✖16✖

Ten moment gdy wsiadasz do samochodu i nie wiesz co zrobić z dzieckiem.-myślałam siedząc w samochodzie z dzieckiem na rękach. W aucie była dziwna atmosfera, tak jak nigdy. Jackob zawsze do mnie coś mówił albo chociaż się uśmiechał. Może chodzi o tą cała imprezę.
-Coś się stało?-zdecydowałam się po chwili na pytanie.
-Nie, myśle-odpowiedział skupiając się na jeździe. Matt zaczął w tym momencie płakać a ja probowałam go uciszyć, żeby nie rozproszyć Jackoba.
-Mam do ciebie pytanie.-stwierdził.
-Tak?-odparłam, trzęsąc lekko dzieckiem na uspokojenie.
-Kim dla ciebie jestem?-podrapał się po karku. Spojrzałam się na niego i nie wiedziałam co powiedzieć. W momencie odjęło mi mowę.
-Ja....-schyliłam głowe i patrzyłam się na kolana.
-Nie wiem-dodałam. Sama zdziwiłam się swojej odpowiedzi, z jednej strony Jackob był dla mnie jak bardzo dobry przyjaciel, ale chyba czułam coś więcej.Nigdy nie byłam dobra w okazywaniu uczuć. Zawsze byłam nieśmiała. Właśnie w tym momencie znaleźliśmy się pod moim blokiem. Lekko uchyliłam drzwi od samochodu i spojrzałam na Jackoba. Posłałam mu smutne spojrzenie i wyszłam z samochodu z dzieckiem na rękach. Skierowałam się do klatki. Po chwili byłam już na górze. Jedną ręką rozbierałam bluzę a drugą trzymałam Matta. O dziwo jeszcze nie płakał. Dopiero po chwili zorientowałam się że nie mam ani łóżeczka ani zabawek. Przez kilka dni póki nie kupie kołyski będzie musiał spać ze mną.
***
Wieczorem gdy już miałam kłaść się spać, niespodziewanie ktoś zapukał do drzwi. Powoli wychyliłam się na klatkę ale nikogo nie widziałam. Ale coś przykuło moją uwagę. Przed mieszkaniem stało wielkie pudełko, które było prawie tak duże że ledwo zmieściłam je do drzwi. Zaniosłam do sypialni i po cichu otwierałam tak aby nie obudzić Matta. Spał tak słodko że nawet nie śmiałabym tego zrobić. Uśmiechnęłam się i złapałam za koniec kartonu i ostrożnie otwierałam, żeby nie uszkodzić zawartości. Moim oczom ukazały się zabawki dla dziecka, łóżeczko, jakieś ubranka, butelka do mleka, smoczek i kartka. Byłam bardzo zaskoczona tym co dostałam i jednocześnie się cieszyłam bo raczej nie byłoby mnie stać aby kupić takie drogie łóżeczko. Na kartce było napisane ' Mam nadzieje że się przyda'. Tak bardzo chciałam się dowiedzieć w tej chwili kto mi to podrzucił. Bo nawet na myśl mi nie przychodziło kto to mógł być. Łóżeczko musiałam złożyć, ale niestety nie umiałam. Zadzwoniłabym do Jackoba, ale on się chyba na mnie obraził. Stwierdziłam że rano przyjdzie do mnie Maggie i pomoże mi je złożyć a dzisiaj położę się spać, ponieważ jestem bardzo zmęczona ostatnimi dniami. 
-----------------------
Mam nadzieje że rozdział się spodobał jak tak to zostaw gwiazdkę i skomentuj! Teraz rozdziały nie będą sie pojawiały często :c myśle że nawet jakoś raz na tydzień, ale tylko dlatego że skończyły mi sie ferie :((

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top