyśmy Zuzę rysować, oczywiście jej pozwoliłam jej na rysowanie prawie podobnie jak ja. Podczas naszego rysowania usłyszałyśmy jakiś dziwny hałas.

- Słyszałyście to? - zapytała się Majka. Sama byłam zaskoczona tym co się teraz wydarzyło.

- Słyszałam to - odpowiedziała Pati Majce.

- Ja też to usłyszałam. - powiedziała Zuza do nas. Miałam tylko jeden pomysł. Sprawdzić co ty było.

- To co? Idziemy tam? - zaproponowałam dziewczynom.

- Jasne! Tylko zabierzmy wszystko stąd i schowajmy do naszych plecaków - powiedziała Pati tak abyśmy nie zapomniały o naszych rzeczach.

- Dobry pomysł Pati. Tylko szybko - powiedziałam do nich i szybko spakowałyśmy nasze rzeczy do naszych plecaków. Gdy już spakowałyśmy nasze przybory do rysowania i kolorowania, to od razu poszłyśmy za hałasem, ale gdy tam poszłyśmy, to zauważyłyśmy... portal?! Jak to jest w ogóle możliwe?! Sama już nie wiem czy to jest prawdziwe.

- To... sprawdzamy czy to nie jest jakiś głupi żart? - zaproponowała się Majka nam.

- Lepiej tak - powiedziała Zuza popierając zdanie Majki. Wszystkie tam poszłyśmy bliżej tego portalu. Gdy byłyśmy bliżej, to teraz miała z nas któraś to dotknąć.

- To... kto chętny? - zapytała się Pati. Popatrzyły się na mnie wszystkie.

- Dobra. Zrobię to - powiedziałam do nich i podeszłam powoli do portalu. Czułam jak wiatr lekko wylatuję z portalu. To naprawdę jest portal.

- Em... dziewczyny? To jest prawdziwy portal. Czuć wiatr z środka portalu - powiedziałam do nich.

- No co teraz? Musimy szybko iść stąd! - powiedziała Pati. Chciałam szybko pójść za nimi, ale jakaś dziwna czarna macka złapała mnie z portalu. Chciałam ją szybko pwyrwać, ale szybko krzyknełam do nich.

- Dziewczyny!! Pomocy!!! - krzyknęłam do nich, a one szybko zauważyły i chciały mi pomóc, ale te macki złapały je i wciągnął do środa wraz ze mną. Widziałam jak ten portal wygląda. Był bardzo jasny i niebiesko czarny. Byłam tym strasznie zaskoczona i przerażona. Słyszałam też krzyku moich przyjaciół. Później te macki nas wyrzuciły nas i przez to trafiłyśmy na ziemię. Trochę bolało, ale da się jakoś to przeżyć. Gdy wstałam to zobaczyłam dziwną ciemnoszarą trawę, a niebo było szare, ale chmury były zwykłe.

- Gdzie my jesteśmy? Co to za miejsce? - zapytała się zamieszana Pati.

-Nie mam... pojęcia - powiedziałam zaskoczona. Sama nie wiem co powiedzieć. Te miejsce jest strasznie dziwne.

- Co teraz mamy zrobić? Musimy znaleźć jakieś schronienie - powiedziała lekko zakłopotana Zuza.

- Dobra. Musimy znaleźć tylko jakiś dom tutaj i zapytać się... - wyrwało mnie z myślenia dziwny chłopak z różowymi włosami, który był za Majką, ale gdy zobaczyłam w jego ręku złotą broń, od razu zareagowałam.

- Majka! Za tobą! - krzyknęłam do Majki, a ona za to odpowiedziała atakiem z karate. Dobrze, że się go uczyła. Ja i Pati odsunęłyśmy się szybko od tego chłopaka.

- Spokojnie dziewczyny, a ty Majka, lepiej puść go, bo zaraz mu złamiesz rękę - powiedziała bardzo spokojnie Zuza. Majka oczywiście to zrobiła, ale zabijała go wzrokiem.

- Ty się mnie nie boisz? - zapytał się chłopak wstając z ziemi.

- Jasne że nie nawet jeżeli będziesz chc... - chłopak pociągnął za spust ale się pojawił jakiś kolejny chłopak, ale miał na sobie garnitur.

- Wilford, co ty robisz nie mów mi że chcesz ją zabić?! Oddawaj pistolet! - powiedział rozkazując... chyba Wilfordowi, ale on za to smutny oddaje swój pistolet.

- No więc jesteś Wilford a ty? - zapytała się zaciekawiona Zuza.

- Ja jestem Dark, a tego jak już znacie, to Wilford - powiedział pokazując ma niego.

- Ja jestem Zuza. A to są Majka Sylwia i Pati. Miło poznać - powiedziała lekko zachwycona Zuza.

- Ta Majka chciała mi złamać rękę - powiedział lekko płacząc Wilford i to trzymając się za rękę.

- To się nazywa karatę, kolego. Lepiej uważaj na mnie, bo ja jestem niebezpieczna dziewczyna - powiedziała groźnie do Wilforda

- A lepiej uważaj na mnie bo mogę zrobić największą krzywdę jakąkolwiek ci się nie śniło - powiedział bardzo groźnie Dark.

- Okej. Na ciebie to ja będę uważać - powiedziała Majka cofając się do nas tyłem.

- Zmieniając temat, z jakiego wymiaru pochodzicie? To jest dla mnie bardzo ważne - powiedział z wielką powagą w głosie.

- No... nasz wymiar jest bardziej jasny niż wasz wymiar. Tyle co mogę powiedzieć - powiedziałam jak wygląda nasz wymiar.

- Lightworld? - zapytał się zaskoczony Dark.

- A rzadko co spotykamy kogoś z Lightworld - powiedział Wilford też lekko zaskoczony.

- Tyle co wiem, że zabiłeś ze dwóch ludzi z tego świata - powiedział Dark przypominając chyba Wilfordowi.

- Aha, ci dwaj ludzie co zaginęli bez śladu i dali im nagrobki... - powiedziałam lekko skumając, bi czytałam w internecie, że zaginęli tacy dwaj ludzie w niewiadomy sposób i wstawili dla nich nagrobki, bo wiedzą, że nikt ich nie znajdzie.

- Na temat tego naszego wymiaru, to my go nazywamy Ziemia - powiedziała Majka.

- A nasz wymiar nazywa się Darkworld. Jest przeciwieństwem waszego świata, ale tylko się różnią krajobrazy i to, że ludzie mają moce najczęściej. Rzadko się zdarza, że się ktoś rodzi bez mocy - powiedział Dark.

- A... czy jest jakiś sposób byśmy mogły jakoś wrócić do naszego świata? - zapytałam się Darka, a on zaczynał się już zastanawiać.

- No da się, tylko musiałybyście iść z nami do naszego domu. Dużo osób jest pomocnych w naszym domu. Chcecie iść z nami? - odpowiedział i zapytał się Dark.

- Dziewczyny! Narada! - powiedziała Majka i szybko zrobiłyśmy kółko byśmy moly jakoś przedyskutować.

- To co? Idziemy z nimi czy zostaniemy w tym lesie? - zapytała się nas Majka.

- Nie ma mowy Majka! Jak to Dark mówił, to ten las nie jest zbytnio przyjazny dla ludzi takich jaki my - powiedziała Zuza nie popierając zdanie Majki.

- To co? Idziemy z nimi? - zapytała się Pati.

- No jasne, że tak! - odpowiedziałam na pytanie Pati. Podeszłyśmy do Darka i Wilforda.

- Przydyskutowałyśmy to i zgadzamy się iść z wami do waszego domu - powiedziałam do Darka pełna powagi.

- Dobrze. To lepiej chodźmy. Dom jest niedaleko, więc szybko tam dojdziemy - powiedział Dark i prowadził nas przez ten mroczny las. Dobrze chociaż, że ktoś nam w tym pomoże.

----------------------------------------------------------------------

1860 słów

Czy uda im się jakoś zaufać tym osobom w domu Darka i Wilforda? Czy będzie to dużo kłopotów?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top