7
Po wczorajszej wizycie w knajpce MinKi i V rozdzielili się. Każde z nich poszło w swoją stronę, a dziewczyna postanowiła wrócić do domu. Już i tak miała za dużo wrażeń na jeden dzień.
Kwestia dołączenia do V i jego kolegów nie została załatwiona. MinKi zamurowało i wolała nic nie odpowiadać. Z pewnością nie była gotowa na to, żeby współpracować z gangsterami. Zwłaszcza, gdy jej jedynym celem było okradzenie ich i wydanie policji.
Dlatego jak najszybciej zmieniła temat i udawała, że niczego nie słyszała. Nie odpowiedziała również na pytanie, co ona by chciała od mężczyzny, gdyby z nim wygrała. Z pewnością pozostała w jego oczach tajemnicza i stanowiąca zagrożenie. Przynajmniej miała pewność, że ona i V myślą o sobie dokładnie tak samo.
Bo V z pewnością był typem mężczyzny, przed którym matki ostrzegają swoje córki. MinKi bardzo dobrze o tym wiedziała i nie reagowała na jego urok.
Dziewczyna poruszyła się na łóżku i spojrzała na zegarek. Dochodziła dziesiąta. MinKi szybko się zwlekła z posłania i zaczęła się rozciągać. Jej łóżko z pewnością do najwygodniejszych nie należało, a ból w krzyżu tylko to potwierdzał.
Dziewczyna ruszyła w stronę kuchni i zaparzyła sobie kawę. Wyjęła filiżankę z trzeszczącej szafki i głośno ziewnęła. Musiała poukładać sobie plan na dzień dzisiejszy. W końcu pozostały jej tylko dwa dni na odzyskanie pierścionka, a czas leciał nieubłaganie.
MinKi wzięła już gotową kawę, która była okropnie gorzka. Czyli taka jaką uwielbiała. Gorzkość nigdy jej nie opuszczała i była z nią od zawsze. A dziewczyna już nie umiała się od niej odseparować.
Pociągnęła łyk swojej kawy i usiadła na kanapie w salonie. A właściwie to saloniku, bo pokój był bardzo mały. Gdyby siedziały w nim trzy osoby, panowałby ogromny ścisk. Jednak MinKi nikt nigdy nie odwiedzał, dlatego jej to nie przeszkadzało.
Dziewczyna włączyła telewizor i przełączyła na wiadomości. Nienawidziła ich oglądać i słuchać o tych wszystkich okropnościach. Jednak dobrze wiedziała, że musi się orientować z tym, jakie panuje niebezpieczeństwo. Zwłaszcza w sytuacji, w jakiej się znalazła.
Aktualnie była pokazywana pogoda, dlatego dziewczyna rozluźniła się. Ponownie ziewnęła i przeciągnęła się. Gdy już myślała, że może pomimo tego, że dopiero piła kawę, znowu zaśnie, na ekranie pojawiła się prezenterka, a obok niej zdjęcie V.
MinKi jak oparzona podskoczyła i otworzyła szeroko oczy. Złapała prędko za pilota i podgłośniła, na co obraz lekko się zamazał, ale po chwili znów działał.
- Oto gangster, którego szuka cała policja w Seulu. Mężczyzna jest podejrzany o wszelkie możliwe kradzieże, nielegalne wyścigi samochodowe, hazard jak i bójki. Wraz ze swoim gangiem napada na każdą placówkę i wymyka się policji. Jest poszukiwanym numer jeden. Drodzy państwo, radzimy, abyście zachowali wszelką ostrożność i w razie każdego podejrzenia czy wątpliwości natychmiastowo skontaktowali się z policją. Ten mężczyzna jest niebezpieczny i z każdym dniem popełnia coraz to gorsze przestępstwo. - Mówiła prezenterka z kamienną miną, jakby jej to w ogóle nie obchodziło. Za to świat MinKi zmieniał się tak szybko jak w kalejdoskopie.
Dziewczyna przełknęła głośno ślinę. No to pięknie. Wiedziała, że V jest gangsterem, ale nie miała pojęcia, że aż tak niebezpiecznym. Już nawet w wiadomościach o nim mówili i ostrzegali przed nim szarych ludzi. Jego i MinKi współpraca nie zapowiadała się zbyt ciekawie, a ona miała niesamowitego fuksa, że jeszcze żyła.
Nagle dziewczyna zobaczyła, jak ekran komputera, który stał w kącie, zaświeca się i informuje o wiadomości. MinKi podeszła do niego i przesunęła myszką.
Wiadomość ze Skype'a.
MinKi kliknęła w nią i usiadła na krześle, żeby mieć lepszy dostęp do komputera. Po chwili wstała z niego i przyniosła sobie kawę, nie spuszczając wzroku z telewizora.
Prezenterka wciąż mówiła, że policja ma już pewien plan, co do złapania gangstera i niedługo go rozpocznie. Jednak jak narazie próbuje uśpić czujność gangsterów.
Mówienie o tym w telewizji, to zajebisty sposób, pomyślała MinKi i pokręciła głową.
Dziewczyna spojrzała na ekran komputera i zobaczyła, jak ktoś do niej dzwoni na kamerkę. Dobrze wiedziała, kto to był i z wahaniem postanowiła odebrać.
- Czego? - Warknęła i zganiła się w myślach. Powinna trochę utemperować język, jeśli nadal chciała sobie tak co rano spokojnie popijać kawę.
- Uwielbiam takie ciepłe powitania, dzień dobry. - Powiedział V niskim głosem, a MinKi noga zadrżała. Miała taki odruch od zawsze, gdy czymś się stresowała, bądź gdy reagowała na coś za bardzo.
Mężczyzna miał roztrzepane włosy i odpiętą koszulę. Widać było, że niedawno wstał, jednak wyglądał cholernie przystojnie. Zwłaszcza, gdy miał jeszcze zaspany wzrok i wciąż zagryzał wargę z uśmiechem.
- Oglądasz może wiadomości? - Zapytali w tym samym momencie i pokiwali głowami. Już nie musieli odpowiadać.
- Jesteś przedstawiony jako bardzo twórcza i kreatywna osoba. - Powiedziała MinKi. - Tyle pomysłów na rozróby, to jeszcze nikt nie miał.
- Z tak szeroką autobiografią z samego rana mój dzień od razu staje się lepszy. - Powiedział V z uśmiechem. - Kocham to, gdy tak zaprzątają sobie mną głowę i myślą, że mogą mi coś zrobić. - Po tych słowach się roześmiał.
MinKi tylko uśmiechnęła się niemrawo i znów wróciła wzrokiem na ekran telewizora. Nie wiedziała, co ma o tym wszystkim myśleć. Nie czuła strachu, choć powinna. V był dziwny i niebezpieczny. A w dodatku upatrzył sobie ją, jako jakąś cholerną wspólniczkę.
- Poczekaj, mam kolejną rozmowę. - Powiedział V, a następnie MinKi zobaczyła jeszcze jednego mężczyznę.
To był ten koleś z wczorajszego baru, gdy MinKi dowiedziała się o wyścigach. Miał ciemne włosy i uśmiechał się szeroko, w taki sposób, że nie było widać mu oczu.
- Jestem Jimin, piękna. - Powiedział przybysz, a dziewczyna kiwnęła mu głową. Wciąż zachowywała ostrożność i nie mówiła swojego imienia.
Zapanowała między nimi cisza, a wszyscy patrzyli na telewizory. W wiadomościach wciąż było zdjęcie V, na którym wyglądał tak bardzo dobrze. Jednak MinKi nie byłaby sobą, gdyby czegoś nie powiedziała:
- O cholera, czyli to jednak prawda! - Krzyknęła.
- Co takiego? - Zapytał V i zaczął się jej przyglądać z nieodgadnioną miną.
- Telewizja faktycznie pogrubia. - Powiedziała ta, a Jimin się roześmiał. V tylko prychnął i przegryzł wargę. Drżenie nogi zrobiło się szybsze, a MinKi musiała położyć na niej rękę, żeby ją uspokoić.
Nagle zdjęcie V zniknęło z ekranu, a zamiast niego pojawiła się twarz Jimina, który głośno się roześmiał i nakazał im być cicho.
- To jeden ze współpracowników naszego głównego gangstera. Jest to jego prawa ręka i popełnia te same zbrodnie. Jest bardzo niebezpieczny i nieprzewidywalny. Dodatkowo uwodzi wiele kobiet i zostawia je ze złamaną psychiką, przez swoje zagrywki. Kobiety te są przez niego deptane, oszukiwane i wykorzystywane. Jednak gangster nie zostawia ich w takim stanie, w jakim je poznał. On woli je gnębić i prześladować, aż te w końcu wariują. Mężczyzna pomimo delikatnej urody budzi respekt i strach w innych i należy trzymać się od niego z daleka. - Mówiła prezenterka z tą samą miną.
- O kurwa, zaraz mi stanie! - Krzyknął Jimin z jeszcze szerszym uśmiechem i głośno westchnął. - Same komplementy, zaraz dojdę od samych słów!
- Jesteś łatwy. - Mruknął tylko V i przyjrzał się bladej twarzy dziewczyny.
MinKi za to wpatrywała się w ekran telewizora i próbowała się uspokoić, bo jej noga niebezpiecznie podskakiwała, a przez nią również filiżanka po kawie.
Niedobrze, niedobrze, niedobrze. Znalazłam się w najniebezpieczniejszym towarzystwie, jakie tylko było, pomyślała MinKi i pierwszy raz przeszedł przez nią cień strachu.
Przecież ona chciała tylko odzyskać pierścionek. A zamiast tego bratała się z psychopatami i ucinała sobie z nimi poranne pogawędki. Przecież zawsze mogła zrezygnować z pierścionka i uciec do innego kraju. Jednak dobrze wiedziała, że nie ma na to pieniędzy, a gang V bądź Hyungsika, któremu była winna zaginioną biżuterię, od razu by ją znalazł.
Dlatego była w przysłowiowej dupie i nie wiedziała, co dalej robić.
V, widząc, w jakim stanie jest aktualnie dziewczyna, przerwał zachwyty Jimina i powiedział:
- Dzisiaj organizujemy imprezę.
MinKi kiwnęła głową i zapytała:
- I co w związku z tym?
- Zabieram cię na zakupy. - Odpowiedział, błysnął zębami i rozłączył się.
Około godziny drugiej MinKi wyszła ubrana z domu. Podążyła w stronę przystanku autobusowego i pojechała parę przecznic dalej, tam, gdzie nakazała V przyjechać po siebie. Wolała, żeby mężczyzna nie wiedział, gdzie mieszka. W końcu nasłałby jeszcze na nią tego całego Jimina albo sam postanowiłby jej zrobić krzywdę, gdyby tylko powiedziała parę słów za dużo.
MinKi stała z rękami w kieszeniach i słuchawkami w uszach. Zamknęła oczy i dała się porwać muzyce. Nie ruszała się bez niej z domu. Gdy nie mogła jej słuchać, idąc gdzieś, to nie wiedziałaby, co ma ze sobą zrobić. Tylko muzyka potrafiła ją tak bardzo odprężyć i uspokoić, że jej noga od szukać przestawała drżeć.
Nagle podjechał po nią czarny, bogaty samochochód i głośno zatrąbił. Dziewczyna otworzyła prędko oczy i weszła do środka. Zobaczyła V za kierownicą i powiedziała:
- Tak długo ci to zajęło, że już myślałam, że jedziesz po mnie rowerem.
- Co wtedy byś zrobiła? Zostawiłabyś mnie?
- Oczywiście. Zabrałabym rower i bym odjechała. - Powiedziała MinKi, patrząc przed siebie, a mężczyzna się głośno zaśmiał.
- Niezłe ziółko mi się trafiło. - Powiedział tylko i pokręcił głową, a MinKi zakręciło się w głowie.
Gdy byli już w sklepach, zaczęli się rozglądać za garniturem dla V, którego mężczyzna tak bardzo pragnął.
- Każdy jest taki sam. - Powiedziała MinKi. - Czarne są najlepsze.
V chodził od wieszaka do wieszaka i przygryzał swój kciuk. Od godziny szukał idealnego garnituru, a MinKi praktycznie zasypiała.
Chociaż nie mogła narzekać, bo gdy mężczyzna mierzył wszystkie garnitury, wyglądał w nich cholernie dobrze, a MinKi mogła uważniej przyjrzeć się jego sylwetce. To było bardzo przyjemne dla oka.
- Zresztą co to za impreza, na którą jest potrzebny garnitur? - Zapytała nagle dziewczyna, którą olśniła. - Masz naprawdę sztywnych znajomych.
- Sztywni to są moi byli wrogowie. - Powiedział pod nosem V, ale dziewczyna i tak go usłyszała.
MinKi poczuła gęsią skórkę i szybko potarła ręce. Zobaczywszy zadziorny uśmiech V, powiedziała, że to przez tę cholerną klimatyzację.
- Impreza ma charakter bardziej elegancki. Zapoznam się dzisiaj z nowymi ludźmi i muszę wywrzeć na nich dobre wrażenie. - Powiedział w końcu mężczyzna i przyłożył do siebie garnitur, odwracając się do lustra.
- Nie umiesz wywierać na ludziach dobrego wrażenia. Na mnie nadal nie zadziałało. A ci ludzie w telewizji chyba też za tobą nie przepadają. - Powiedziała MinKi i uważnie obserwowała ruchy mężczyzny, które były takie... pociągające.
- Przy tobie się nawet nie starałem, a i tak wiem, że mnie lubisz. - Powiedział V i błysnął zębami. MinKi zmierzyła go wyniosłym spojrzeniem i mlasnęła, jakby patrzyła na karalucha.
Po kolejnej godzinie wybierania, V w końcu wyszedł z przymierzalni, okręcił się wokół własnej osi i wybrał garnitur, który leżał na nim najlepiej.
Gdy MinKi go zobaczyła, to prawie telefon wypadł jej z ręki, bo wcześniej grała w średniowiecznego wężyka dla zabicia nudy, a jej noga zaczęła niebezpiecznie drżeć.
Mężczyzna prezentował się cholernie dobrze. Jego włosy były lekko rozczochrane i tworzyły "artystyczny nieład", a garnitur opinał każdy widoczny mięsień i wyrzeźbienie. W dodatku z ust V nie schodził ten arogancki uśmieszek, gdy widział, jak wzrok MinKi wędruje po jego ciele.
- Nie wlepiaj tak we mnie tych gał, bo się zawstydzę. - Powiedział mężczyzna, a MinKi spurpurowiała z nerwów. Przecież ona tylko rzuciła okiem, żeby zobaczyć, czy wszystko dobrze leży.
- Gdybym tak wlepiała w ciebie swoje gały, to twoja brzydota już by mi je dawno wyżarła od środka. - Warknęła pod nosem i zaczęła iść w stronę kasy.
Jednak pewne silne ramię ją powstrzymało i dziewczyna poczuła oddech przy swoim uchu, a następnie niski szept:
- Teraz czas na twoją sukienkę.
MinKi tylko jęknęła na te słowa i zapytała:
- Chcesz mnie kupić?
- Jest taka opcja. - Powiedział V i się zaśmiał.
- Pieprzony bogacz.
MinKi o wiele krócej zajęło wybieranie sukienki. Tak w zasadzie to żadna jej się nie podobała, a ceny były z kosmosu. Jej uwagę zwróciła zwykła czarna do ziemi, która miała dosyć duże wycięcie. Była seksowna i jednocześnie elegancka.
Dziewczyna ruszyła z nią do przymierzalni i założyła ją na siebie. Sukienka podkreślała wszystkie zalety MinKi, a ona, widząc efekt, aż się uśmiechnęła.
Wychodząc z przymierzalni, udawała, że nie widzi mężczyzny, który otworzył szeroko buzię na jej widok. MinKi specjalnie okręciła się wokół własnej osi i zaczęła poprawiać włosy. Po chwili nie mogła wytrzymać spojrzenia na swoich odkrytych plecach i powiedziała:
- I kto tu jest od wlepiania gał?
- Nadal uważam, że ty. Ja tylko podziwiam estetykę. - Powiedział V zachrypniętym głosem i głośno odchrząknął. Po chwili zaczął się krztusić, a MinKi roześmiała się.
- Wiedziałam, że w końcu ci mucha wpadnie, bo tak bardzo się rozdziawiłeś tę paszczę. Chociaż powinieneś się cieszyć, przynajmniej one na ciebie lecą.- Powiedziała i klasnęła.
V pokręcił głową na jej słowa i zrobił parę kroków w jej stronę. Już miał coś powiedzieć, gdy nagle jego uwagę zwróciło dwóch facetów, wchodzących do sklepu.
V szybko pociągnął MinKi za rękę i razem z nią wszedł do ciasnej przymierzalni. Przycisnął ją do ściany i przyłożył palec do ust, dając jej znak, żeby się nie odzywała. Jednak ona nie miała zamiaru go słuchać.
- Co ty wyprawiasz? - Warknęła i próbowała go odepchnąć, bo przez jego bliskość zbyt kręciło jej się w głowie.
Po prostu nigdy nie miała bliskich kontaktów z innymi i stąd to się wzięło. Na pewno nie chodziło o to, że ten mężczyzna mógł na nią tak działać ze względu na to, że jego umięśnione ciało stykało się z jej, a ona czuła każdy jego mięsień. I na pewno nie dlatego, że czuła jak jego oddech łaskocze ją w szyję. To wszystko przez to, że miała tak słabe kontakty z ludźmi.
Jednak dziewczyna nie mogła zaprzeczyć, że czuła dziwne podniecenie, gdy stała ściśnięta między mężczyzną, a ścianą. Wszystko wokół niej zaczęło wirować, a ona czuła nieprzyjemny chłód na plecach.
V podniósł wzrok i wyprostował się, przez co jego ciało jeszcze bardziej spotykało się z MinKi. Ta westchnęła głośno, a on posłał jej arogancki uśmiech. Dziewczyna zmierzyła go wściekłym spojrzeniem, ale gdy zobaczyła, jak ten przegryza wargę, głośno przełknęła ślinę.
- Dlaczego mnie tu wepchnąłeś? - Zapytała i spróbowała ukryć drżący głos, co na szczęście jej się udało. W końcu mówiła, że jest dobrą aktorką.
- Bo są tu moi nieprzyjaciele, za którymi nie przepadam. Oni zresztą za mną też nie.
- Nie dziwię im się. - Warknęła MinKi i spojrzała hardo w twarz V, który tylko jej się przyglądał.
Mężczyzna miał bardzo nieodganiony wzrok, a MinKi mogła przysiąc, że oddychał tak samo nierówno jak ona. Może też miał słabe kontakty z ludźmi i nie wiedział, o co w tym wszystkim chodzi?
V oblizał wargę i uśmiechnął się lekko. Następnie nachylił się do jej ucha i szepnął:
- Jeszcze zobaczysz. - A następnie przygryzł płatek jej ucha, na co ta wstrzymała oddech.
Mężczyzna odsunął się od MinKi z zadziornym uśmieszkiem, a następnie wyszedł z przymierzalni. Dziewczyna wzięła jeden drżący oddech i spojrzała w lustro.
Była cała zarumieniona, a jej włosy były lekko poplątane. Sukienka trochę się wygniotła, jednak dalej prezentowała się pięknie. MinKi szybko zaczęła się przebierać, a następnie wyszła z przymierzalni. Szła nieco kulawo, bo jedna z jej nóg drżała.
- Uspokój się. - Powiedziała MinKi i nie była pewna, czy to było do nogi czy do niej samej.
W końcu nie mogła być taka rozemocjonowana. Całe życie zachowywała obojętny wyraz twarzy i zimną krew. I tak musiało być i tym razem.
Dlatego dziewczyna podeszła bez oporów do V, który stał już przy kasie. Ten mrugnął do niej, ale ona udawała, że tego nie zauważyła.
- Już nie ma tych facetów? - Zapytała, żeby odwrócić jego uwagę.
- Sprawdzili cały sklep i wyszli. Nigdy do najmądrzejszych nie należeli. To naprawdę szczyt głupoty nie sprawdzić przymierzalni. - Powiedział mężczyzna i zaśmiał się gardłowo.
MinKi tylko kiwnęła głową i przeczekała, aż długa kolejka w końcu zacznie się zmniejszać. Nienawidziła takiego ścisku i tych wszystkich ludzi, którzy tak się wpychali. Wyglądali jak stado krów. Jeszcze mogliby pięknie zamuczeć, a MinKi by już kompletnie wyszła z siebie.
- Nie chce mi się tu stać. - Chrząknął V i pociągnął MinKi za sobą. Oboje wyszli z kolejki, a mężczyzna udawał, że odwiesza stroje na ich poprzednie miejsce.
- To bardzo bogaty i prestiżowy sklep. Tu nie można niczego ukraść. - Warknęła w jego stronę MinKi, a on uśmiechnął się niebezpiecznie.
- Najbardziej prestiżowy sklep to tylko i wyłącznie Gucci. - Powiedział V i wyrwał szybko metki z ubrań, a następnie pozbawił je jeszcze paru innych rzeczy. Następnie położył rękę na brzuchu MinKi, a ona spojrzała na niego wielkimi oczami.
- Podnieś bluzkę. - Rozkazał V i rozejrzał się wokół. Nie było nikogo.
- Chyba cię pojebało. - Warknęła MinKi i spróbowała zepchnąć silną rękę mężczyzny, która dawała jej tak niesamowite ciepło i dziwne uczucie u dołu brzucha.
- Nie, nie pojebało mnie. Przyszedłem do sklepu ze swoją ciężarną żoną. - Powiedział mężczyzna i zrobił kulkę z ubrań, a następnie wepchnął je pod bluzkę MinKi. Ta lekko wzdrygnęła się, gdy jego dłoń spotkała się z jej brzuchem.
- Robisz to na środku sklepu, gdzie wszędzie są kamery. - Sarknęła dziewczyna, a V po raz kolejny posłał jej niebezpieczny uśmiech. - Poza tym to trochę dziwne, że gdy wchodziliśmy do sklepu, to jeszcze w ciąży nie byłam.
- Wiem. Mam dobrych pływaków - Powiedział tylko z zadziornym uśmiechem. Następnie, gdy zobaczył, że robota jest skończona, a MinKi faktycznie wygląda, jakby była w ciąży, pomachał w stronę kamer z szerokim uśmiechem.
Potem złapał dziewczynę za rękę i ruszył z nią w stronę wyjścia. Gdy mijali bramki MinKi zamknęła oczy i modliła się w duchu, żeby wszystkie niebiosa się nad nią zlitowały, pomimo tego, że nie była wierząca.
Jednak żadnego alarmu nie było, a oni przeszli bez przeszkód. Dziewczyna otworzyła szeroko oczy i zobaczyła śliczny uśmiech V, który na nią patrzył.
- Udało się. - Wyszeptała oczarowana, a ten roześmiał się głośno i wciąż trzymając ją za rękę pociągnął ją w stronę samochodu.
- A to dopiero początek dzisiejszych wrażeń. - Powiedział do niej z uśmiechem, który mówił tak wiele.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top