2
MinKi ruszyła w kierunku swojego auta i zobaczyła szybko odjeżdżający samochód. To na pewno był ten drań.
Dziewczyna znalazła jeszcze czas, by zamknąć drzwi od jubilera i pobiegła w stronę swojego pojazdu. Jeszcze tylko tego brakowało, by więcej rzeczy zostało ukradzionych. Wtedy nie dość, że byłaby martwa, to jej ciało zostałoby w dodatku pocięte na kawałki.
Pierścionek, który był zarezerwowany, a następnie został skradziony, miał w sobie to coś. Jednak MinKi nie miała pojęcia, czym to było. Ale wyczuła to już wtedy, gdy do jubilera przyszedł, we własnej osobie, Park Hyungsik i wpatrywał się w pierścionek, nie mrugając. Oblizywał przy tym wargi, a jego spojrzenie mówiło, jak bardzo go pragnie. Gdyby to nie była tak poważna osoba jak on, MinKi już dawno by się śmiała z nieodwzajemnionej miłości człowieka do biżuterii. Jednak wtedy przyszła do jej głowy myśl, że ten pierścionek ma w sobie coś naprawdę ważnego i wyjątkowego. A teraz ta myśl została potwierdzona, gdy ten drań go ukradł.
MinKi dobrze wiedziała, że gdy ktoś się o tym dowie, to zostanie zabita. W końcu spojrzenie Parka nie kłamało, gdy patrzył na pierścionek. Strasznie go chciał i był największą szychą w Korei. A to oznaczało, że zawsze musiał mieć, to, czego pragnął. Krążyły plotki, że wiele osób zmarło i cierpiało katusze przez niego i jego traktowanie, gdy był zły. A po stracie pierścionka byłby naprawdę wściekły, a to odbiłoby się na MinKi, która była chuja winna.
Przecież to nie ona ukradła pierścionek. Nawet na niego nie patrzyła i starała się, by klienci też tego nie robili. Jednak jej szef musiał pokazać, jak ważna rzecz jest u jego jubilera i jak wysoko stoi poprzeczka, wystawiając pierścionek, tak, by każdego kusił. I w końcu skusił, a poprzeczka spadła na łeb, na szyję, a zrozpaczona MinKi urządziła sobie wyścig za bandziorem.
Przecież nie mogła powiadomić policji. Wszystko poszłoby do prasy, a ona byłaby w tym momencie rozstrzeliwana. Zagrożenie było naprawdę wielkie, a ona musiała działać na własną rękę, co ją przerażało. W końcu nawet jeśli udałoby jej się dogonić tego drania, to jak miała zamiar odebrać mu ten pierścionek?
Chwilowo żaden pomysł nie przychodził jej do głowy, a ona czuła napływające łzy do oczu. Jej sytuacja była naprawdę tragiczna. Najgorsze było to, że dziewczyna myślała, że w końcu wszystko się ułoży. Choć tak naprawdę zaczynało być coraz gorzej, a możliwość jej śmierci była bliższa niż kiedykolwiek wcześniej.
MinKi jechała wciąż za tym kretynem. Musiał nie wiedzieć, że ktoś go śledzi. Mimo wszystko pędził jak szalony, bojąc się, że zaraz będzie go gonić policja. Albo ktoś z gangu Parka. Na jego szczęścia była to tylko nieszkodliwa MinKi. Chociaż nieszkodliwa to było złe określenie. Dziewczyną kierowały silne emocje i strach przed śmiercią. Dlatego teraz mogłaby przysiąc, że gdyby zobaczyła tego skurwiela, to skręciłaby mu kark.
Na odzyskanie pierścionka miała trzy dni. Po tym czasie jej szef wracał z urlopu i miał spotkaniem z Parkiem, któremu chciał osobiście wręczyć wymarzoną biżuterię. Było to naprawdę mało, zważywszy na to, że MinKi nawet nie wiedziała, gdzie złodziej miał zamiar się ukryć. A co jeśli trzy dni zajmie jej jeżdżenie za nim? Wolała nie dopuszczać do siebie tej myśli i wciąż podążać za tym draniem.
Nastawiła głośno radio w samochodzie, by muzyka ją uspokoiła. Nagle w jej oczach zagościły łzy, bo zdała sobie sprawę, że słucha starych płyt swojego ojca, który niedawno zmarł. To tylko pobudziło wspomnienia, jak pędzili wspólnie autostradą, a ona zatapiała się w myślach za każdym razem, gdy usłyszała każdą piosenkę.
Jednak teraz nie mogła sobie na to pozwolić. Nie mogła dopuścić do kolejnego wypadku. Musiała być silna, pomimo łez spływających po jej policzkach. Dlatego wciąż pędziła za bandziorem, a szybka jazda, o dziwo, ją uspokajała. Od zawsze to kochała. Nawet po śmierci ojca nie przestała i miała sobie to za złe. To była jej największa słabość, a ona potrafiła się zmienić w prawdziwego pirata drogowego. Dlatego prędkość jaką przybrał złodziej, nie przeszkadzała jej. Taka jazda pozwalała, by zalęgłe myśli, opuszczały powoli jej głowę. Pomimo piosenek, które budziły wspomnienie za wspomnieniem. I łez, które zamazywały jej widok. Ale po tylu latach w piekle zrozumiała, że jest silna. I że zawsze da sobie radę.
Podążając za bandziorem, dziękowała sobie w myślach, że nie dostała w spadku żółtego garbusa. Z paru kilometrów byłaby widoczna i jej żałosny wyścig zakończyłby się, zanim w ogóle by się zaczął. Na szczęście miała swoje czarne, mieszające się z innymi, autko i ten bandzior mógł jej, co najwyżej, podskoczyć.
Gdy mężczyzna wszedł do jubilera, była pewna, że należy do wyższej klasy. Ale gdyby tak było, to by nie kradł, prawda? Dla takich bogaczy, wydawanie pieniędzy jest zwykłą frajdą i rozrywką. Jednak on wziął, to co nie było jego i wyszedł, posyłając jej buziaka. Na samo wspomnienie przechodziły ją dreszcze wściekłości. Ten idiota grał, tak jak ona zawsze. Założył kostium bogacza i wdał się w jej łaski. A ona tak łatwo się nabrała. Miała sobie to za złe. Zwłaszcza te myśli, że może on jednak jest inny.
Chociaż był. Żaden jej dotychczasowy klient jej nie okradł. A on to wszystko zaplanował. Światła się pogasiły, on otworzył klatkę z pierścionkiem, a alarm nie zadzwonił. Musiał to naprawdę długo planować. A ona była codziennie w pracy i niczego nie zauważyła. Przecież ktoś musiał grzebać przy tym wszystkim, aby przestało działać. Chociaż...to wyglądało jak zwykłe odcięcie prądu. A bezpieczniki były na zewnątrz. Jednak to wszystko i tak poszło o wiele za prosto. Jak w jakimś filmie, a ona była jego cholerną bohaterką.
Chciałaby, żeby to był film. Naprawdę o tym marzyła. A to za sprawą tego, że wtedy wszystko by się dobrze skończyło. Zresztą w filmach są sceny, które są urywane. Za to w życiu wszystko się toczy i nie da się tego zatrzymać. Wszystko leci zbyt szybko i człowiek nie ma czasu na przemyślenia. Czasem to i dobrze, jednak gdy spotkanie ze śmiercią jest tak bliskie, a nie ma się żadnego planu, to jest to naprawdę frustrujące.
MinKi wciąż jechała za gangsterem. Dziwnym było, że jej nie zauważył. W takich przypadkach ludzie są bardzo podejrzliwi. Chociaż to pewnie była jego nie pierwsza akcja i może stąd jego spokój. Albo zdawał sobie sprawę z jej obecności i prowadził ją prosto na śmierć.
Nie, to niemożliwe. Teraz to MinKi za bardzo robiła się podejrzliwa. Po prostu dobrze trzymała się za pięcioma autami. Poza tym jechali autostradą, więc to nic dziwnego. A przynajmniej tak sobie to tłumaczyła, bo nie chciała już całkowicie oszaleć.
Po paru godzinach śledzenia złodzieja, MinKi znalazła się na stacji benzynowej. Wyglądała całkiem zwyczajnie. Po drugiej stronie ulicy był mechanik, do którego podążał mężczyzna tym sprężystym krokiem. Nawet od tyłu wyglądał dobrze, co drażniło MinKi.
Dziewczyna postanowiła zatrzymać się na stacji i zamówić sobie kawę. Mężczyzna zaparkował ostrożnie auto i wszedł do środka budynku. Nie wyglądał, jakby się gdzieś spieszył. Dlatego MinKi popijając swoją kawę, zastanawiała się nad swoim planem. Usiadła na krawężniku i zapatrzyła się w niebo. Nie była wierząca, jednak czuła, że jej ojciec ją w tym momencie obserwuje. Chciała mu powiedzieć tak wiele, jednak nawet teraz tego nie potrafiła. Dlatego pozostało jej zwykłe patrzenie w chmury i ciążący kamień na sercu.
Jak mogła odzyskać pierścionek? Zresztą skoro mężczyzna udał się do mechanika samochodowego, to dlaczego auto stało na zewnątrz i nikt do niego nie podchodził? Może to jego praca. Jeśli tak to był wariatem. Kto normalny po udanej kradzieży, udaje się w miejsce pracy? A może tam był jego gang i właśnie oglądali łup. Myśli było wiele, a MinKi musiała się spieszyć. Aktualnie wpatrywała się w budynek przed sobą i sączyła kawę. Nie mogła tak po prostu wejść do tego miejsca. Nie miała pojęcia, co ją tam spotka. Zresztą złodziej od razu by ją rozpoznał. Dziewczyna długo się wahała i zastanawiała. Po pewnym czasie do jej głowy przyszła pewna myśl.
Już od dawna chciała to zrobić. Po śmierci ojca miała takie myśli, a teraz miała świetny powód. Dlatego nie namyślając się dłużej, wstała z krawężnika i udała się do najbliższej toalety. Wyjęła z torebki nożyczki i szła dalej. Chciała to zrobić, naprawdę.
Stanęła przed lustrem i przez dłuższy czas przyglądała się swojej twarzy. Miała bardzo ciemne oczy i włosy. Jej twarz była obojętna, jednak wydawała się smutna. Jej nerwy nie wychodziły na wierzch, bo trzymała je mocno w środku. Była ładna. To musiała ona sama przyznać, nawet ze swoją niską samooceną.
Po chwili wykonała ruch i było po wszystkim.
Włosy leżały na ziemi, a ona patrzyła na nie i znów spojrzała w lustro. Wyglądała inaczej z krótkimi włosami. Jednak wciąż rozpoznawalnie. Dlatego przycięła jeszcze grzywkę i zrobiła sobie mocniejszy makijaż. W torebce znalazła farbę, której chciała użyć już wcześniej. Jednak wciąż ją coś powstrzymywało. Ale wreszcie znalazła okazję, by wrócić do koloru, z którym tyle przeżyła. Z blondem, którego jeszcze tak niedawno tak bardzo chciała się pozbyć. Ale zło zawsze powraca.
Po wszystkim była pewna, że ten drań na pewno jej nie pozna. Wyglądała zupełnie inaczej, a jej włosy wciąż były trochę mokre. Jednak to nieważne. Było ciepło, więc szybko wyschną. Jedynym co ją martwiło, to to, jak dużo czasu spędziła w łazience. Spanikowana wyszła na zewnątrz, jednak zobaczyła, że samochód tego palanta wciąż stoi. Dziewczyna na ten widok odetchnęła z ulgą.
Po chwili jeszcze przebrała się w ciuchy, które znalazła w bagażniku. Musiała zadbać o każdy szczegół. Ze swoją zmianą czuła się zupełnie inaczej. I teraz już wiedziała, że da radę. Grzywka lekko opadała jej na oczy, a ona cieszyła się z efektu. Im mniej zobaczy tego okropnego świata, tym lepiej.
MinKi patrzyła jeszcze przez pewien czas na budynek. Przeszła nawet przez ulicę, żeby obejrzeć go od zewnątrz. Wyglądał zwyczajnie. Ze środka dało się słyszeć stukania w auta i niektóre przekleństwa. Drzwi były lekko otwarte, więc dziewczyna spojrzała przez nie. Wokół było pełno samochodów, a nad nimi unosił się dym papierosowy. Było z trzech mechaników, każdy w obcisłym i spoconym podkoszulku. MinKi lekko zarumieniła się na ten widok i wycofała się. Tego drania nigdzie nie zobaczyła, dlatego szybko okrążyła budynek. Na szczęście nie było żadnego innego wyjścia z tyłu, więc nie miał jak uciec. MinKi uśmiechnęła się na tą myśl i znów wróciła na stację.
Wiedząc, że nie może tak dłużej siedzieć bezczynnie, nie namyślając się dłużej, przebiła oponę w swoim aucie. Była to pochopna i nieprzemyślana decyzja. Nawet bardzo głupia. Zwłaszcza, jeśli zaraz miałaby odegrać kolejny pościg. Ale nie przejmowała się tym, bo w jej bagażniku znajdowało się koło zapasowe. A ona była na tyle niezależna i doświadczona, że umiała je założyć. Jednak nie chciała. Dlatego szybko je wyciągnęła i schowała w pobliskich krzakach na wszelki wypadek.
- Och, moje autko się zepsuło. - Wymruczała idiotycznie i zarzuciła włosami. Taka była jej nowa rola, a ona lekko kręcąc biodrami udała się do mechanika.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top