Rozdział 13

Ginny była wściekła na swojego brata za jego brak odpowiedzialności, oczywiście martwiła się też, że chłopak tkwi w nałogu i bardzo chciała mu pomóc wyrwać się z alkoholowego ciągu, ale wiedziała, że nie uda jej się to dopóki on nie będzie tego chciał. Zabrała Rona do dworu Blaise'a, poprawka, do dworu jej i Blaise'a, bo nikt inny nie chciał zająć się tym młodym alkoholikiem. Odprowadziła go do pokoju gościnnego, a sama udała się do kuchni, żeby przynieść mu szklankę wody i jakiś eliksir, ewidentnie nie przyzwyczaiła się jeszcze do posiadania skrzatów domowych, które mogłyby ją w tym wyręczyć.

W pomieszczeniu zastała Pansy i jakąś blondynkę, którąś skądś pamietała, ale nie była pewna gdzie. Może Blaise zaprosił ją na wesele? Tak, to pewnie to.
- Dzień dobry. - przywitała się, bo pani Weasley wychowała ją na kulturalną młodą damę. Nie doczekała się jednak odpowiedzi, więc ruszyła w kierunku szafki.
- Może zapytasz, czy czegoś potrzebujemy? - spojrzała na nią z pogardą francuska. - Od czegoś chyba jesteś w tym domu.
- Słucham! - rudowłosą oburzyła arogancja dziewczyny.
- Od czegoś Blaise zatrudnia tu chyba służbę. - założyła rękę na rękę.
- Służbę? - uniosła brwi. - Myślisz, że tu sprzątam? - zaśmiała się. - Lepiej uważaj, bo nie lubię rozwydrzonych gości w MOIM domu.
- W twoim domu? - zaczęła się śmiać i spojrzała na Pans.
- Pamiętasz, jak wspominałam ci, że Zabini się ożenił? - przypomniała jej brunetka.
- Nie mów mi, że ma aż tak zły gust. - wskazała dłonią na dziewczynę. - Ożenić się ze zdrajczynią krwi? I to jeszcze rudą?
- Wyjdź. - powiedziała opanowanym głosem dawna Gryfonka. - Nie życzę sobie widzieć cię u mnie na dworze.
- Chyba żartujesz, jestem tu z zaproszenia Pans i nigdzie się nie ruszam. - założyła rękę na rękę.
- W takim razie mam szczęście, że ona też jest tu gościem i nie podejmuje decyzji. - ustała naprzeciw dziewczyny i chociaż była od blondynki sporo niższa pewność siebie, która od niej biła nie pozostawiała wątpliwości co do tego, kto wygrał tą kłótnię.
- Wyjdę, ale pamiętaj, że prędzej czy później tego pożałujesz, tak samo, jak Blaise waszego małżeństwa. - Aveline odrzuciła swoje jasne,
sięgające łopatek włosy do tyłu i udała się do komnaty Pansy zabrać swoje rzeczy.

Parkinson zaraz po wyjściu swojej chyba dziewczyny zaczęła się niepohamowanie śmiać.
- Gin, z dnia na dzień lubię cię coraz bardziej, a Avi się nie przejmuj. - położyła dłoń na ramieniu rudowłosej. - W sumie, to nawet jej tu nie zapraszałam, sama się wprosiła i jeszcze rozwaliła mi randkę.
- Randkę? - Ginny uniosła brew. Już jako narzeczona Zabiniego złapała doskonały kontakt z brunetką, która mówiła jej prawie wszystko.
- Z Granger. Nie mów, że nie zauważyłaś mnie pożerającej jej wzrokiem na twoim weselu. - znowu się zaśmiała. - Prawdę mówiąc myślałam, że ukręcę Draconowi łeb za tamten taniec. Już nawet obmyśliłam plan, jak zaciągnąć ją do łóżka. - rozmarzyła się.
- Dobra, dobra nie chcę słuchać twoich fantazji seksualnych. - uniosła ręce.
- To lepiej nie myśl o tym, co rano działo się na tym stole! - wykrzyknęła za wychodzącą dziewczyną.

Draco zachował się, jak dupek. Harry nie mógł pozbyć się tej myśli siedząc na fotelu bez koszulki, bo tą którą wyczarował blondyn zrzucił na podłogę na znak, że nie wybaczy chłopakowi, dopóki ten go nie przeprosi. Oczywiście nie przemyślał tego, że nie dał mu na to szansy wyrzucając byłego Ślizgona ze swojego mieszkania. Z drugiej strony może zachował się zbyt gwałtownie, jak typowy Gryfon myślał sercem i reagował nie myśląc o konsekwencjach swojego zachowania. W dalszym ciągu myślał jednak o tym, że młody Malfoy obraził jego przyjaciół, ale przecież robił to od lat, więc dlaczego teraz ruszyło go to w takim stopniu.

Poszedł do kuchni i wlał sobie szklaneczkę ognistej whiskey. Potrzebował teraz całej butelki, a nie jednej szklanki, ale nadal miał w głowie obraz Rona, który nie tak dawno temu wyszedł z pomocą siostry z jego mieszkania.

Chyba potrzebował z kimś pogadać. Musiał się jednak poważnie zastanowić, kim miałaby być ta osoba. Hermiona musiała się zajmować dzieckiem, a Ginny Ronem. Zabini jest kumplem Draco, więc nie wchodził w grę. Luna, tak ona na pewno mu pomoże. Zarzucił szybko na siebie białą koszulkę i aportował się pod dom dziewczyny.

___________________________________
A teraz #teamPanseline czy #teamPansmione

Jestem ciekawa w sumie i wow doczekaliśmy się nowego rozdziału, którego pierwsza połowa była już w sumie napisana w zeszłym miesiącu czekając na tą autorkę - leniwą bułę, żeby wzięła się do roboty.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top