21

Bakugo

I wtedy spojrzałem na talerz, a na nim keczupem było napisane marry me. Popatrzyłem na niego potem znów do kubełka i znów na talerz. 

-tak Katsu to jest to, o czym myślisz-zaśmiał się gestem pokazując mi na kubełek. Z niego wyciągnąłem czarny pierścionek, a bardziej obrączkę. Nie miała żadnego drogiego kamienia i żadnych takich babskich cech pierścionków. Od spodu było wygrawerowane kilka słów. Uśmiechnąłem się  Po prostu...była idealna prosta i niedroga tak jak chciałem-no to...jaka jest odpowiedź?-zaśmiał się nerwowo-ej...Katsu płaczesz?-zmarszczył brwi, a gdy chciał wytrzeć moje łzy odtrąciłem jego rękę od mojej twarzy. Złapałem za pudełko frytek i ułożyłem ''tak" z nich na tym talerzu i od razu ubrałem pierścionek- czemu płaczesz? nie rozumiem ... -mruknął patrząc na talerz i pierścionek na mojej ręce z lekkim uśmiechem. W końcu zgodziłem się wyjść za tego idiotę!

-jest takie coś jak łzy szczęścia debilu-warknąłem odkładając talerz na bok i rzucając się na niego-kurwa...tylko czekałem, aż o to zapytasz! Ile można było?!

-tak się cieszę Katsuki!-przytulił mnie strasznie mocno i zaczął się kręcić ze mną po łóżku całując mnie po całej twarzy-będziesz moją wspaniałą żonką!

-ej! Nie pozwalaj sobie na za wiele...-warknąłem 

-będziemy mieć troje dzieci! Dwóch męskich synów i śliczną córeczkę! oj Katsuki~!

-...na co kurwa się zgodziłem-szepnąłem z lekkim uśmiechem, który nie schodził mi z twarzy

Deku

Popatrzyłem na niego naprawdę chcąc wiedzieć co ta kobieta robi w naszym domu. Kim jest dla Shoto i czemu jej dziecko ma podobne imię jak Shoto?

-nadal czekam aż mi to wyjaśnisz-mruknąłem gdy chłopak nadal stał cicho myśląc co powiedzieć-to twoje dzieci? I twoja kochanka? 

-tak-mruknął cicho. A mnie zmurowało co? CO?! Myślałem, że naprawdę on tylko powie, że to nie tak, że ona i on nie robili tego...że to nie jego dzieci.

-... zdradziłeś...mnie dwa razy i zrobiłeś jakiejś kobiecie dwójkę dzieci?...-wstałem z fotela

-ale Izuku to nie tak, tylko Shojo jest moim dzieckiem-złapał mnie za ręce patrząc mi w oczy-posłuchaj..

-ale to...nie nie! Gadaj mi prawdę! Ty też!-popatrzyłem na kobietę, która wyciągnęła biało włosego chłopca z wózka, by go ukołysać. Przecież to był mały Shoto! Poczułem ukucie w serduszku. Odsunąłem się od niego, popychając go uderzyłem go w twarz i pobiegłem na górę do sypialni. J..jak on mógł mi to zrobić, jak?! Trzasnąłem drzwiami.

Todoroki

Dotknąłem swojego policzka i popatrzyłem na schody, po których wbiegł mój ukochany. Nie miał już gdzie się wynieść, ponieważ od kilku miesięcy mieszkamy razem, a jego mama mieszka trochę daleko więc nie bałem się, że się teraz spakuje i wyniesie. Pomasowałem swój policzek i westchnąłem szczerze należało mi się to jak najbardziej. Gdyby nie uciekł błagałbym teraz na kolanach o jego wybaczenie nawet jakby miał mnie kolejny raz uderzyć.

-nic mu nie powiedziałeś?-popatrzyła na mnie-szkoda taka fajna była z was parka

-co chciałaś osiągnąć tym, że tu przyszłaś?-zmarszczyłem brwi patrząc na kobietę. Wyciągnęła w moją stronę dzieciątko, które od razu wziąłem. Malec wystawił do mnie rączkę, a ja podałem mu palce, które z zachwytem chciał wziąć do buzi. Tak to był mój synek-jeśli żądasz tego bym...

-wyluzuj mam stałego partnera nie potrzebuje ciebie- prychnęła wyciągając z torebki notesik, który włożyła do wózka-kasy też nie chce -mruknęła- sprawa jest prosta kocham shojo, ale nie mogę na razie się nim zajmować jak widzisz mam swoje problemy i swój ślub po drodze -pokazała na pierścionek i brzuch-shojo będzie teraz z tobą mieszkał -poklepała mnie po ramieniu i podeszła do Maluszka, by pocałować go kilka razy w główkę-ufam ci jesteś odpowiedzialny, ale zapisałam ci w notesiku "instrukcje" jakbyś jedynak okazał się słabym ojcem. Ucałowała dziecko kolejny raz-kocham cię shojo-no i tak szybko jak przyszła po prostu wyszła, zanim ja w ogóle coś zdążyłem powiedzieć. Po prostu wcisnęła mi dziecko ukołysałem chłopca, który tak dokładnie licząc miał już rok i pięć miesięcy.

-cześć synku- uśmiechnąłem się do własnego dziecka i popatrzyłem na schody. Najpierw trzeba to wyjaśnić z Izuku. Włożyłem go do wózka i poszedłem na górę z nim- Izuku ...-zapukałem do drzwi

-nie chce z tobą rozmawiać...może jeszcze się dowiem, że masz trzecie dziecko i to z inną? Albo...

-nie mam nawet drugiego dziecka -pokręciłem głową wchodząc powoli z wózkiem do pokoju-to nie ze mną jest w ciąży...owszem kiedyś była dlatego z nami jest shojo

-i..i tak to nie zmienia faktu, że mnie zdradziłeś -przetarł oczy siedząc do mnie tyłem na łóżku

-kochanie nigdy bym cię nie zdradził-odstawiłem wózek pod ścianą i podszedłem do niego, by objąć go ramieniem. Przytuliłem go do siebie mocno na początku ten próbował się wyrwać, ale później po prostu się wtulił-ile już jesteśmy ze sobą?-popatrzyłem na niego

-już rok-szepnął cicho ocierając łzy o moją pierś

-a shojo urodził się parę miesięcy przed tym jak zaprosiłem cię na randkę-pogłaskałem go po włosach-nigdy cię nie zdradziłem...ale za to ukrywałem to przed tobą, że moja była... dziewczyna? Nie oficjalna dziewczyna zaciążyła ze mną i urodziła mi dziecko. Ja przepraszam...zrobiłem bardzo źle.

-Shoto ...-popatrzył na mnie ocierając oczy-czemu od razu nie powiedziałeś, że mnie nie zdradziłeś...myślałem wtedy, że serduszko mi aż pęknie. Naprawdę cię kocham...ale to tak naprawdę...

-a ja ciebie kocham Izuku -złapałem go za podbródek podniosłem do góry i pocałowałem go lekko w usta.

-a co w takim razie chciała ona?

-przywiozła shojo bym ja też poczuł się rodzicem-pogłaskałem go po policzku

-czyli...-szepnął cicho patrząc na niego

-teraz my mamy dzidziusia-uśmiechnąłem się do niego i pocałowałem go w jeszcze wilgotne policzki-chcesz go potrzymać?

-jasne-uśmiechnął się słabo i wstał z łóżka

///

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top