6
MinKi rozsiadła się w samochodzie, którym miała się ścigać. Było w nim tak cholernie wygodnie, że czuła się, jakby mogła w nim zamieszkać. Z pewnością te fotele były wygodniejsze od jej łóżka, na które tak długo zbierała grosz do grosza.
Dziewczyna rozejrzała się w prawo i w lewo, na innych, którzy też zajmowali swoje miejsca. Samochodów było osiem, łącznie z tym jej.
Każdy miał cholernie poważną minę, jakby od wygranej zależało jego życie. Tylko w przypadku MinKi było to prawdziwe.
Dlatego dziewczyna nie zastanawiała się długo, gdy obnażona kobieta machnęła flagą i szybko ruszyła.
Zaczęła czuć jak euforia ją ogarnia pod wpływem szybkiej jazdy. Koła auta zaczęły się poruszać, a ono samo jechało z każdą chwilą szybciej i szybciej. Pas bezpieczeństwa kurczowo obciskał MinKi, gdy ta pod wpływem emocji coraz bardziej pochylała się do przodu.
Z całej siły dociskała pedał gazu i trzymała kierownicę. Z każdym przejechanym metrem czuła, ulatniający się z niej stres i złość. Pozostała sama chęć walki.
Dlatego dziewczyna z szerokim uśmiechem zablokowała drogę autu miłego mechanika i zaczęła brać ostry zakręt.
Cudowne uczucie, które utworzyło się w dole jej brzucha, wypełniało ją całą. Wokół było ciemno i słychać było tylko dźwięki silników aut. Wszystko tak idealnie pasowało do nocnej atmosfery.
MinKi poprawiła pas bezpieczeństwa, który coraz bardziej się w nią wżynał i roześmiała się. Przecież te wyścigi nie miały nic wspólnego z bezpieczeństwem. Były nielegalne, niezpieczne i tak cholernie przyjemne.
Wokół wszystko zaczęło się zamazywać, a samochody pozostawały w tyle. MinKi poczuła, że wyścigi to coś co idealnie pasowało do niej.
Dlatego coraz bardziej pewna siebie docisnęła pedał gazu i zaczęła wysuwać się do przodu. Dwa samochody były za nią i toczyły między sobą zażartą walkę. No tak, w końcu, gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta.
Przed nią nie było nikogo. Była pierwsza. Roześmiała się głośno po raz kolejny i jeszcze bardziej przyspieszyła, choć nie była pewna, czy jeszcze może.
Nagle na jej drogę wyjechał samochód z piszczącymi oponami, by ją zatrzymać. Jednak dziewczyna się nim nie przejęła i nie próbowała nawet zwolnić. W końcu to było typowe zagranie.
Dlatego w ostatnich sekundach auto szybko usunęło się z jej drogi, a ona przez szybę zobaczyła wściekłą twarz aroganta. Pozdrowiła go środkowym palcem i jechała dalej.
Droga szybko się usuwała spod jej kół, gdy tak pędziła. MinKi nie była pewna, ile czasu minęło. Może parę sekund albo minut. Straciła zupełnie poczucie czasu, gdy tak śmigała, a szczęście ją przepełniło.
Była pierwsza, a za nią nie było nikogo. Pierścionek był jej.
Jednak euforia zaczęła powoli opadać, gdy zobaczyła jak pięć aut zaczyna ją otaczać, a jedno z nich wysuwa się na prowadzenie. Dziewczyna nawet nie musiała zgadywać, kto był w samochodzie.
V, ten łajdak, z którym przecież musiała wygrać. To on od początku stanowił największe zagrożenie.
Dziewczyna nawet nie mogła mu zagrodzić drogi, bo dwa auta jechały po obu jej bokach i nie dały jej żadnej swobody.
MinKi poczuła, jak oblewa ją zimny pot. Przed nią jechał samochód, prawdopodobnie przystojnego mechanika z dużymi oczami, który zagradzał jej drogę. Jednak dziewczyna musiała coś zrobić. Nie mogła dać V wygrać i zaprzepaścić swojej szansy.
Dlatego dziewczyna przyśpieszyła i z całej siły wjechała w zderzak samochodu, na co to pod wpływem uderzenia i prędkości zaczęło się okręcać. Dzięki temu MinKi miała kawałek drogi, po którym mogła pojechać i wzięła kolejny ostry zakręt.
Jednak przed sobą nie widziała nikogo. Złodziej musiał być daleko, a ona musiała go za wszelką cenę dogonić i wyprzedzić.
Dziewczyna zagryzła wargi i przyśpieszała coraz bardziej i bardziej, błagając w myślach o łaskę od losu. Przecież musiała wygrać.
Coraz szybszym tempem posuwała się do przodu, jednak nie czuła już żadnej przyjemności, a stres zaczął wracać. To była już jej druga szansa na odzyskanie pierścionka i tej nie mogła zmarnować. Zbyt wiele ryzykowała samymi wyścigami.
Przecież ktoś mógłby ją za nie zamknąć albo wystawić porządny mandat, na który poszłaby cała jej wypłata. Zresztą mogła odnieść też poważne szkody, gdyby nagle ktoś chciał ją zepchnąć z drogi. A takie osoby z pewnością istniały.
MinKi pociągnęła za dźwignię, a silnik zabuczał. Auto zaczęło mknąć z prędkością światła. Wszystko przelatywało obok, choć dziewczyna i tak nie mogła się temu przyjrzeć, bo było zbyt ciemno. Jedynie światła samochodu oświetlały jej drogę, choć nie pokazywały żadnego auta przed nią.
Niedobrze.
Nagle dziewczyna ujrzała zakręt w prawo, który był nieco schowany. Postanowiła postawić wszystko na jedną kartę i ślizgiem zjechała z drogi głównej.
Możliwe, że była to droga na skróty, którą poruszał się V. Jeśli tak, to MinKi szybciej by do niego dotarła i pokazała mu, co to znaczy grać fair.
Samochód pomimo prędkości poruszał się płynnie, a silnik przyjemnie buczał. Wszystko było tak cholernie przyjemne. Poza wizją przegranej.
Nagle MinKi zauważyła auto przed sobą i prawie się rozpłakała ze szczęścia. To na pewno był V. Dziewczyna wcisnęła gaz do dechy i poruszała się za nim, co pewien czas zjeżdżając na lewy pas, chcąc go wyprzedzić. Jednak ten skutecznie jej to utrudniał, a walka między nimi była zażarta.
MinKi widząc szczelinę między samochodem V, a drogą postanowiła zaryzykować. Dlatego ruszyła w jej stronę i po chwili już jechała łeb w łeb z mężczyzną.
To nie była czysta walka. Oboje próbowali zepchnąć się z drogi, a ich auta non stop uderzały o siebie. MinKi miała parokrotne problemy z kierownicą, jednak dawała radę.
Dziewczyna, co pewien czas, słyszała piski, jakie wydawały karoserie, stykające się ze sobą. MinKi na ten dźwięk marszczyła brwi i starała się nie zwracać na niego uwagi. W końcu iskry, które pojawiały się od pewnego czasu były o wiele gorsze.
Jednak i V i MinKi udawali, że nie zwracają na nie uwagi, tylko wciąż próbowali zdobyć prowadzenie. Nie udawało im się to, a ich samochody, już lekko poobijane, jechały równo obok siebie, pomimo zwiększającej się prędkości.
Nagle MinKi zobaczyła, jak V zwalnia i uśmiechnęła się szeroko, widząc swoją szansę. Zostawiła mężczyznę w tyle i pojechała prosto. Czyżby wygrała?
Nie.
MinKi nagle zobaczyła, jak tłum ludzi klaszcze mężczyźnie i czeka na nią. Dziewczyna nie wiedziała, co się dzieje. Przecież jeszcze przed chwilą się ścigała po ciemku i walczyła zarówno o wygraną jak i o życie. A nagle krajobraz się zmienił na ludzi, których już wcześniej widziała i uśmiechającego się bandziora, który patrzył na nią wyzywająco. O co chodziło, do cholery?
Dziewczyna szybko wyszła z auta i zobaczyła parę metrów dalej zaparkowany samochód V. MinKi podbiegła do niego i powiedziała stanowczo:
- Wygrałam.
- Jest remis, mała. Wygraliśmy oboje. - Powiedział ten i zaśmiał się arogancko.
- Przecież cię przegoniłam! - Krzyknęła MinKi zrozpaczona. Co jak co, ale sprawiedliwość musiała być.
- Przegoniłaś mnie, gdy przekroczyliśmy metę. - Powiedział V, śmiejąc się z jej reakcji. Trzymał ręce w kieszeniach i wydawał się być tak cholernie pewny siebie.
- Gówno prawda. - Powiedziała MinKi. - Gdzie mogę zobaczyć wyniki?
- Tam. - Powiedział mężczyzna i wskazał smukłym palcem na ekran telewizora.
Na ekran telewizora, w którym było widać, jak oba samochody przekraczają linię mety.
- Kurwa! - Krzyknęła MinKi i złapała się za głowę. - Co teraz? - Swoje spojrzenie skierowała na V.
- Idziemy na kolację, by uczcić zwycięstwo. - Powiedział i błysnął zębami.
Siedzieli w knajpce i zajadali najlepszego kebaba w mieście. V wyglądał na zadowolonego z siebie, a MinKi była załamana. Wyglądali jak niebo i ziemia.
- I z czego się tak cieszysz? Czyżbym nie zniszczyła twojego napuszonego ego? - Zapytała w końcu mężczyznę, któremu uśmiech nie schodził z twarzy.
- To wszystko było zaplanowane, mała. Nie chciałem przegrać i jednocześnie wygrać. Więc wybrałem taką opcję jak zwykły remis. - Powiedział i popił swojego napoju. - A ty się niesamowicie denerwujesz. Szkoda, że nie wygrałem, mógłbym wtedy zobaczyć prawdziwy wybuch wulkanu.
- Gówno prawda, widziałam, jak próbujesz mnie przegonić, ale byłam dla ciebie zbyt szybka. - Powiedziała MinKi z buzią pełną jedzenia.
V uśmiechnął się tylko na jej słowa i pokiwał palcem w stronę kelnerki, która od pewnego czasu czaiła się przy ich stoliku, czekając na jego ruch. Kolejna idiotka poleciała na jego czar, pomyślała MinKi i od razu straciła apetyt. Mimo tego jadła dalej, by mieć, co robić.
Kobieta na znak V zaczęła szybko podążać w ich stronę, kręcąc biodrami. MinKi mogła przysiąc, że odpięła co najmniej cztery guzki swojej bluzki. Dziwka, taka myśl przeszła przez jej głowę.
- W czym mogę pomóc? - Zapytała kobieta kokieteryjnym głosem. Kokietka jebana, pomyślała MinKi i pociągnęła swój napój z rurki.
- A co pani proponuje? - Powiedział V i oblizał wargi. Na ten widok MinKi skrzywiła się i przeniosła wzrok na kobietę, której ślina leciała prosto na nią.
- Co ty buldog jesteś? - Warknęła dziewczyna w stronę kokietki i wytarła się serwetką. - Jak dla mnie to pani proponuje bardzo dobre lody. - Zwróciła się w stronę V i poruszyła znacząco brwiami.
Ten prychnął pod nosem, a MinKi mogła przysiąc, że próbował powstrzymać śmiech. Za to kobieta zmierzyła ją nieprzyjemnym spojrzeniem.
Po chwili jednak znów zwróciła się do V i po raz kolejny użyła tego cholernego głosu:
- Dla pana wszystko.
- Nawet dupa w gratisie. - Dodała MinKi i zaczęła się rozglądać po knajpie.
V szybko złapał za swój napój, żeby ukryć śmiech. Jednak słabo mu to wyszło, bo po chwili zaczął się straszliwie krztusić.
Kobieta szybko do niego podbiegła i zaczęła go delikatnie poklepywać po plecach. Nic to nie dawało, bo kobieta w ogóle nie wkładała w to siły.
- To z całej pety trzeba, kobieto. - Powiedziała MinKi i zachęciła ją ruchem ręki do uderzenia.
Ta pomimo niechęci do dziewczyny przystosowała się do jej słów i mocno uderzyła V, który prawie wpadł na stół.
- Dobrze, dziękuję, dziękuję, do cholery. - Powiedział, widząc, że kobieta nic sobie nie robi z jego słów, tylko dalej wali pięścią w jego plecy.
- Nie ma sprawy. To co podać? - Uśmiech wrócił na twarz kobiety.
- Colę. A tak przy okazji to ładny ma pani stanik. Po babci? - Powiedział V i spojrzał na jej dekolt, w którym idealnie się odznaczał beżowy, kwiatuszkowy biustonosz.
Mężczyzn uśmiechnął się w stronę MinKi, która siedziała wstrząśnięta. Po chwili wybuchnęła głośnym śmiechem, a kobieta z prychnięciem odeszła od nich.
- Nieźle to rozegrałeś. - Powiedziała MinKi i zaklaskała.
- Dzięki. A co do naszego zakładu, to...?
- To co?
- Co miałbym zrobić, gdybyś wygrała? - Zapytał V i zaczął jej się przyglądać. MinKi nie mogła mu tego zdradzić, choć i tak wiedział, że pragnie pierścionka. Przecież i tak by go jej nie dał, a teraz chciał ją tylko sprawdzić.
- A ja, gdybyś ty wygrał? - Wybrała łatwą zagrywkę.
- Chciałbym, żebyś do nas dołączyła.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top