1; Chwila radości.
Dzwoni budzik.
W pierwszej kolejności chwytam swój telefon i sprawdzam Facebooka, Instagrama i Twittera. Przychodzi mi wiadomość. Zerkam od kogo.
Sky: cześć słonko, co tam u ciebie?
Ja: mam dość. Za chwilę zbieram się do szkoły...
Sky: a ja już na biol, odezwij się po lekcjach, oczywiście o ile nie zapomnisz. Wiem, że zapomnisz XD
Sky jest moją najlepszą przyjaciółka, a przynajmniej była, póki tutaj nie przyjechałam.
Zbieram się z łóżka. Patrzę na krzesło, na którym leżą ubrania.
Mama...
Udaje się do łazienki, aby się przebrać i umalować. Nie lubię mieć na sobie za dużo makijażu, wtedy wydaje mi się, że jestem nieprawdziwa jak inne Barbie, ze szkoły. Chociaż kto wie, może tutaj jest inaczej.
Wychodzę z łazienki już gotowa.
Boje się trochę, że jakaś nauczycielka odczepi się do długości mojej spódniczki, ale co tam.
Wyrywam się z domu, chwytając czarną torbę.
Wczoraj wieczorem spakowałam sobie książki. Wiedziałam, że nie będzie mi się chciało robić tego rano.
Do szkoły mam niedaleko, przynajmniej o to rodzice zadbali... Mijam kilka uliczek i już jestem przed szkołą. Robi na mnie nie małe wrażenie. Pewnie duże znaczenie na rozmiar tego budynku ma to, że jest tutaj high school połączone z Elementary school. Oczywiście nie przeszkadza mi to. Jestem tutaj nowa i koniec, muszę się przyzwyczaić.
Zauważam idących do szkoły uczniów. Z każdej strony mnie otaczają. To jest dość przygnębiające. Od razu zauważam, że w tej budzie jest więcej dziewczyn.
Wchodzę do budynku i od razu doznaję szoku. W środku jest tak dużo ludzi. Ledwo da się przejść, no dobra może trochę przesadzam, jak zawsze.
Udaję się pod salę.
Wczoraj mama wręczyła mi kartkę z planem lekcji i podziałem przerw. Dlatego byłam w miarę zorientowana, co i jak.
Siadam przy sali i wyjmuje telefon. Klikam w aplikację Twitter. To na niej spędzam najwięcej czasu.
W końcu ktoś mnie zaczepia.
- Hej, jesteś nowa? - podaje mi dłoń.
- Tak, mój pierwszy dzień, aż tak bardzo to widać? - śmieje się - jestem Willow.
- Hej, Ellie. - podaje mi dłoń.
- Wybrałaś te same przedmioty? - pytam.
- Skoro siedzisz pod dobrą salą i czekasz na Biologię to tak. - otwiera usta.
- Fajnie, przynajmniej już kogoś znam. Opowiesz mi coś o szkole? Są tutaj jacyś fajni ludzie?
- Tutaj trudno o kogoś normalnego. Chociaż chłopaków mamy całkiem niezłych. Jest tutaj taki jeden, Adrien.
- Podoba Ci się, prawda? - przygryzam wargę.
- Jest śliczny.
Dzwoni dzwonek. Podnoszę się z podłogi i staje obok drzwi. Razem z Ellie stoimy na końcu. Nie mam siły się pchać na przód, do tej dżungli. Przychodzi nauczycielka, wygląda na bardzo młodą.
Zajmuję miejsce obok Ellie i zaczyna się lekcja.
Zerkam w prawo i słyszę jakiś ryk, tak ryk.
- Pewnie idzie Malik. - krzyczy ktoś z końca sali.
Wszyscy z nieznanych mi przyczyn zaczynają się śmiać.
- Kto to Malik? - pytam Ellie.
- Ma na imię Zayn, ale każdy mówi mu po nazwisku. Jest w drugiej klasie, a ma dziewiętnaście lat. Nie przeszedł, przez co jest najstarszy. Zawsze ucieka z lekcji, a chcąc, aby każdy o tym wiedział, krzyczy. Zresztą to już chyba zdążyłaś zauważyć. Zobaczysz go na przerwie.
- Hm, Zayn.
Cała lekcja przebiega w swoim tempie.
Zadania
Zadania, zadania, zadania.
Oh... mam dość.
Nie mogę się skupić. Zayn zajął moje myśli.
Lekcja dobiega końca.
- Koniec... Nah...
- Gdzie idziemy? Chcesz pozwiedzać szkołę? - proponuje.
- Pewnie.
- Ale... Najpierw po drożdżówkę! - zatrzymuję się w teatralnie.
Udajemy się po jedzenie. Już z deka widzimy tą ogromną kolejkę.
- Zamierzasz stać w tej...?
- Tak. - szybko kończy swoją wypowiedź.
Moje oczy otwierają się szeroko, wzdycham. Udajemy się na koniec tej zbiorowości.
- U was zawsze tak to wygląda? - pytam.
- Dzień w dzień.
- Zapowiada się coraz ciekawiej. - zwracam uwagę.
Rozlega się hałas.
- Z drogi! - pcha się między ludzi chłopak z trzema czapkami na głowie. Jedna odwrócona daszkiem do tyłu, a dwie pozostałe daszkiem do przodu.
Dziwak...
- To jest ten cały M a l i k. - gestykuluje dłońmi w powietrzu.
Przystojny dziwak...
Zerkam na niego ponownie.
Ma na sobie skateowskie spodnie i białą pogniecioną koszulkę. Twarz ma idealnie gładką.
- No z drogi! - pcha się między nas.
Co za dupek... nah, ale przystojny dupek.
Sięga dłonią do kieszeni i wyciąga dwa dolary. Podaje pieniądze chłopakowi obok siebie i dyktuje.
- Malik, kurwa mać - kieruje się w jego stronę.
- Cichutko. - przykłada palec do ust i dmucha. Patrzy na Ellie i oblizuje usta. - Taka śliczna a taka pyskata. - Odwraca się.
- Idiota...
- Dlaczego go przezywasz? Fajny jest.
- Kolejna zakochana... - odchodzi.
- No zaczekaj! - idę za nią. - O co tobie chodzi?
- Wkurwiasz mnie! Zayn nie jest idealny! Jest skurwielem. Koniec i nie drąż tematu.
Za każdym razem gdy słyszę jego imię mam ochotę zapisać je na kawałku kartki, tak abym nigdy nie zapomniała.
Ciemnowłosy wychodzi w kolejki. Nie zerka na nikogo, nie dba o to. Widać, że ma wszystko w dupie. Podoba mi się to.
- Gdzie on poszedł? - znowu zaczynam jego temat.
- Kto? Pan popularny?
- Dyskutowałabym.
- Albo poszedł się urwać z lekcji albo zapalić
- On pali? Dlaczego? Niszczy sobie płuca. - westchnęłam.
- Mała, obudź się. Jego to nie obchodzi.
- W szkole fajczy?
- A gdzie niby? Przecież jest gwiazdą szkoły, musi się podpisywać zwłaszcza tutaj. - naśladuje jego głos.
Zayn pali, może jak ja też będe palić zauważy mnie?
Jestem głupia, a jednocześnie dwa lata młodsza, to nie może się udać.
Głupie ze mnie dziecko, ale co ja poradzę, że tak na mnie działa...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top