26. Kocham twojego tatę.
#jasfanfic
Avianne
Siedzimy w trójkę na kanapie, oglądając jakieś bajki dla dzieci, a Alexander, ssąc smoczka, wtula głowę w moje ramię.
Serce mi mięknie, gdy myślę o tym, w jakim miejscu i sytuacji się znalazłam.
Wiem, że przed nami długa droga. W końcu, pomijając naszych najbliższych, oboje jesteśmy osobami publicznymi. Nasz związek nie obejdzie się bez echa.
Dzień minął nam spokojnie. Ja trochę odespałam po południu, zgodnie z propozycją Shawna, który widział, że jestem zmęczona tym wszystkim. A teraz czekamy, aż Alexa znużą bajki, bo nie chciał iść spać w żaden inny sposób.
Spoglądam co chwila na niego i widzę, że jego powieki stają się coraz cięższe.
— Nasz żołnierz składa broń — szepce mi do ucha Shawn, który siedzi po mojej drugiej stronie i obejmuje mnie ramieniem.
— Tak, ale długo mu to zajęło.
— Daliah była lepsza w usypianiu go. Zdecydowanie — przyznaje, a mi z automatu robi się przykro.
Nie z powodu, że o niej wspomniał i to w dodatku w miły sposób, a raczej z tego, że powinna mieć możliwość patrzeć, jak jej syn dorasta. Każda matka na to zasługuje.
— Damy radę — odpowiadam jedynie, przełykając ślinę.
— Jasne, że tak. Od kilku miesięcy daję z nim radę sam, z tobą to będzie czysta przyjemność.
Gładzi moje włosy, a ja przymykam oczy, ciesząc się jego dotykiem. Cholera, tak bardzo mi tego brakowało. Nie głaskania po włosach, bo skłamałabym mówiąc, że Charlie nie okazywał mi czułości w podobny sposób, ale spokoju. Spokoju, że nie mam już niczego do ukrycia.
Teraz tylko muszę posprzątać ten bałagan, który się zrobił i w końcu będę mogła żyć tak, jak sobie wymarzyłam.
Ale to jutro. Dzisiaj muszę uśpić rocznego chłopca i spróbować sama zasnąć w nocy, bo na myśl o ponownym spotkaniu z Charliem robi mi się niedobrze.
— A co jeśli on mnie nie polubi? — pytam, spoglądając na Shawna, a on patrzy na mnie rozbawiony.
— Zaraz uśnie oparty o twoje ramię, a ty myślisz, że cię nie polubi? To jest roczne dziecko, potrzebuje uwagi i miłości, a odwdzięcza się tym samym, Avi.
Kiwam głową. Może ma rację. To nie może być takie skomplikowane.
Alex usypia dziesięć minut później, a moim zadaniem jest przenieść go do łóżeczka tak, żeby się nie obudził. Shawn oferuje, że w tym czasie zacznie przygotowywać kolację. Wybrał łatwiejszą opcję.
Unoszę delikatnie chłopca, który ssie smoczek i uśmiecham się, gdy widzę, że nie ma zamiaru się budzić. Kiedy odkładam go do łóżeczka i przykrywam kołderką, czuję jakieś dziwne uczucie wzruszenia, które mnie ogarnia. Jestem jednocześnie niesamowicie przerażona, tym, co mnie czeka i szczęśliwa, że wszystko wskazuje na to, że w końcu dane mi będzie być z mężczyzną, którego naprawdę kocham.
Potrząsam głową i po cichu opuszczam pokoik, żeby nie zbudzić malucha. Zamykam za sobą drzwi i kieruję się do kuchni, gdzie na blacie stoją dwa kieliszki napełnione czerwonym winem. A Shawn stoi przy kuchence i wrzuca makaron do wody.
— Napijesz się? — pyta, podając mi jeden z kieliszków. Kiwam głową. — Na koniec tego ciężkiego dnia przyda ci się choć trochę relaksu.
Uśmiecha się do mnie ciepło, a ja upijam łyk wina. Dobre.
— Boję się tego, co teraz będzie — przyznaję szczerze. — Ale najgorsze już za mną. On już wie.
Shawn podchodzi do mnie i z delikatnym uśmiechem zakłada kosmyk włosów za moje ucho.
— Teraz już będziemy tylko my. W końcu będę mógł chwycić cię za rękę przy wszystkich i nie martwić się tym, co mówi regulamin programu.
— A... to co mówił Charlie... — zaczynam niepewnie. — O drugim sezonie. Łączyło cię coś z którąś z uczestniczek? — pytam, a on wywraca oczami.
Oho, mogłam sobie odpuścić.
— Po pierwsze, przepraszam, że powiedziałem mu o naszym pocałunku. Nie powinienem był. Po drugie, nie rób ze mnie jakiegoś alvaro od siedmiu boleści. Byłem z tobą, jestem z tobą, bo się w tobie zakochałem. Daliah i ja to była jednonocna przygoda. Ja byłem pijany, ona była pijana, a na dodatek podkurwiłaś mnie wtedy mówieniem o tym gościu z kawiarni. To nie działa tak, że w każdym sezonie znajdę sobie inną dziewczynę — mówi, widocznie zirytowany.
— Masz rację. Przepraszam, że tak pomyślałam.
Robię krok w jego stronę i staję na palcach, by musnąć jego usta. Przyciąga mnie do siebie, a ja unoszę wyżej kieliszek z winem tak, by nas nie oblać.
— Moja piękna. Tak bardzo za tym tęskniłem. Przez całe, okrągłe dwa lata.
Uśmiecham się pod nosem. Też za tym tęskniłam. Bardzo mocno. Choć ciężko mi było się do tego przyznać.
— Tak dużo się zmieniło przez ten czas.
— Ale to, że się kochamy, zostało bez zmian. I tym razem wszystko się uda. Już nie blokuje nas żaden regulamin, ani żaden narzeczony.
To brzmi naprawdę dobrze. Ale nic nie może być aż tak idealne. Naszą chwilę przerywa dźwięk mojego telefonu. Wywracam oczami i robię krok w tył. Odkładam kieliszek na blat i wyciągam telefon z kieszeni.
mindy
Zajebiście, jeszcze telefonu od niej trzeba mi było. Shawn zerka na ekran i reaguje bardzo podobnie do mnie. Przeciągam zielony pasek i przykładam telefon do ucha.
— Czyś ty zwariowała? — pyta mnie, podniesionym głosem, bez żadnego powitania.
— Ciebie też miło słyszeć. O co konkretnie chodzi?
— Dzwonił do mnie agent Charliego. Podobno zerwałaś zaręczyny dla innego faceta. Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, że za dwa miesiące masz brać ślub, na który zaproszeni są paparazzi i dziennikarze z najważniejszych gazet i portali w tym kraju? — krzyczy do słuchawki, a ja sztywnieję.
Doniósł na mnie swojemu agentowi? Naprawdę? To miał być nasz ślub, czy medialna szopka?
— To to odwołasz — mówię, chcąc brzmieć pewnie, ale w środku cała dygoczę. Shawn kładzie brodę na moim ramieniu, zapewne, żeby podsłuchiwać. — Za coś ci płacę.
— Ty naprawdę nie myślisz o swojej karierze. Jak chcesz sprzedać płytę, na której większość numerów jest o miłości, jednocześnie rozstając się ze swoim narzeczonym?
— Normalnie.
— Jedyne, co może cię uratować od porażki to piosenka z Mendesem. Uśmiechaj się do niego ładnie, żeby dobrze wypromował ten numer, bo na fanów Charliego nie masz już co liczyć. Powinnaś wiedzieć, że musisz się trzymać sławniejszych od siebie.
Czuję, że Shawn zaciska szczękę, słysząc jej słowa. Mruczy pod nosem ciche suka, a ja mimowolnie śmieję się pod nosem.
— Co cię bawi? — pyta Mindy z jeszcze większą złością. — Jak on się wycofa z tego numeru po tej aferze, to żadna promocja nie pomoże nam sprzedać dobrze tej płyty, Avianne.
— Mindy, uspokój się. Spotkajmy się jutro wieczorem, porozmawiamy, bo myślę, że krzyczenie na mnie nic ci nie da.
— Jak chcesz. Spiszemy się jutro, a ja zaraz zadzwonię do Andrewa, żeby przypilnował Shawna. On bardzo dba o to, żeby być z daleka od skandali po tym, jak zrobił dzieciaka tej dziewczynie z programu.
Wiem, że Shawn słyszy każde jej słowo i widzę, że jest z tego bardzo niezadowolony. Ja też, nie będę ukrywać, że jest inaczej. Szybko żegnam się z nią, zanim zdąży powiedzieć coś głupszego i rozłączam się.
— Jesteś zły? — pytam po kilku sekundach ciszy.
— Na ciebie? Nie. Na nią? Tak — odpowiada, zgarniając mnie do uścisku.
— Jesteś pewien, że chcesz nagrać ze mną tę piosenkę?
— A czemu miałbym nie być? Avianne, nie słuchaj jej. Ona nie wie o nas, o całej tej sytuacji. A jeśli boi się o sprzedaż albumu, to myślę, że ta piosenka w połączeniu z naszym związkiem sprzeda się dobrze. Nie wyjdziesz na tym źle.
Uderzam go w ramię.
— Nie mów o tym tak, jakbym była z tobą dla pieniędzy i sławy. To, co ona mówiła...
— Cicho bądź — przerywa mi. — Nigdy nie pomyślałem, że jesteś ze mną dla sławy, czy pieniędzy. Ani dwa lata temu, ani zwłaszcza teraz. Mam w dupie Mindy, nie lubię jej.
— To dlaczego z nią sypiałeś? — pytam, unosząc brwi, a on wzdycha ciężko.
— Bo nie zawsze byłem zakochany w pięknej kobiecie i wtedy takie jak ona były tymczasowym rozwiązaniem. Zadowolona?
Krzywię się, ale kiwam głową. No cóż, przynamniej powiedział, że jest we mnie zakochany. Całą resztę pominę.
Staję na palcach, żeby dosięgnąć do jego ust i z uśmiechem je całuję. On jest znowu mój. A ja znowu jego. I tym razem tak już zostanie.
— Moja piękna — mówi cicho, zakładając kosmyk moich włosów za ucho.
— To takie nierealne, że stoimy tu razem. Znowu. Zupełnie, jakby czas cofnął się o dwa lata.
— Niedługo rusza trzeci sezon programu, może znowu się zgłosisz? — żartuje, a ja śmieję się pod nosem.
— A będzie tam najlepszy trener na świecie?
— Charlie? Tak, skład trenerski jest taki sam.
Uderzam go w ramię, choć nie do końca bawi mnie jego żart. Skoro znowu mają brać razem udział w programie, to to będzie dla ich dwójki bardzo niekomfortowe.
— Mówiłam o tobie. Nie wiedziałam, że planują kolejny sezon.
— Niedawno dostałem propozycję. Miałem odmówić, ale jestem zbyt związany z tym programem. Wiele mu zawdzięczam. Ciebie i Alexandra.
— Kto wie, może trafi się jakaś fajna uczestniczka? — mówię, starając się brzmieć jak najbardziej zabawni, choć w głębi duszy czuję jakąś obawę.
— Moje serce już jest zajęte. Nie po to postanowiłem rozbić twój związek, żeby teraz to zaprzepaścić, Avianne. Kocham tylko ciebie. I tak już zostanie.
Uśmiecham się delikatnie.
— A ja ciebie.
— Nie żal ci tego wszystkiego? Że za dwa miesiące miałaś spełnić marzenie o swoim ślubie? O rodzinie? — pyta, obejmując mnie w talii i przyciągając do siebie delikatnie.
Przez chwilę zastanawiam się nad odpowiedzią. To coś, nad czym sama długo myślałam. W końcu marzyłam o ślubie, o założeniu rodziny i spokojnym życiu u boku ukochanego mężczyzny.
— Sugerujesz mi, że nie weźmiesz ze mną nigdy ślubu? I nie zostaniemy rodziną? — odpowiadam nie do końca na poważnie, ale nie chcę już dzisiaj schodzić na ciężkie tematy.
— To, że tu teraz jesteś, że tuliłaś dziś mojego syna do snu, świadczy o tym, że już jesteśmy rodziną. A ślub obiecuję ci jak z bajki. Ale to za jakiś czas.
Uśmiecham się, ale nie odpowiadam nic na jego słowa. Ma rację. To wszystko to szaleństwo, rzucenie się na głęboką wodę. W tym nie jesteśmy tylko my, ale też mały chłopiec, który ucierpi, jeśli nam nie wyjdzie.
Musi nam wyjść. W końcu stajemy się rodziną. Małymi kroczkami. Powoli, ale tak będzie.
***
Następnego dnia budzę się nieco zdezorientowana, gdy czuję obok siebie drugą osobę. Dopiero po chwili mój umysł się rozjaśnia, a ja uśmiecham się szeroko i przytulam się do jego pleców, całując go w bark.
— Dzień dobry, moja piękna — szepcze zasypanym głosem. — Wyspana?
Obraca się w moją stronę, po czym zamyka w ciasnym uścisku i całuje w nos.
— W miarę. Która godzina?
— Przed ósmą, skoro Alex nas jeszcze nie obudził. Chcesz jeszcze pospać?
Odgarnia kosmyk włosów z mojej twarzy, a ja przymykam oczy, rozkoszując się jego dotykiem. Nikt nie działa na mnie tak jak on.
— Jeśli mogę. A zostaniesz ze mną?
— Póki młody śpi, jestem cały twój.
Kiwam głową. No tak, uroki mojej nowej rzeczywistości.
—To oby spał jak najdłużej — mruczę, wtulając się w jego klatkę piersiową.
Nie zasypiałam i nie budziłam się obok niego tak długo, że ta sytuacja wydaje mi się totalnie oderwana od rzeczywistości. Ale on naprawdę tu jest. I ja też tu jestem. Cudowne uczucie.
Gdyby ktoś powiedział mi dwa lata temu, gdy szlam na casting do programu, że ten mężczyzna okaże się być spełnieniem moich marzeń, wyśmiałabym go i to głośno. Nadal nie wiem, dlaczego zwrócił uwagę akurat na mnie.
— Mam nadzieję, że ta kobieta będzie się nadawała, żeby ją zatrudnić. Ciężko znaleźć kogoś dyspozycyjnego, kto będzie miał czas i ochotę czasem lecieć z nami za granicę, gdy będę miał jakieś obowiązki.
— Przecież jestem ja — odpowiadam, otwierając oczy. — Nie musisz zabierać go ze sobą wszędzie, skoro macie mnie, prawda?
— A jeśli będziesz akurat w trasie?
— Nie wiem, czy chcę lecieć w długą trasę tym razem. Źle się ostatnio czułam z daleka od domu.
— Tak, też na początku było mi z tym ciężko. Ale jeśli będziesz chciała, mogę ci towarzyszyć.
Śmieję się cicho.
— Chyba ja tobie. Jako support. Albo sprzątaczka.
— Bardzo dobry pomysł. Nie to drugie. To pierwsze. Gdybym zdecydował się na trasę, chciałabyś mi towarzyszyć? — pyta, a ja patrzę na niego z byka — No co? Może przekonasz się do koncertowania.
— Pomyślimy, okej?
— Jasne, kochanie. Dla ciebie wszystko. Może zaprosimy wieczorem Gavina i Rachel? Myślę, że po wczoraj przyda się wam rozmowa.
— Mam spotkać się z Mindy wieczorem.
— Fakt. Pójdę z tobą.
— Nie musisz.
— To dotyczy też mnie. W końcu ktoś musi ją uświadomić, że nie musi wszystkich mierzyć swoją miarą i nie wszyscy w tej branży myślą tylko o swoim tyłku.
Śmieję się cicho. Rzadko słyszę go w takim wkurzonym wydaniu, ale chyba to lubię, gdy brzmi tak poważnie.
— Zawsze wiedziałam, że jesteś rozwydrzoną gwiazdunią.
— O ty małpo. Myślałem, że zmieniłaś o mnie zdanie już dawno temu.
— Kłamałam, żeby cię w sobie rozkochać i skorzystać z twojej sławy i pieniędzy. — Wzruszam ramionami.
— No to ci się udało. Kocham cię najmocniej, Avianne.
Całuje moje czoło, a ja uśmiecham się pod nosem. Czuję, że jestem we właściwym miejscu. Z tyłu głowy mam cały ten bałagan, jaki został mi do posprzątania, ale kiedy leżę w jego ramionach wiem, że dam sobie z tym radę. Bo mam po co, mam dla kogo i mam z kim przez to przejść.
— Ja ciebie też kocham.
Leżymy przytuleni do siebie w ciszy i gdy już prawie ponownie zasypiam, z tego miłego stanu wyrywa mnie płacz dziecka.
Cholera, nie mieszkam z Eddym już tyle czasu, że się odzwyczaiłan.
Shawn chce wstać, ale powstrzymuję go.
— Ja pójdę.
Patrzy na mnie zdziwiony, ale nie komentuje tego. Jedynie uśmiecha się i kiwa głową. Wstaję z łóżka i kieruję się w stronę pokoju Alexandra. Chłopiec stoi w łóżeczku, trzymając się szczebelków. Gdy mnie zauważa wybucha jeszcze głośniejszym płaczem.
Świetnie.
Podchodzę do niego i wyjmuję go z łóżeczka, biorąc na ręce i delikatnie do siebie przytulając.
— Dzień dobry — mówię cicho, kołysząc się na boki. — Już dobrze.
Całuję się w główkę i uśmiecham się, gdy czuję, że wtula się w moje ciało i zaciska piąstki na materiale koszulki Shawna, którą mam na sobie. Jego płacz cichnie, choć nadal głośno łapie powietrze.
— Już dobrze? — pytam go, choć wiem, że i tak nie odpowie. — Mam nadzieję, że się dogadamy, młody. I będziesz traktował mnie jak drugą mamę, a nie wredną macochę. Bo kocham twojego tatę, wiesz?
Naprawdę go kocham. I mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej.
***
Hej hej hej!!
Kolejny rozdział cyk.
Sorki za tą nieregularność ale weszłam w etap zaliczeń na studiach, trzy zaliczenia już za mną, kolejne przede mną :((
Czekam na Wasze opinie, w następnym rozdziale trochę mniej cukierkowo już będzie hihi
Buzi,
mrsgabrielleexx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top