✖3✖
Po skończonej pracy w restauracji byłam bardzo zmęczona. I jedyne co chciałam to pójść spać. Około godziny dwudziestej trzeciej wybrałam się jak co dzień do domu. Dziecko nie dawało za wygraną i coraz bardziej kopało. W szpitalu na kontroli nie powiedzieli dokładnie czy to będzie chłopczyk czy dziewczynka, lecz ja miałam nadzieję że to będzie chłopak. Z myśli wyrwał mnie dziwny dźwięk który dobiegł z niedaleka. Już w głowie miałam najgorsze scenariusze które dzieją się tylko w serialach kryminalnych albo w horrorach. W nieoczekiwanym momencie ktoś wziął mnie od tyłu i zaczął grozić nożem.
-W końcu cie mam dziwko!-krzyknął.
-Proszę zostaw mnie!-krzyknęłam ze łzami w oczach.-Proszę, jestem w ciąży, będę miała niedługo dziecko!-Darłam się.
-W końcu! Mogę cię wykończyć!!-krzyknął zbliżając się do mnie powoli i gdy miał juz odciąć mi wszystkie żyły, ktoś mu przerwał.
-Puść ją chuju!- Zza rogu wybiegł wystraszony chłopak którego obsługiwałam dzisiaj rano w restauracji. Rzucił go na ziemię i dostał od niego kilka uderzeń w twarz i kop w plecy. Chłopak ledwo wstał z ziemi i ruszył w przeciwnym kierunku. Nieznajomy powoli pomógł mi wstać.
-Nic ci nie zrobił?!-Zapytał zdezorientowany.
-Nie...tylko brzuch mnie strasznie boli.-powiedziałam łapiąc się w obolałe miejsce.To ja może juz pójdę.-dodałam wycofując się w stronę mojego domu.
-Nie.Nie.Nie. Ja ciebie odprowadzę.-uśmiechnął się lekko i pomógł mi wstać.-Gdzie mieszkasz?
- Tutaj, niedaleko.-wykrztusiłam.
Po chwili byliśmy już na osiedlu. Wyjęłam klucze i otworzyłam drzwi.
-Wejdziesz?
-Jasne- uśmiechnął się serdecznie.
-Kawa czy herbata?- zapytałam.
-Ja juz pójdę bo może twój mąż przyjdzie i mnie pobije.- zaśmiał się.
-Nie.. Ja nie mam męża.
-Przepraszam.A.. Tak w ogóle to jestem Jakob- uśmiechnął podając mi rękę.
-Katie-odwzajemiłam uśmiech.
-Piękne imię Katie. A i herbatę poproszę. Postawiłam na kuchence czajnik i po chwili woda się zagotowała. Zalałam do dwóch kubków wodę i wrzuciłam saszetkę herbaty. Wzięłam do ręki gorący napój i poszłam usiaść koło Jakoba na kanapie.
-Chcesz?- zapytał wyjmujac z kieszeni paczkę papierosów.
-Nie, nie mogę.
-A no tak dziecko- uśmiechnął się łobuzersko.
-Nie, nie tylko.
-Jak nie tylko?
-Nie jestem jeszcze pełnoletnia.
-Co?! Wyglądasz na spokojnie osiemnaście lat.
-Dlaczego masz już dziecko?
-Długa historia.
-Przepraszam ze spytałem.-podrapał się po karku.
-Nie, jest w porządku- uśmiechnęłam się.
Długo jeszcze rozmawialiśmy. Godziny mijały i mijały. Dogadywalisny się bardzo dobrze, nawet za. I do tego był cholernie przystojny. Nie wiedzialam kiedy ale zasnęłam.Kiedy się obudzilam na zegarku widniała godzina 8:38. Na podłodze leżał Jakob. Nawet jak spał wyglądał słodko.
-Przepraszam. - Powiedział zakłopotany.
-Za co?
-Za to ze zasnąłem,na prawdę przepraszam. W tym momencie ktoś zaczął walić do moich drzwi.
____________________
Jeśli się spodobało zostaw gwiazdke i komentarz kolejny rozdzial za 10 gwiazdek :) Piszcie kto chce dedyk!! Mam jeszcze jedna prośbę , zrobi ktoś ładną okładkę do tego opowiadania bardzo proszę:))) Ciao!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top