Rozdział 3
Harry dopiero po chwili zdał sobie sprawę, co właśnie zrobił. Był to szok nawet dla niego samego, bo pomimo tego, że był Gryfonem w tego typu kontaktach nie był zbyt odważny. Więc, gdy zdał sobie sprawę, że przed paroma sekundami pocałował w policzek Dracona Malfoya, miał ochotę zapaść się pod ziemię. Dosłownie i w przenośni, już był gotowy udać się do szopy po łopatę. Wyobrażał sobie, jak bardzo żałośnie i desperacko musiało to wypaść w oczach Ślizgona, powinien tam wrócić i go przeprosić, ale przecież nie mógł tego zrobić przy wszystkich. Dalej pamiętał tą upokarzającą chwilę, gdy powiedział Ronowi, że woli chłopaków, a on, wydawać by się mogło, jego najlepszy przyjaciel, wyśmiał go prosto w twarz i powiedział, że jego kumpel nie będzie jakimś dziwakiem i pedałem. Harry'emu pękło wtedy serce i postanowił, że nikomu więcej o tym nie powie, ale przecież zwierzył się Malfoyowi, a ten powiedział mu, że nie powinien się tego wstydzić. Pomyślał jednak, że Draco łatwo jest mówić o tym, że jest homo, bo i tak wszyscy czują przed nim respekt. Przed Potterem też kiedyś czuli, ale od Wielkiej Wojny minęły już dwa lata, a on ze swoją marną postórą i niskim wzrostem poszedł w odstawkę. Jakby wszyscy pomyśleli, okej, odwaliłeś swoją część, już nie jesteś nam potrzebny. Postanowił więc ponownie zabrać Dracona z kuchni, żeby porozmawiać z nim w cztery oczy i przeprosić za zaistniałą sytuację, ale gdy tam dotarł zastał na podłodze Rona leżącego we własnych wymiocinach, niemogącego wstać z powodu substancji, na której się ślizgał. Harremu zrobiło się na ten widok niedobrze i zasłaniając usta wybiegł z pomieszczenia.
Gdy Draco zauważył oddalającego się korytarzem Pottera, zauważając doskonałą okazję, żeby znów z nim porozmawiać, wytłumaczył się gospodarzom tego domu chęcią pomocy chłopakowi i podążył za nim szybkim krokiem. Ustał w progu łazienki i przyglądał się Harry'emu, który w tym momencie przemywał twarz zimną, orzeźwiającą wodą. Umywalka znajdowała się akurat naprzeciwko drzwi, więc brunet spoglądając w lustro ujrzał Ślizgona, a z jego twarzy bardzo szybko zeszły wszystkie kolory. W sumie to sam do końca nie wiedział dlaczego. Może bał się, że Draco jest na niego zły za pocałunek, a może po prostu nie chciał, żeby widział go w takim stanie, jednakże mina Draco nie ukazywała złości, bardziej zmartwienie, co zdaniem Pottera było dość niecodziennym widokiem. Przyglądał mu się chwilę, zanim zdecydował się odezwać.
- Ja... chciałem cię przeprosić za tamto na korytarzu. - spojrzał na swoje dłonie jednocześnie odwracając się w kierunku blondyna. - Nie wiem, co we mnie wstąpiło. Ja nigdy się tak nie zachowuje i wiesz... jest mi głupio i chciałem...
- Oj zamknij się już Potter. - zasłonił niższemu chłopakowi usta swoją dłonią.
- Ale... ja myślałem, że będziesz teraz na mnie zły.
- Daj spokój, niby dlaczego? Pocałowałeś mnie w policzek, wielkie halo. - uśmiechnął się do niego. - Tak w sumie to możesz robić tak częściej. - zaśmiał się na widok rumieńców na twarzy Harry'ego. - Słodko wyglądasz, jak się rumienisz. - pocałował go w policzek i wyszedł z łazienki.
___________________________
Przepraszam, że rozdziały są rzadko itd, ale muszę przyznać, że pracuję nad tą serią ciężej niż nad innymi. Po prostu nie chcę, żeby to była takie ordinary fanfiction. Buziaczki😘
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top