4; Wyświadczę mu przysługę.
Dlaczego jeden chłopak, powoduje w moim zachowaniu tak cholernie duże zmiany?
Jego uroda mnie tak zachwyca, a charakter tak odstrasza.
Czuję się zobowiązana, aby mu pomóc, w lekcjach.
Jednak nie rozumiem, dlaczego on tego nie chce. Nie robię tego z politowania, ja chcę mi tylko pokazać, że jest warty czegoś więcej.
Fascynuje mnie jedna rzecz. Dlaczego nie ma swojej paczki?
Jego sposób bycia, idealnie pasowałby do innych czarnych charakterów z tej szkoły.
Zdenerwowana wyciągam papierosa z torebki, którego ukradłam mojej mamie. Odpalam go i wsadzam do ust. Zaciągam się. Od razu napada mnie kaszel. Wyciągam go i gaszę przecierając o parapet.
Dlaczego, ja nie umiem palić? Co w tym trudnego. Przecież wystarczy się zaciągnąć.
Zdenerwowana wychodzę z łazienki i udaję się pod salę.
- Willow! - słyszę głos, dobiegający zza moich pleców.
Odwracam się.
-Tak?
- Cześć - uśmiecha się do mnie młoda kobieta.
- D-dzień dobry.
- Cześć. Pewnie mnie nie znasz. W końcu jesteś nowa. Jestem nauczycielką od języka Francuskiego. Nazywam się Marina Reverrte. Widziałam twoje oceny z dawnej szkoły. Prezentują się niesamowicie.
- Wiem, lubię się uczyć. O co dokładnie chodzi?
- Dowiedziałam się, że zapisałaś się właśnie na ten język, tak?
- No... tak.
- Będę cię w takim razie uczyła. Mam jednak prośbę. Nie wiem, czy znasz Zayna Malika?
- Trudno go nie znać.
- Uczę go już trzy lata, z czego dwa razy nie zdał do następnej klasy. Musisz mi pomóc.
- W jaki sposób, nierozumiem.
- W któryś dzień, po lekcjach, moglibyście się spotykać. Właśnie na naukę ów języka. Mam nadzieję, iż nie jest to dla ciebie problem? Wystarczy, że poświęcili mu godzinkę.
- Wiem a nawet próbowałam, jednak Zayn nie chce ode mnie pomocy, żadnej pomocy.
- Czyli już próbowałaś... tak?
- No... tak, ale jak widać bezskutecznie.
- Dobrze chodź ze mną. Poszukamy go razem. Wiesz gdzie może być?
- Nie mam pojęcia.
- Dobra chodźmy.
Ruszam za nauczycielką.
To co mi mówi, wywołuje u mnie stres. Nie wyobrażam sobie nas, przy książkach.
Pani wyjmuje kalendarzyk z torebki i zerka w jego głąb.
- Malik powinien być teraz pod salą 18b. Jednak nie jestem pewna czy tam jest, z nim różnie bywa. Chodźmy.
Podążam za nią. Uczniowie patrzą na mnie jakbym coś przeskrobała.
Nie dziwię się, w końcu idę z nauczycielką. Nie często to się spotyka.
- Zayn! - wskazuję na niego palcem.
Wszyscy na mnie zerkają, włącznie z Malikiem.
- Słucham? - prycha.
- Dzień dobry - staje przed nim pani Marina.
- Witam - przygryzł wargę na jej widok.
Pani Marina jest młodą nauczycielką. Mogłabym zaryzykować, i stwierdzić, że jest przed trzydziestką. Jest także bardzo ładna, co powoduje zachwyt u uczniów, a zwłaszcza pierwszaków.
- Słuchaj Zayn. Wiem, że nie idzie Ci z Francuskim, dlatego można powiedzieć, że znalazłam Ci nauczycielkę - śmieje się.
- Nauczycielkę? - opiera się o parapet.
- Tak, to jest Willow.
- Wiem znam - rzuca, i wbija wzrok w podłogę.
- To miło. Nie zdałeś parę razy, dlatego chcę Ci jakoś pomóc. Tą pomocą będzie Willow. Polubicie się, gwarnatuję
- Nie zapeszajmy.
- To co Zayn? Pozwolisz sobie pomóc?
- Nie.
- Zayn, proszę cię - mówi nauczycielka.
- Nie. Nauczę się wszystkiego sam. Nie potrzebuję niczyjej pomocy - warczy i ucieka.
- Przepraszam cie Willow za zawracanie głowy. Będę z nim jeszcze rozmawiać. Jak się zgodzi dam ci znać - odpowiada.
- Dobrze - ruszam za Malikiem.
Co z niego za idiota, dzieciak. Chcę mu pomóc, a ten zgrywa dorosłego.
Jak ja nienawidzę takich chłopaków. Dbają tylko o swoje niskie ambicje, nawet nie wiem czy one istnieją.
Szkoda tylko, że taki wygląd się marnuje.
Doganiam go i łapię za przedramię.
- Uciekłeś? - zaciskam zęby.
- Słuchaj mała...
- Jestem Willow.
- Moje imię znasz - prycha.
- Jesteś idiotą Malik - kiwam głową.
- Ej, nie pozwalaj sobie.
- Ty mi będziesz wytyczał co ja mam robić? O ile znasz znaczenie tego słowa - rzucam - Zachowujesz się jak dzieciuch. Myślisz, że będziesz sobie tak siedział do czterdziestki w liceum? Nie... mogą cię wywalić, w sumie nawet bym się nie zdziwiła.
- Po co za mną Łazisz? - podwyższa ton.
- Bo chcę Ci przemowić? Do tego pustego łba - wypuszczam powietrze.
- Skoro jest taki pusty, to go zostaw! - krzyczy.
- Nie chcę.
- Dlaczego? - podwyższa kąciki ust.
- Jesteś idiotą Malik - uciekam.
Jak ja go nie nawidzę. Jest taki niezrozumiały...
Idiota.
Muszę przeżyć lekcję, z nim, w sali... ten tuman znowu nie odpowie na żadne pytanie profesora.
Znając siebie pomogę mu, nienawidzę się. Wszystko przez niego. Przez Zayna Malika.
Jest cholerny laikiem w tym co robi.
Dzwoni dzwonek.
Wchodzę do sali i zajmuje miejsce przy ścianie. Siada obok mnie Ellie.
- Gdzie byłaś? Nie mogłam cię znaleźć, przez całą przerwę - podkreśla ostatnie słowo.
- Nieważne, miałam coś do załatwienia - rzucam i patrze w stronę Zayna.
- Dlaczego na niego patrzysz? - pyta.
- Bo mogę, nie denerwuj mnie, ty też...
- Dobra, laska, zluzuj majty.
Biorę swoje rzeczy i przesiadam się do ławki obok.
- Willow! - woła mnie Ellie.
Nie odpowiadam.
Jestem smutna, nie wiem dlaczego.
Zayn nie chciał przyjąć ode mnie pomocy, to tyle, czemu to tak bardzo działa na mnie i moje cholerne emocje.
Opieram się o rękę.
Zauważam zwiniętą kulkę papieru na swojej ławce. Ktoś nią rzucił. Chyba nawet wiem kto, może Ellie?
Otwieram ją i czytam.
Propozycja jest nadal aktualna? Z.
Tą kartka jest od Zayna.
Uśmiecham się w duchu.
Biorę do rąk długopis i odpisuje.
Tak.
Rzucam mu karteczkę i czekam na odpowiedź. Zamiast tego Zayn przysiada się do mnie, kiedy nauczyciel nie patrzy.
- Co tu robisz? - pytam zdenerwowana.
- Chciałem się dosiąść.
- Nie chciałeś, tylko to zrobiłeś.
- Dobra, mniejsza. Może spotkamy się dzisiaj? - pyta, gryząc zakrętkę od długopisu.
Też tak często robię.
- Smaczny? - śmieję się.
- Ale, że co? - wyciąga przedmiot i zerka na mnie.
- Nie ważne. Możemy dzisiaj, ale w bibliotece.
- A gdzie ta 'biblioteka' - unosi dwa palce, które układa w cudzysłów
- W szkole? - śmieję się.
- Dziwne, nie zauważyłem.
- Czy ty cokolwiek zauważasz?
- Staram się - szczerzy zęby.
- Uważaj, żeby mucha Ci się na nich nie zatrzymała.
- Myślałem, że jesteś grzeczniejsza.
- Jestem, jednak ty, wyjątkowo na nie działasz.
- Cały jestem wyjątkowy - śmieje się.
- Nie wątpię, ale możemy przejść do sedna?
- Tak.
- Umówimy się po lekcjach. Pójdzimey do biblioteki i tam ci wszystko wytłumaczę.
Może poznam go od innej strony, oby tej lepszej.
xx
Okej, trochę się nad nim napracowałam. Jak już zauważyliście, rozdziały dodaję raz na ruski rok 😂 jednak musicie mi wybaczyć. Piszę trzy książki na raz, chodzę do szkoły i codziennie mam jakąś kartkówkę. Tak codziennie... Ale dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze, jesteście super!!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top