1

Był słoneczny dzień. W końcu trwały wakacje, a większość cieszyła się szczęśliwym wolnym od szkoły bądź relaksującym urlopem od pracy. Tak jak szef MinKi, który byczył się aktualnie na Karaibach. Za to ona odwalała całą robotę za niego.

U jubilera zwykle tłoku nie było. Od czasu do czasu przychodzili ludzie z wyższych sfer i rozglądali się za jakimś diamentem. Wypytywali o wszystko MinKi, która z czasem pracy umiała już coraz więcej. Dzięki temu nie zacinała się jak na samych początkach i nie wypalała nagle:

- Bierz, co ci się podoba i się nie pytaj.

Przez takie odzywki już parę razy grożono jej zwolnieniem. Wtedy ona nagle robiła się milutka i niewinna. W końcu bogata nie była, a ta praca nie należała do złych. Z czasem przeglądała wiele portali, które kiedyś jej nie interesowały i nabierała wiedzy.

Jednak nadal nie miała cierpliwości i nie umiała powstrzymać chamskich odzywek, gdy widziała te wszystkie bogate paniusie, które tylko ruszyłyby palcem i wykubiłyby całego jubilera. One nigdy nie wiedziały, co to znaczy zbierać grosz do grosza i mieszkać w biednej dzielnicy. MinKi bardzo często nie dostawała tego, czego pragnęła, bo jej rodziców po prostu nie było na to stać. Co nie znaczy, że źle wspominała swoje dzieciństwo.

Jednak pomimo swojej biednej skarbonki i pustego portfela, ubierała się do pracy najlepiej jak umiała. Po lumpeksach znajdowała najlepsze kostiumy, garnitury bądź sukienki, by ci wszyscy bogacze mieli choć trochę szacunku do niej. Wystarczyłoby, żeby założyła jakieś łachmany, w których chodziła na co dzień, a już by została potraktowana jak pies. A na to nie mogła pozwolić.

Ta praca nie była szczytem jej marzeń. Ale dzięki niej miała pieniądze i mogła zbierać na to co chciała. Czyli na upragnione studia i dumę rodziców. Im w życiu nie poszło, ale ona chciała być inna. Chciała coś osiągnąć, a nie całe życie użalać się nad sobą i mówić, że dla niej jest już za późno.

Dlatego znosiła tych wszystkich zarozumiałych ludzi, którzy przychodzili do jubilera. Ubierała swój najlepszy uśmiech i świeciła nim na prawo i lewo. Uwielbiała, gdy przychodzili do niej nieśmiali mężczyźni i wypytywali o najlepszy pierścionek zaręczynowy. Wtedy zawsze starała się im pomóc najlepiej jak mogła, widząc ich miłość do swoich partnerek. Jej nikt nigdy nie kochał, więc chciała przynajmniej, by inni tego nie przeżywali.

Życie nauczyło ją bycia upartą i niezależną. Dlatego nigdy nie szukała chłopaka, który tylko by jej ograniczył jej wolność. Zresztą wszyscy, których znała to po prostu zwykłe łebki z osiedla i obrzydliwe dresy. Wolała pójść na zakonnicę niż z takim się umówić.

Bardzo często słyszała od ludzi, że jest wredna i chamska. Jednak trzeba było sobie jakoś w życiu radzić. Co prawda była też opcja włażenia innym w dupę, ale tego by za nic nie zrobiła. Wolała mieć wrogów niż fałszywych przyjaciół lub bycia według innych zwykłym zerem. Zresztą, gdyby była takim lizusem, to sama do siebie nie miałaby szacunku, więc nie dziwiłaby się innym, gdyby oni też go nie mieli.

  Niestety, takich ludzi spotykało się teraz coraz częściej. A MinKi unikała ich jak ognia. Zresztą jak każdego. Dlatego nie miała zbyt wielu znajomych. Nie posiadała ich również, dlatego że jej charakter był dosyć ciężki do zniesienia. No cóż. Nie jej problem, że ludzie wolą jakichś cieniasów, porzucając takie diamenciki. Jej samej ze sobą było dobrze. Tylko czasem cisza jej przeszkadzała, ale wtedy włączała głośno muzykę i starała się przerwać smutne myśli.

   Chciałaby zrobić tak i tym razem, jednak szef wyraźnie jej zabronił głośnego słuchania muzyki w miejscu pracy. Nie było to zadziwiające, jednak mimo wszystko wkurwiające. Chociaż zawsze była możliwość, że dziewczyna by się wyłączyła, a wtedy każdy możliwy bandzior wziąłby, co tylko by chciał. Tak działała na nią muzyka, a ona nie umiała nic na to poradzić.

   Aktualnie rozglądała się wokół, a cisza zjadała ją od środka. Z każdego kąta, gdy patrzyła na otaczającą ją biżuterię, ta mieniła się wszelkimi kolorami. I było to piękne, jednak MinKi i tak nie chciałaby się obwieszać takimi rzeczami. Wolała proste i ładne. Zresztą i tak w końcu o tym zapominała, a to wszystko leżało gdzieś w kącie. Ona o wiele bardziej wolała wspomnienia, dotyk, rozmowy niż drogie akcesoria, które i tak nic od siebie nie dawały.

Jej wzrok podążył w kierunku drogocennego pierścionka, który był na widoku, a jednocześnie był schowany. Został zarezerwowany przez najbogatszą szychę w całym Seulu. Ba! W całej Korei. Gdy jej szef się o tym dowiedział, to popłakał się z radości, a do jubilera zaczęło napływać coraz więcej osób. Przez to MinKi męczyła się z nimi jeszcze bardziej, a jej wizyty w lumpeksach były coraz częstsze.

  Pierścionek, który był zarezerwowany, wyglądał naprawdę pięknie i dostojnie. Jego przyszły właściciel długo na niego patrzył z nieodgadnionym uśmiechem, nim postanowił go wziąć. Jednak jego wzrok od początku mówił, jak bardzo go pragnie.

  Teraz element biżuterii był okryty powiewną chustką i leżał w zamknięciu. Prezentował się bogato, a każdy klient zahaczał o niego spojrzeniem. Jednak nikogo nie było na niego stać, a tabliczka z napisem "wyprzedany" straszyła chętnych, którzy szybko się oddalali. Z pewnością nie mieli zamiaru, skończyć pod ostrzałem Parka.

  Nagle Minki usłyszała dzwonek u drzwi, który wyrwał ją z zamyślenia. Szybko podniosła głowę, szykując się na kolejnego idiotę. Przewróciła prędko oczami i wpatrywała się w postać, która weszła do jej miejsca pracy. Był to młody mężczyzna. I w dodatku cholernie przystojny, jednak MinKi starała się nie zwracać na to uwagi. Ale on miał w sobie to coś. Był inny niż wszyscy, których dotychczasowo widziała. A do tego momentu była pewna, że poznała już wszystkie możliwe typy ludzi.

   Mężczyzna był wysoki i szczupły. Szedł w jej stronę pewnym i sprężystym krokiem z ręką w kieszeni. Żuł niedbale gumę i rozglądał się wokół. Biła od niego pewność siebie i odczuwalna wyższość. Ale mimo tak podobnych cech do tych wszystkich irytujących klientów, on nie był taki jak oni.

  Miał dłuższe, ciemne włosy i przenikliwe oczy. Jego twarz nic nie wyrażała, jednak te brązowe gałki mówiły wszystko. I może właśnie to go różniło od innych. To, że ledwo wszedł, a między nimi od razu nawiązała się rozmowa. Jednak była ona bezgłośna i jedynie odbywała się między ich oczami, które gdy się spotkały, to nie mogły się od siebie oderwać. Mężczyzna był zupełnie z innej bajki niż ona, jednak jego spojrzenie mówiło, że dobrze wie, jak to jest być nikim.

  - Chciałbym się tylko rozejrzeć. - Powiedział niskim głosem, a MinKi zadrżała. Te słowa powtarzały się w jej głowie i były dla niej najlepszą muzyką. Nie miały żadnego głębszego znaczenia, jednak głos mężczyzny przejął ją do reszty. Był niski, męski i przepełniający całą tę ciszę, która panowała. MinKi zdała sobie sprawę, że chciałaby go już słuchać zawsze.

   I były to myśli dziewczyny, która dopiero zarzekała się, że jest silna i nie poleciałaby na nikogo tak łatwo. A oto przyszedł jakiś dziany, przystojny koleś, a jej już kolana miękły. Ta myśl ją tak zawstydziła, że pierwszy raz w życiu się zarumieniła. Nie mogła się przecież tak zachowywać. Całe szczęście, wszystkie emocje odbywały się w jej wnętrzu, a twarz była jej maską. Tyle lat udawania, nią tak przejęło, że stała się świetną aktorką. Dlatego teraz chciała grać taką, której na pewno nie spodobałby się, stojący przed nią mężczyzna. Tylko ona wiedziała, że prawda była inna.

  - W porządku. - Odpowiedziała, a głos jej nie zadrżał. Brzmiał tak jak zwykle obojętnie i nikt nie domyśliłby się, jaka walka toczyła się w jej głowie. Była z siebie dumna.

   Ten uśmiechnął się lekko, choć MinKi od razu poznała, że to nie jest prawdziwy uśmiech. Mimo wszystko i tak nią wstrząsnął, a ona musiała szybko odwrócić wzrok. Westchnęła przeciągle zirytowana swoim zachowaniem. - Mogłam wziąć jeszcze pamiętniczek, żeby mu się zwierzyć z tego, jakie ciacho spotkałam. - Pomyślała wściekła na siebie samą i zbeształa się w myślach. Nikt nie miał prawa zawracać jej tak w głowie, a ona nie mogła na nikogo tak reagować. To była jej złota zasada. Chciała, przed samą sobą, wiedzieć, że się wyróżnia od tych otaczających ją idiotek. Dlatego nie mogła się zachowywać tak jak one i wzdychać na pierwszego lepszego kolesia. Nawet jeśli była odczuwalna od niego niebywała klasa, a biała koszula ukazywała zarys jego mięśni.

   - Przepraszam, za ile jest ten pierścionek? - Mruknął mężczyzna, wskazując na zarezerwowany przedmiot. Uśmiechał się przy tym drapieżnie, jakby znał odpowiedź, która po chwili nadeszła.

  - Nie jest on na sprzedaż. Jego właściciel niedługo się po niego pojawi. - Powiedziała z przekąsem MinKi. Pomimo całego wrażenia, jakie robił mężczyzna, do najmądrzejszych nie należał, skoro nawet głupiej kartki "wyprzedany" nie umiał przeczytać.

  - Ach, tak. - Westchnął i oblizał powoli wargi. MinKi zadrżały nogi, a ona sama starała się patrzeć na wszystko, tylko nie na sunący język mężczyzny.

  Nagle mężczyzna zaśmiał się gardłowo i pstryknął palcami. W całym pomieszczeniu pociemniało, a MinKi próbowała zobaczyć coś przez otaczającą ją czerń. Słyszała szuranie i walkę z zamknięciem od pierścionka. Przeraziło ją to wszystko, jednak nie krzyczała. Objął ją całą chwilowy paraliż przez nerwy i strach. Miała ochotę coś zrobić, jednak nie potrafiła. Mogła patrzeć tylko na punkt przed nią i widzieć sunącą postać w stronę drzwi. Mogła przysiąc, że mężczyzna odwrócił się i posłał w jej stronę buziaka. A to ją nieco pobudziło, bo do wszystkich emocji doszedł gniew. 

Ten drań ukradł zarezerwowany pierścionek i stroił sobie z niej żarty. MinKi szybko ruszyła ze swojego miejsca, jednak od razu przystanęła. W jej oczy wpadło światło, które nagle zapaliło się w pomieszczeniu. Dziewczyna przysłoniła je ręką i zaczęła się rozglądać dookoła. Wszystko wyglądało tak, jakby się nic nie stało. Co było zadziwiające, nawet alarm nie zadzwonił.

- Ta cała akcja była ukartowana. - Mruknęła do siebie MinKi i złapała za torebkę.

  Musiała złapać tego złodzieja i odzyskać pierścionek, bo inaczej umrze.

Hej, hej, przybywam z nową książką i mam nadzieję, że Wam się spodoba. Rozdziały będą pojawiać się nieregularnie, ponieważ chcę jeszcze porządnie zakończyć "Good bet".  Miłego czytania!
                                   ~ szczurek3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top