29. A wytrzymasz ze mną do końca życia?

#jasfanfic

Avianne

Następne dni to był czas tylko dla nas. Zaszyliśmy się w trójkę w mieszkaniu i udawaliśmy, że nie ma nas dla świata.

I nie sądziłam, że aż tak przepadnę dla takiego sposobu na spędzanie czasu. I że ten mały chłopiec tak bardzo i tak szybko dotrze do mojego serca. Uwielbiam dzieci od zawsze, dla swojego brata byłam jak druga matka, ale świadomość, że Alex nie będzie już miał swojej pierwszej mamy i to ja mam pełnić u niego tę rolę, jednocześnie roztapia moje serce i przeraża mnie do szpiku kości.

Ale on wydaje mi się ufać z dnia na dzień coraz bardziej i też oddawać swoje małe serduszko.

— Avi, widziałaś jego niebieskiego misia? — pyta Shawn, trzymając przytulonego do jego ramienia Alexa.

Kiwam głową i wstaję z kanapy, podając mi maskotkę, która leży tuż obok mnie. Podchodzę do nich i podaję chłopcu misia, po czym całuję go w główkę.

— Nie chciał bez niego usnąć? — Kręci głową. — Oj. Mam go ululać do spania?

— Nie trzeba, ja to zrobię, a ty, jeśli możesz, ogarnij salon, żeby nie wyglądał jak pobojowisko.

Potakuję. Mamy dziś umówioną rozmowę z kolejną kandydatką na nianię. Zbliża się czas premiery naszej piosenki, więc nie będziemy mogli podzielić się opieką nad nim, skoro oboje będziemy poza domem.

Trochę się denerwuję tym, jak nasz związek zostanie odebrany przez szerszą publiczność, ale wiem, że naprawdę czuję się szczęśliwa. Z dnia na dzień utwierdzam się w przekonaniu, że on jest moją drugą połową w każdym tego słowa znaczeniu.

Zgarniam wszystkie zabawki do dużego kosza stojącego w rogu pomieszczenia, a nasze kubki po kawie wynoszę do kuchni. Nie wiem, czy gdy z nimi nie mieszkałam, też był tutaj taki porządek, ale wydaje mi się, że razem naprawdę dość dobrze to ogarniamy.

— Już jestem. — Silne ramiona obejmują mnie od tyłu, gdy stoję przy lustrze w salonie i poprawiam włosy. — I tak wyglądasz najpiękniej.

Opieram głowę o jego ramię i uśmiecham się, gdy widzę nasze odbicie.

— Na pewno powinnam być przy tej rozmowie? Nie wolisz tego załatwić sam?

— Nie, to nasza wspólna decyzja.

Wzruszam ramionami, nie zamierzając się z nim o to kłócić. Jestem trochę spanikowana tym, że informacja o naszym związku się rozejdzie. Co prawda, po ostatniej akcji z kandydatką, która była fanką Shawna, Andrew naciskał na Shawna, żeby podpisał z tą dziewczyną umowę o poufności odnośnie adresu i całej rozmowy. Może to i dobrze.

Przymykam oczy, a on kołysze nami na boki, całując mnie w głowę. W jego objęciach czuję się za każdym razem jak w domu. Czuję, że wreszcie jestem na odpowiednim miejscu.

Będzie mi ciężko się od niego wyprowadzić. Zaczęłam już szukać mieszkania i jestem umówiona na oglądanie jednego w przyszłym tygodniu. Czym dłużej tu zostanę, tym bardziej do nich przywiążę. A na wspólne mieszkanie przyjdzie czas.

Z tej miłej chwili wyrywa nas dźwięk domofonu. Shawn zmierza w stronę drzwi, a ja poprawiam luźną sukienkę, którą mam na sobie i zajmuję miejsce na kanapie.

Po kilku chwilach słyszę damski głos, który wita się z brunetem. Jakaś młoda.

Niemalże wzdycham, gdy tuż za nim do salonu wchodzi przepiękna brunetka z długimi włosami i jeszcze dłuższymi nogami. Uśmiecha się promiennie. Niechętnie podnoszę się z kanapy.

— To moja partnerka, Avianne — przedstawia mnie Shawn, a ja wyciągam rękę w stronę dziewczyny.

Patrzy na mnie nieco zaskoczona, przez co marszczę brwi. Co, kolejna psycholka? Zajęty, przykro mi. Po chwili potrząsa głową i ściska moją dłoń.

— Bardzo miło mi poznać, Dominica. Przepraszam za mój chwilowy szok, ale byłam pewna, że media jakiś czas temu huczały o pani śmiertelnym wypadku. Musiałam coś pomylić.

Spuszczam wzrok na swoje stopy, przełykając głośno ślinę.

— Biologiczna mama Alexandra zginęła w wypadku kilka miesięcy temu — wyjaśnia Shawn, za co jestem mu niezwykle wdzięczna. — Avianne i ja razem wychowujemy Alexa, więc proszę traktować ją na równi ze mną. Oboje musimy podjąć decyzję o najlepszej opiece dla niego.

Dziewczyna kiwa głową, po czym zajmujemy miejsca. Pytam, czy podać coś do picia, ale ona odmawia. Podaje Shawnowi CV, a ja zerkam na nie ukradkiem.

Absolwentka pedagogiki. Wolontariuszka w przedszkolu. I schronisku. No ideał. I w dodatku na tyle ładna, że mogłaby mnie tu całkowicie zastąpić.

Zajebiście.

— Jak mówiłam, jestem bardzo dyspozycyjna czasowo, nie pracuję, jedynie czasem udzielam się w schronisku. Ale to da się pogodzić — oznajmia spokojnie, uśmiechając się pogodnie.

Ja pierdolę. Panna idealna.

Wdech i wydech, Avianne. Najważniejsze jest dobro Alexandra.

— Jasne. Alex korzysta jeszcze z pieluch, to chyba nie problem? — pyta Shawn, podnosząc wzrok znad kartki.

— Oczywiście, że nie. Potrafię też gotować dla takich maluchów, tak, aby im nie zaszkodzić.— Brunet uśmiecha się do niej i kiwa głową z uznaniem. — Mogę też czasem zostać na noc, gdyby była taka potrzeba.

No jasne, może jeszcze w łóżku obok niego?

Silę się na uprzejmy uśmiech, gdy dziewczyna na mnie spogląda. Jest naprawdę piękna, dużo ładniejsza ode mnie.

— Avi, co sądzisz? — pyta mnie Shawn, podając mi kartkę.

Wzruszam ramionami.

— Myślę, że nie ma tu nic, co mogłoby nam nie odpowiadać. Potrzebujemy tylko kogoś, kto się nim zajmie, gdy nas nie będzie, tak?

— Dokładnie. Staramy się poświęcać mu jak najwięcej czasu, bo nie chcemy, żeby odczuł, że Daliah już z nami nie ma, ale wzywają nas obowiązki zawodowe, których nie przeskoczymy. Zostawała pani kiedyś sam na sam z tak małym dzieckiem?

Słucham ich rozmowy, nie wiedząc zbytnio, jak mogłabym się w nią zaangażować. To decyzja Shawna, czy będzie chciał ją zatrudnić, czy nie. Ja nie mogę wpłynąć na jego decyzję, zwłaszcza, że pomijając to, że wygląda jak modelka, nie ma żadnych innych wad. Wydaje się być naprawdę dobrą kandydatką na nianię.

— Dobrze, to dziękujemy za rozmowę i będziemy się kontaktować, jeśli zdecydujemy się na współpracę.

Patrzę na niego zaskoczona, ale nie komentuję jego słów. Może coś mu się w niej nie spodobało. Żegnamy się z dziewczyną, po czym Shawn odprowadza ją do drzwi. Wzdycham ciężko i opieram się o miękką poduszkę. Całe szczęście, że przynajmniej Alex śpi i mamy chwilę spokoju.

Shawn wraca do mnie po kilku minutach i siada tuż obok mnie, po czym kładzie dłoń na moim kolanie. Odwracam głowę i spoglądam na niego pytającym wzrokiem.

— Co? — pyta, a ja wzruszam ramionami.

— Dlaczego jej nie zatrudniłeś?

— Bo tobie się nie spodobała, a to ma być nasza wspólna decyzja.

Patrzę na niego zdziwiona i wzdycham ciężko, po czym opieram głowę o jego ramię.

— Jest za ładna na opiekunkę. Jak on będzie miał taką nianię, to po co ja wam jestem potrzebna?

W odpowiedzi słyszę jego rozbawiony śmiech.

— Avi, czy ty naprawdę sądzisz, że czekałem dwa lata, znowu cię mam i bym to zaprzepaścił dla jakiejś opiekunki? To tak nie działa.

— Ładniejszej ode mnie opiekunki.

— Dla mnie nie ma piękniejszej na świecie, niż ty. Avi, mówię całkowicie poważnie. Nie musisz być zazdrosna o żadną kobietę. Przypominam ci, że to ty miałaś narzeczonego, a ja cierpliwie czekałem.

Wywracam oczami.

— Będziesz mi to wypominał do końca życia?

— A wytrzymasz ze mną do końca życia?

Uśmiecham się szeroko, po czym odrywam głowę od jego ramienia i mozolnie wdrapuję się na jego kolana. Mój uśmiech poszerza się, gdy widzę jego szczęśliwe oczy.

— Taki jest plan, prawda? — odpowiadam pytaniem na pytanie.

Nic nie mówi, tylko przyciąga mnie do siebie i całuje bez uprzedzenia. Obejmuję dłońmi jego policzki i odwzajemniam pocałunek. Nie wiem, jakim cudem wytrzymałam bez nich tyle czasu, ale jestem pewna, że nie wytrzymam już ani dnia dłużej bez tego. Bez niego. I wszystkiego, co teraz mamy.

— A ty chcesz ją zatrudnić? — pytam od razu, gdy się od siebie odsuwamy, a on patrzy na mnie zdziwiony.

— Naprawdę to jest to, o czym myślałaś, gdy cię pocałowałem? O czym jeszcze myślisz? O tym, czy jest mleko w lodówce?

Mimowolnie śmieję się cicho, słysząc jego ironię.

— Nie chcesz wiedzieć, o czym myślę w nocy.

— Następnym razem nie będziesz miała ani czasu, ani siły na myślenie.

— To groźba?

— Obietnica.

— W takim razie czekam. To jak?

— Jeśli masz być o nią zazdrosna, mimo, że nie masz ku temu żadnych podstaw, to nie. Zatrudnimy jakąś emerytkę, może wtedy będziesz spokojna.

— Nie musisz być taki złośliwy. Jeśli uważasz, że to dobra kandydatka na opiekunkę, to zdaję się na ciebie.

— Na pewno? Avianne, nie ma dla mnie nic ważniejszego, niż to, co teraz mamy i za nic nie chcę tego stracić.

— Nie stracisz. Jestem tutaj i nigdzie się nie wybieram.

— Boję się, że uznasz, że to nie to, czego chciałaś. Że wolisz zacząć z kimś od zera, bez złych wspomnień i tego całego bagażu.

— To jest to, czego chcę. I już nie mogę się doczekać, aż nie będziemy musieli się ukrywać — mówię szczerze.

Minęły dwa lata, a nasz związek nadal jest tajemnicą. To jedyna rzecz w tym wszystkim, jaka mnie dobija. Ostatnim razem czekałam i odliczałam do dnia, w którym będę mogła chwycić go za rękę przy wszystkich. A ten dzień nie nadszedł. Drugi raz tego nie zniosę. Tym razem naprawdę musi nam się udać. Nie widzę innej możliwości.

Shawn nachyla się, by znowu mnie pocałować, ale przerywa mu dźwięk przychodzącej wiadomości. Jednej, drugiej, a potem trzeciej. Wywraca oczami, a ja podnoszę się delikatnie, żeby mógł wyciągnąć telefon z kieszeni. Odblokowuje urządzenie i po chwili marszczy brwi, a uśmiech schodzi z jego twarzy.

— Co się stało? — pytam, a on podaje mi swój telefon.

Andrew: mamy problem
Andrew: charlie wypaplal w wywiadzie ze avianne go zostawiła
Andrew: dla innego piosenkarza

Przełykam ślinę i blokuję ekran, po czym przenoszę wzrok na bruneta, ale nie wiem, totalnie nie wiem, co mam mu powiedzieć.

Czy my naprawdę nie możemy być razem szczęśliwi? Może nie jesteśmy sobie pisani i świat po raz kolejny próbuje nam to pokazać?

***

Noooo
Hej.

Krotki, beznadziejny. Powody sa dwa:

1) sesja na studiach wysysa ze mnie resztę energii życiowej, mam zaliczenie za zaliczeniem, egzamin za egzaminem i generalnie nie mam czasu NA NIC. przepraszam. Najgorsze już (chyba) za mną.

2) miałam jakąś blokadę na cokolwiek. Próbowałam pisać, a wychodziło jak wychodziło.

Więc taki króciutki, ale jest. I teraz wystarczy już nudy, wkraczamy w świat show-biznesu😈

Mam nadzieję, ze ktoś tu jeszcze jest!!

Buzi,

mrsgabriellee xxx

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top