3

MinKi jeszcze chwilę wahała się, nim weszła do środka. Jednak wiedziała, że musi za wszelką cenę odzyskać pierścionek. Dlatego po chwili znajdowała się w środku i rozglądała się wokół.

Tak jak wcześniej zauważyła, wokół było pełno aut. Każde porządne i żadne nie wydawało się być z niższej półki. Pomimo tego, że mechanik nie wyróżniał się z zewnątrz niczym szczególnym, to na pewno korzystali z niego tylko bogacze. I tu był problem, bo MinKi pieniędzmi nie srała, a oni widząc jej tępą minę, na pewno będą chcieli dużo wyłudzić. No chyba, że pierścionek im wystarczy.

Na cały budynek dało się słyszeć uderzanie w karoserię i głośne przekleństwa. MinKi rozglądając się, wywnioskowała, że w pomieszczeniu znajdowało się trzech mechaników. Na szczęście żaden jej jeszcze nie zauważył.

  Ściany w pomieszczeniu były ciemne. Na suficie wisiało parę rozklekotanych lampek, a wokół czuć było ostry zapach smaru, męskich perfum i potu. MinKi lekko zadrżała, gdy do jej nosa doszły te zapachy. Spojrzała w lewo i zobaczyła drzwi, które zaczęły ją fascynować. Miała wielką ochotę przejść przez nie. Opanowała ją nieodgadniona pewność, że za nimi znajduje się zbir, którego szukała. Dziewczyna zrobiła parę kroków w stronę drzwi, ale nagle wszystko się zepsuło.

Wokół unosił się dym papierosowy, który po chwili uderzył ją mocno w nos, a ona zaczęła kaszleć. Nie lubiła tego zapachu, choć sama paliła. Paradoks roku. Oczywiście swoim głośnym kaszlem, zwróciła na siebie uwagę, znajdujących się w pomieszczeniu mechaników, którzy od razu na nią spojrzeli. Bo ona nie potrafiła kaszleć jak dama. Jak już to robiła to porządnie i tak, że bloki się zawalały. Nawet jej cudowna gra aktorska nie potrafiła tego zmienić.

Trzech mężczyzn patrzyło na nią, a ona czuła się lekko skrępowana. Zwłaszcza, że każdy z nich miał na sobie te cholerne, pociągające podkoszulki. I w dodatku ich piękne mięśnie były uwydatnione, a oni uśmiechali się zadziornie.

Pierwszy z nich miał ciemne włosy i duże oczy. Jego mięśnie były najbardziej widoczne. Był przystojny i dało się wyczuć od niego wyraźny zapach perfum. Uśmiechał się lekko w jej stronę i oddychał ciężko. Widać było, że przed chwilą zajmował się jakimś autem, bo jego ręce były całe w smarze.

Drugi miał słodką twarz, jednak MinKi mogła przysiąc, że taki nie był. Pomimo tego, że był nieznacznie niższy od pozostałej dwójki, wydawał się najgroźniejszy. Pot lekko ściekał po jego szyi, a on zagryzał wargę i patrzył na nią arogancko. MinKi na pewno nie zyskała jego sympatii. I vice versa, ona nie lubiła ludzi.

Trzeci był najwyższy i wydawał się być najbardziej rozsądny. Miał długie nogi i pełne wargi. Uśmiechnął się w jej stronę i poprawił włosy. MinKi modliła się, by to on ją obsłużył, bo pozostała dwójka wzbudzała w niej nieodganiony strach. Mimo tego trzymała głowę wysoko i patrzyła każdemu z osobna prosto w oczy.

Jednak z żadnym nie odbyła tej samej rozmowy, co parę godzin wcześniej. Ona wciąż szukała tego jedynego skurwiela, by mu nakopać i zabrać to, co jemu się ani trochę nie należało. Jednak najwidoczniej w tym pomieszczeniu go nie było. Z pewnością znajdował się za drzwiami do jakiegoś kantorka, czy czegoś takiego. MinKi była pewna, że jej nie uciekł, dlatego stała spokojnie.

Patrzyła w ciszy na mechaników, a oni na nią. Po chwili uśmiechnęła się cwaniacko i powiedziała powoli, celowo przeciągając samogłoski:

- Moje auto stoi po drugiej stronie ulicy. Opona mi pękła i nie mam jak jechać. - Celowo wygięła usta w podkówkę i na chwilę spojrzała w ziemię. Do tego kręciła loka. Musieli na to polecieć, nawet jeśli mieliby ją za chwilę zabić.

   - To może ja się tym zajmę. - Powiedział najbardziej umięśniony, zachrypniętym głosem. Patrzył na nią nieodgadnionym wzrokiem po czym ruszył w stronę drzwi. Gdy przeszedł obok niej, poczuła mocny zapach perfum. Lekko się uśmiechnęła, bo przypomniała sobie, jak zawsze oglądała się za każdym, kto dobrze pachniał, byleby jak najdłużej czuć jego zapach.

  Po chwili została sama z dwoma pozostałymi mechanikami. Oni wciąż na nią patrzyli, a ona stawała z nogi na nogę z nerwów. Nie lubiła takich niekomfortowych sytuacji i starała się za wszelką cenę ich unikać. Nagle naszła ją cudowna myśl.
 
  - Macie tu może łazienkę? - Zaświergotała, a swoje spojrzenie wbiła w drzwi, za którymi chciała się znaleźć. Tam na pewno był ten skurwiel razem z jej pierścionkiem. A ona musiała się do niego dostać.

  - Masz po drugiej stronie ulicy, tam gdzie stoi twoje auto. - Burknął w jej stronę niższy, a ona zmierzyła go wściekłym spojrzeniem. Ten nic sobie z tego nie robił, tylko przeżuwał swoją wargę. Był arogancki i to bardzo.

  - Tam jest zamknięta. - Powiedziała pierwsze, co przyszło jej do głowy i modliła się w duchu, by uwierzyli. Po wyższym mogła się tego spodziewać, jednak arogant wciąż patrzył na nią nieufnym spojrzeniem.

  - Wytrzymasz, a jak nie to w krzaki. - Powiedział i uśmiechnął się chamsko. MinKi rozszerzyła oczy w jego stronę i w duchu zaczęła go poważnie wyzywać. Co za cham i prostak. Gdyby była kimś innym, zrobiłaby się cała czerwona i wyszłaby oburzona. Albo dałaby mu w mordę. Jednak ona grała i na zewnątrz musiała pozostać spokojna. Choć w środku była cała  nabuzowana i jedyne o czym myślała, to to, jak bardzo chciałaby temu gościowi nakopać. Nawet jeśli wiedziała, że jest od niej silniejszy i z  łatwością, by ją pokonał. Mimo to miała ochotę i ostatkiem sił powstrzymywała się od ataku. Po chwili zaśmiała się, jakby to był najlepszy żart roku i dodała do tego flirciarską nutę. Musiała się dostać do bandziora i jakiś skurwiel jej w tym nie przeszkodzi.

  - Ale ja naprawdę muszę. A damy nie chodzą w krzaki. - Powiedziała cichutko i złączyła nogi. Posłała w stronę wyższego, pełne nadziei spojrzenie, a on westchnął głośno. Chwilę się zastanawiał, jednak w końcu pokazał jej ręką, gdzie ma się skierować. Tak jak myślała, były to jej wymarzone drzwi, a ona w duchu przybiła sobie mentalną piątkę. Bingo! Wyższy spojrzał jeszcze przepraszająco w stronę aroganta, który prychnął głośno, dając upust swojej złości. MinKi pokazała mu w myślach język, a następnie kopnęła go w jaja. Natomiast w życiu poszła w stronę drzwi, kręcąc biodrami. Była taka szczęśliwa.

Pociągnęła za klamkę i poczuła spojrzenie obu facetów na swoich plecach. Przez chwilę zastanawiała się, czy sama nie dała się złapać w pułapkę. Jednak gdyby tamten zbir podałby jej rysopis, to na pewno nie zgadzałby się z tym, co teraz zobaczyli. Zresztą z pewnością nikt się jej tu nie spodziewał. Była tylko słodką idiotką, którą przycisnęła potrzeba fizjologiczna. Nic więcej.

  Mimo tego i tak się stresowała i nim otworzyła drzwi, to wzięła głęboki oddech. Jej życie robiło się coraz niebezpieczniejsze, a ona nie potrafiła nad nim zapanować. Z sercem w gardle pociągnęła w końcu za klamkę i znalazła się w drugim pomieszczeniu. Przełknęła głośno ślinę i spojrzała jeszcze do tyłu. Mężczyźni wciąż na nią patrzyli, a arogant był wyraźnie wściekły. Dziewczyna zagryzła wargę i przymknęła drzwi za sobą. Jednak nie zamknęła ich do końca na wszelki wypadek ucieczki. Nie miała pewności, co mogło ją tu spotkać, a jej plan robił się coraz bardziej irracjonalny. Nawet nie miałaby jak uciec, bo jej autem zajął się jeden z mechaników. Była w czarnej dupie i pierwszy raz w życiu zaczęła się bać. No dobra. Nie pierwszy, ale to tak dla podkreślenia sytuacji, która robiła się coraz bardziej przerażająca.

  MinKi rozejrzała się po pomieszczeniu. Znajdował się tu stolik oraz lodówka. Po lewo były drzwi, które z pewnością prowadziły do łazienki. Na podłodze leżało parę toreb, które od razu przykuły oko dziewczyny. Ta, nie namyślając się dłużej, sprawdziła, czy nikt jej nie obserwuje i doskoczyła do nich. Lekko trzęsącymi się rękami zbliżyła się do jednej z nich i już miała ją otwierać, gdy nagle coś ją uprzedziło. Trzaśnięcie drzwi, które poderwało MinKi od razu na nogi.

  Ta podskoczyła jak oparzona i spojrzała na zbira, z którym miała już wcześniej nieprzyjemność się widzieć. Ten patrzył na nią, a jego oczy znów szukały tych jej. Jednak sądząc po jego minie, nie poznał jej.

  Wyglądał inaczej niż wcześniej. Był bez marynarki, a koszula miała więcej rozpiętych guzików. Dzięki temu MinKi mogła dojrzeć zarysy mięśni na klatce piersiowej i nieco niżej. Mężczyzna miał piękne, odstające obojczyki, na które nie dało się nie patrzeć. Już nie był taki wyluzowany, choć nadal żuł gumę. Patrzył na nią nieodgadnionym wzrokiem, co pewien czas zerkając na jej trzęsące się ręce, które próbowała ukryć za sobą. Nikły uśmiech błądził po jego ustach, a on po raz kolejny wyglądał cholernie dobrze. Po jego posturze widać było, że zajebiście zdaje sobie sprawę ze swojego wyglądu i jest z niego dumny. Kto by nie był, wyglądając jak milion dolarów.

  MinKi patrzyła na niego i próbowała uspokoić rytm swojego bijącego serca. Ten typ prawie dopadł ją na gorącym uczynku, a teraz jego spojrzenie znów chodziło po niej, jakby wiedział o wszystkich jej grzeszkach, które popełniła w swoim życiu. Choć nie poznał jej, wyglądał, jakby dobrze wiedział, po co przyjechała. Ta myśl ją przerażała.

Jednak musiała zgrywać silną. I w dodatku głupią, która nie wie, jakie niebezpieczeństwo na nią czycha. Niebezpieczeństwo w postaci ciemnowłosego gangstera, który był cholernie przystojny. A to dobre. Jej życie zamieniało się w film, a ona nie miała pojęcia, jak do tego doszło. Najchętniej zobaczyłaby napisy końcowe i wyszłaby z kina. Takie produkcje nie były dla niej. Często ją nawet nudziły. Jednak ta produkcja mroziła jej krew w żyłach. A to dlatego, że wszystko działo się na jej oczach, w jej życiu.

   Po dłuższym czasie patrzenia się na siebie i (w przypadku Minki) prób utrzymania się na nogach, bandzior uśmiechnął się do niej półgębkiem i zapytał:

- Co tu robisz, mała? - Następnie zbliżył się do niej, a ona poczuła jego perfumy. Nieco zawróciły jej w głowie, jednak nie tak bardzo jak sama jego bliskość. Co się z nią działo, do cholery? Od kiedy stała się taką cnotką?

  - Ja...szłam tylko do łazienki. - Powiedziała i zachichotała głupio. Poczuła wstręt do samej siebie. Gdyby miała możliwość bycia sobą, na pewno by mu odpyskowała, że to nie jego sprawa. Dlatego cieszyła się, że jest zamknięta w swojej aktorskiej otoczce. Przynajmniej mogła ujść z życiem z tego spotkania.
 
  Mężczyzna prychnął pod nosem i pogładził jej policzek swoimi długimi palcami. MinKi przełknęła głośno ślinę i zapragnęła uciec z tamtego miejsca. Jednak trzymała się stabilnie na nogach, choć trochę kręciło jej się w głowie. Za dużo emocji na jeden dzień. Zwłaszcza dla takiej osoby jak ona, która zwykle niczego nie czuła. Może dlatego była tak bardzo niedoświadczona i miała ochotę zapaść się pod ziemię.

  - Mógłbyś mnie przepuścić? - Zapytała, zagryzając wargę. Jej głos był wyższy niż normalnie i nie była pewna, czy taki posiadała jej bohaterka, czy to była sprawa emocji. I tak szczerze, to wolała się nad tym nie zastanawiać.

  - Jasne. - Powiedział, choć nie ruszył się z miejsca ani na krok. Jeszcze długo jej się przyglądał, a MinKi poczuła, jak strach obezwładnia jej ciało. A co jeśli zaraz ją rozpozna? Nie mogła na to pozwolić, więc spuściła szybko głowę i wyminęła mężczyznę. Pociągnęła za klamkę drzwi do łazienki i już miała wchodzić, gdy nagle słowa zbira ją sparaliżowały.

  - Nie udawaj nikogo, proszę.

 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top