✖21✖
Minęło juz kilka miesięcy od śmierci taty. Jeszcze tylko kilka lat abym o tym kompletnie zapomniała i żyła dalej. Po prostu z niektórymi rzeczami tak jest, zaczynamy je doceniać dopiero wtedy kiedy je stracimy. Tak właśnie było ze mną i moim tatą, nie obchodziło mnie co robił bo wpadł w nałóg. I właśnie to był błąd. Gdybym mu pomogła może by wyszedł na prosta i teraz by żył, lecz tak się nie stało. Bardzo się ucieszyłam gdy w dniu pogrzebu Jackob zajął się Mattem. Jest taki kochany. -myślałam mając jeszcze trochę czasu dla siebie ponieważ, Matt spał i nie płakał. Stwierdziłam że poukładam w szafie. Zaczęłam wyjmować z szafy poszczególne ubrania i oglądać. Niektóre musiałam wyrzucić ponieważ, były już za małe dla mnie bo przytyło mi się trochę przez ciąże. Przeglądając tak dalej różne koszulki, natrafiłam na bluzke z napisem mojego ulubionego zespołu 'Coldplay'. Pamietam te czasy gdy byłam młodsza i chodziłam z Bradem na ich koncerty, piękne czasy. Z moich myśleń wyrwał mnie płacz Matta. Moje układanie się właśnie skończyło. Podeszłam do niego i wzięłam go na ręce.
-Cześć kochanie.-powiedziałam całując go w policzek a on otworzył szeroko swoje piękne niebieskie oczy.
-Gotowy na jedzonko?-zapytałam podnosząc go do góry i wyjmując z lodówki świeże mleko dla dzieci.
-jeeaaa-pisnął ze szczęścia gdy podałam mu butelkę i szybko włożył ją do buzi.
-Oj, głodny był mój maluszek?-zaniosłam go do salonu aby pooglądać jakieś nudne programy w telewizji a niedługo po tym rozległ się dzwięk pukania do drzwi. Położyłam szybko Matta do łóżeczka i pobiegłam otworzyć drzwi, ku moim oczom ujrzałam twarz Michaela, który nawet nie pytając się wszedł do mojego mieszkania wkurzony.
-Ejejej nie pomyliłeś się przypadkiem?-spytałam narazie spokojnie.
-Nie kurwa, nie pomyliłem się. Co myślisz że jesteś taka mądra?-zbliżał się do mnie grożąc mi palcem.
-O co ci do cholery chodzi?!-odepchnęłam go a on o mało co nie potknął się o róg ściany.
-Ty kurwa wiesz dobrze o co mi chodzi.-krzyczał.
-Nie krzycz, Matt w domu.-sprostowałam.
-Przez ciebie będę musiał płacić jakieś jebane alimenty.
-Trzeba było wcześniej o tym myśleć, i się jakoś zabezpieczyć.
-Myślałem że jak cię szybko wykorzystam to się nic nie stanie. Zresztą byłaś tak nawalona że spałaś pod stołem.-śmiał mi się prosto w twarz.
-Ty dupku!-krzyknęłam płacząc.
-Masz zrobić to tak abym nie płacił tych zesranych alimentów! Rozumiemy się?-groził patrząc prosto w oczy przystawiając ponownie mnie do ściany
-Nigdy!-zmrużyłam oczy a po kilku sekundach upadłam na ziemie bo dostałam ostrego liścia w twarz. Dotknęłam ręką obolałe miejsce i ujrzałam krew. Zacisnęłam zęby z bólu. Stał nade mną i patrzył z niedowierzaniem że tak mocno mi przyłożył.
-Damski bokser.-burknęłam bod nosem patrząc na niego z nienawiścią.
-Dobrze ci tak. -wyszedł z mieszkania trzaskając za sobą drzwiami.
------------------------
Jeśli się podobało to zostaw gwiazdkę i komentarz!! ❤️❤️
~Do następnego.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top