*25*
Zayn
Minął tydzień odkąd znalazłem na swojej wycieraczce list. Oczywiście zaraz po tym pojechałem do chłopaków. Za nic nie mogłem sobie przypomnieć o co chodziło w tym serialu. Nie pamiętałem jak się zakończył tamten odcinek.
Obejrzeliśmy go jeszcze raz. Louis puścił końcówkę ze cztery razy. Harry powiedział, że muszę czekać. I czekałem, jak się okazało na kolejny list.
Pojawił się godzinę temu. Dostarczył mi go listonosz. Tym razem był do mnie zaadresowany. Otworzyłem teraz ostrożnie kopertę i wyciągnąłem zapisany papier. Od razu rozpoznałem pismo Nialla. List był krótki.
,,Witaj Zee!
Jeśli czytasz ten list to znaczy, że żyję (jeszcze). Przygotowałem dwie wersie na tą ewentualność. Gdybym jednak nie przeżył, dostałbyś mój list pożegnalny. Widocznie jeszcze sobie na niego poczekasz. Nie zabiłeś mnie Zayn. Nie wiem w jakim stanie się sam znajduję, gdyż piszę ten list przed tymi wydarzeniami. Właśnie wybiegłeś z mojego biura, zwalniając przy tym Chloe. Co zrobiła ci ta przemiła kobieta? I nie, nie poszedłem wtedy na żadną randkę. To wszystko było udawane. Zamiast jeść romantyczna kolacje, to siedzę zgarbiony przy biurku i piszę ten cholerny list. Ręka mnie już boli. - przeczytałem i zaśmiałem się.
Przeszedłem do salonu. usiadłem na kanapie i oparłem się plecami o oparcie. Wzrokiem odnalazłem fragment tekstu, w którym przerwałem.
Kocham cię głupku. Gdy ponownie się spotkamy będziesz mnie nienawidził. Bo to robiłeś, gdy mierzyłeś we mnie z broni, prawda? Ale to nieważne. Będziesz musiał mi wynagrodzić te ostatnie tygodnie. Musiałem spać na kanapie we własnym gabinecie, ponieważ nie miałem pieniędzy, a twoich z osobnego konta nie chciałem ruszać. Poza tym to tam byłem bezpieczny. I nie, nie mogłem tobie nic powiedzieć. Zapewne od razu zrobiłbyś jakąś głupotę i moja rodzina i przyjaciele by ucierpieli. Skoro to czytasz to znaczy, że nic im nie jest. Nie mogę zdradzić ci, gdzie trafię po tym, gdy odegram przedstawienie. Ludzie Yasera są wszędzie, ale to tylko kwestia czasu.
Bedę przysyłał ci jeden list co tydzień. Zaraz je napiszę. Gdybym jednak dał radę się z tobą zobaczyć i nadal bym żył, to napiszę ci inny list, niż te, które zamierzam. A może nie wyślę nic i w końcu będę mógł cię zobaczyć? Przytulić i pocałować? Tego bardzo chcę. Boję się tego, co nastąpi niedługo... Ale będę silny za nas dwoje.
Kocham cię mocno i mam nadzieję, że jesteś teraz cały i zdrów. Czekaj na następny list!
Twój Niall xx''
Odłożyłem kartkę na bok. Przez chwilę po prostu wpatrywałem się w zgaszony ekran telewizora. Myślałem. Przez te dni myślałem naprawdę dużo. Louis, Harry i Liam mnie odwiedzali. Wieczory spędzaliśmy na oglądaniu telewizji i piciu alkoholu. Ale nie upijałem się. Już nie. Pierwszy list od Nialla dał mi nadzieję.
Czekałem teraz na kolejny. Wyczekiwałem z niecierpliwością na czwartek. Wypatrywałem listonosza. Błagałem, abym nigdy nie otrzymał listu pożegnalnego. Jeśli blondyn żyje to na pewno jest w ciężkim stanie. Co jeśli on... Nie... On nie mógłby zginąć. Był twardy i silny. Był najsilniejszy z naszej dwójki.
Ale nie mamy wszystkiego, czego pragniemy, prawda? Gdy nadszedł czwartek nie tak sobie go wyobrażałem. Przez te wszystkie dni miałem nadzieję. Wystarczyły pierwsze wyrazy listu, abym stracił jej ostatnią resztkę. Gdyby nie Liam, już bym nie istniał.
&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top