✖28✖
~PISZCIE KTO CHCE DEDYKACJĘ BO W SUMIE MOGĘ PODODAWAĆ :)
Obudziłam się cała mokra, pot spływał mi po skroniach. W panice zerwałam się szybko z łóżka i pobiegłam zobaczyć czy mój maluszek jest na swoim miejscu. Był, cały i zdrowy ze smoczkiem w buzi, wyglądał tak słodko. Zsunęłam się po drzwiach dziekując w duszy Bogu że nic mu się nie stało. Na szczęście to co się wydarzyło to był tylko i wyłącznie koszmar. Koszmar którego na pewno tak szybko nie zniknie mi z pamięci. Złapałam się za głowę, która niemiłosiernie bolała ale jakoś wstałam i poszłam do łazienki się przemyć.
-O matko-wystraszyłam się swojego odbicia w lustrze. Nie sądziłam że aż tak źle wyglądam. Po szybkim porannym prysznicu skierowałam się do kuchni z nadzieją że cokolwiek zostało do jedzienia, ponieważ dawno nie byłam na zakupach. Otworzyłam lodówkę, ale ujrzałam tam tylko kilka jajek i listki sałaty.
-Niech to szlag!-przeklinałam w duchu.
-Czemu nie śpisz?- z myślenia wyrwał mnie milutki głos Maggie. Na co wzdrygnęłam się i zamknęłam lodówkę.
-Muszę iść do sklepu po coś do jedzenia.-stwierdziłam sucho szybko zakładając trampki.
-Coś si stało?-martwiła się.
-Później ci opowiem-odparłam i pociągnęłam za klamkę.
-Pilnuj Matta- cmoknęłam buzią w powietrzu i wyszłam z mieszkania. Szłam spokojnym truchtem do spożywczego, była dość wczesna godzina więc miałam nadzieje że sklep będzie w ogóle otwarty. Wsłuchiwałam się w śpiew porannych ptaków.Mijałam większe lub mniejsze budynki, kiedy natchnęłam się na ogłoszenie odnośnie pracy.
'' Zatrudnię kelnera/kelnerkę do nowo otwartej kawiarni od zaraz! Szczegóły w środku sklepu''
Nie zastanawiając się dłużej weszłam do środka. Wzięłam do ręki koszyk i powędrowałam w regały z jedzeniem. Wzięłam po kolei mleko, chleb, masło, jakąś wendlinę i płatki czekoladowe i ustałam w kolejce do kasy, chodź nie była długa stałam jakieś pięć minut.
-Dzień dobry-przywitała się kobieta kasując mi produkty.
-Dzień dobry-uśmiechnęłam się.
-Czy te ogłoszenie o zatrudnieniu jest aktualne?-spytałam trochę się bojąc odpowiedzi.
-Oczywiście że tak!-krzyknęła uradowana kobieta zastanawiając się dlaczego tak głośno to zrobiła. Poprawiła włoy i zaczęła mówić.
-Nikt jeszcze się o to nie spytał, mój syn otwiera nową restaurację i potrzebują kelnerek a ty będziesz się idealnie nadawała-uśmiechnęła się promiennie. A ja zaczęłam się cieszyć w duchu.
-Pracowała już pani kiedyś w restauracji?-spytała po chwili kasując akurat mleko.
-Tak kiedyś byłam kelnerką-szczerząc się że powiedziała do mnie ''pani'' chodź tak na prawdę nie miałam jeszcze pełnej siedemnastki.
-To wspaniale! Dam ci adres i od razu pójdź do kawiarni, znajduję się kilka ulic stąd.-podała mi jakąś wizytówkę. Włożyłam wszystkie zakupy do reklamówki i wyszłam ze sklepu z bananem na twarzy. Uśmiech zniknął kiedy pomyślałam że nie jestem pełnoletnia i że muszę mieć zgodę rodziców. Ciekawe jak to zrobię.Zaśmiałam się i poszłam w kierunku domu.
-----
Taki krótki rozdział ponieważ dzisiaj wieczorem pojawi się kolejny! Mam nadzieje że się podoba, piszę tak szybko bo chce w sumie skończyć tą książkę ale trochę mi żal bo widzę że wam się ona bardzo podoba do zobaczenia !:)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top