13. Powalone. Po całości.
#jasfanfic
Avianne
Na całe szczęście między Shawnem, a Gavinem nie ma niezręczności, której się obawiałam. Siedzą na kanapie i dyskutują o rzeczach związanych z trasą koncertową. W sensie bardziej Shawn dzieli się swoimi sposobami na to, żeby tam nie zwariować, a Gavin słucha.
— A ty, Avi? — Podnoszę wzrok i spoglądam na Gavina, który najwidoczniej czegoś ode mnie chce.
— Co ja? — pytam, a on wywraca oczami.
— Jak sobie radzisz z tęsknotą za domem w trasie, trzeba słuchać — mówi z nieukrywanym zirytowaniem.
— Nie radzę. Nie wiem, byłam w jednej trasie i jak wróciłam, nie mogłam się oderwać od własnego łóżka. Nie lubię wyjeżdżać na dłużej, niż dwa tygodnie.
— Kwestia przyzwyczajenia. Też tak na początku miałem, a potem, gdy zaczęły się trasy, które trwały po dziesięć miesięcy, było mi wszystko jedno. W końcu to hotelowe łóżko staje się twoim łóżkiem — odzywa się Shawn, a ja spoglądam na niego.
Łapiemy kontakt wzrokowy i czuję jakieś dziwne speszenie. A mimo tego nie potrafię oderwać od niego wzroku. Przełykam ślinę. Uśmiecham się słabo i kiwam głową, próbując sklecić jakąś odpowiedź.
— Mam nadzieję, że mi to przejdzie. Kolejna trasa coraz bliżej.
Przerażające.
— Na pewno. We wszystkim trzeba nabrać wprawy, jeżdżenie w trasy też tego wymaga. Fajnie mieć też stałych ludzi, którzy tam są. To trochę jak rodzina.
— A ty kiedy jedziesz w kolejną trasę? — rzuca bez zastanowienia Gavin, a Shawn bez słowa, ale z delikatnym uśmiechem na ustach, spogląda na Alexa, który siedzi na dywanie i próbuje dobrać kształt klocka do kształtu otworu.
— Nie wybieram się. Mam ważniejsze sprawy na głowie.
Robi mi się bardzo smutno. Wiem, jak ważna dla Shawna jest muzyka i, cholera, chyba nawet nie potrafię sobie wyobrazić, jak dużą miłością on darzy swojego syna.
— Szkoda. Ale jakbyś jechał i przypadkiem szukał supportu, to pamiętaj o mnie. — Gavin puszcza mu oczko, a Shawn kiwa głową, śmiejąc się cicho pod nosem. — Mówię całkowicie poważnie.
— Wiem, będę z całą pewnością o tobie pamiętał. Na razie obiecałem Avi collab na jej nadchodzącym albumie i z tej obietnicy muszę się wywiązać.
Gavin posyła mi pytające spojrzenie, a ja wzruszam ramionami.
— I nic mi o tym nie powiedziałaś?
— Bo myślałam, że to żart. Znaczy, brakuje mi collabu na album, ale ty masz teraz tyle na głowie...
— Dobrze mi zrobi oderwanie głowy od tego wszystkiego. Moim jedynym warunkiem jest to, że napiszemy ten numer wspólnie.
Przełykam ślinę. Charlie mnie udusi, naprawdę. Odmówiłam mu tego collabu, tłumacząc się tym, że nie chcę korzystać z jego sławy i doświadczenia, żeby mój album lepiej się sprzedał. Wiem, że to inna sytuacja, bo z Shawnem nie jestem zaręczona, a nikt poza kilkoma osobami nie wie o tym, co nas kiedyś łączyło, to wiem, że między nim, a moim narzeczonym panuje napięta relacja i to z mojej winy.
— To się zajebiście sprzeda — rzuca Gavin i wydaje się być całkowicie poważny, co mu się rzadko zdarza. — No wiecie, uczestniczka programu i jej trener po kilku latach nagrywają wspólny kawałek. Dobre. Generalnie jestem za, trochę też przeciw, ale bardziej za.
— No właśnie. Avi, nie możesz się wycofać.
— A stać mnie na ciebie? — rzucam pół żartem, pół serio.
To jest show-biznes. Nawet gdybyśmy byli najlepszymi przyjaciółmi, to wszędzie są ukryte pieniądze. Nie ma innej opcji.
— Nie żartuj.
— Nie żartuję, to nie mój pierwszy album, wiem, jak to funkcjonuje.
— To po prostu przyjacielska oferta, zrezygnuję nawet z procentu od przychodu. Pod warunkiem, że jak zacznę nagrywać swój album, to ty nagrasz ze mną drugi duet.
— Ja bym w to szedł — wtrąca się Gavin, jak zwykle, niepytany o zdanie.
— No to postanowione. Mój menadżer się skontaktuje jutro z twoją. Z kim współpracujesz? Z Mindy?
Potakuję głową, wzdychając ciężko, ale nie kłócę się z nimi. Wiem, że oboje mają rację i to dobrze zrobi mojej karierze. Boję się jedynie reakcji Charliego. No i pisania tej piosenki. To zawsze jest proces, podczas którego dużo się dzieje i uwalnia się dużo emocji. Różnych emocji. A ja na ten moment staram się hamować przy nim wszelkie emocje.
Zbyt długo zbierałam się po tym wszystkim, co nas łączyło, żeby teraz do tego wracać.
— Z Mindy. Znacie się?
— Była menadżerką Camili. Poznaliśmy się. Prywatnie trochę też, przelotna znajomość. Potrzepana kobieta. — Widzę, że trochę się peszy, po tym, jak to mówi.
Unoszę brew, domyślając się, co miał na myśli. Niby nic mi do tego, ale czuję się ciut dziwnie z tym co powiedział. Nie wiem dlaczego.
— Co zrobiła? — dopytuje Gavin.
Spuszczam wzrok na dywan i zaczepiam go na chłopcu, który grzecznie się bawi. Nie mam ochoty słuchać o podbojach miłosnych Shawna, to dla mnie zbyt dziwne.
— Oczekiwała czegoś więcej, niż ja. I trochę kiepsko zniosła odmowę. Ale menadżerką jest dobrą. Cami zawsze ją chwaliła.
— Nie narzekam na nią.
Nie uzyskuję na to odpowiedzi, bo moich rozmówców ubiega dźwięk mojego telefonu. Spoglądam na podświetlony ekran. Charlie. Ale sobie wybrał moment.
— Kto to? — dopytuje, jak zwykle, ciekawski Gavin. — U, mężunio. Lepiej odbierz.
Wywracam oczami, ale chwytam za telefon i podnoszę się z kanapy.
— Zaraz wracam. Dacie sobie radę przez chwilę sami.
Nie chcę rozmawiać przy nich. Idę do sypialni, gdzie zamykam za sobą drzwi i przesuwając zieloną słuchawkę, siadam na łóżku.
— No, już myślałem, że nie odbierzesz. — Mimowolnie uśmiecham się, słysząc jego głos. Tęsknię. — Co u mojej kochanej narzeczonej?
— Przepraszam, byłam w łazience. — Przymykam oczy. — Nic ciekawego, sprzątam w mieszkaniu.
Nie lubię go okłamywać. Ale kłócenie się, gdy on jest daleko ode mnie jest totalnie bezcelowe, a doskonale wiem, że informacja o tym, że jego były przyjaciel siedzi u nas w mieszkaniu, wywołałaby niemałe poruszenie.
— Powinnaś trochę odpocząć. Może umówić się z Rachel albo Izzy na jakiś masaż? Ostatnio ciągle skupiałaś się na płycie, zasługujesz na trochę relaksu.
— Będę odpoczywać, jak dopnę wszystko na ostatni guzik. — No i jak napiszę piosenkę z Shawnem, ale na razie ci o tym nie powiem. — A jak u ciebie? Dobrze się bawisz?
— Z tobą bawiłbym się o niebo lepiej. Szkoda, że nie możesz do mnie dołączyć.
— Może kiedyś wpadnę do ciebie na jakiś weekend, jak będziesz w jakimś ciekawym miejscu, co ty na to? — pytam, sama uśmiechając się pod nosem na tę myśl.
— Powiedz tylko kiedy i gdzie, i już rezerwuję lot. Chcę cię wytulić. Bardzo, bardzo mocno.
Śmieję się cicho pod nosem i czuję przyjemne ciepło w sercu. Ja też za nim tęsknię, jeszcze niedawno miałam go tutaj obok na co dzień, a teraz budzę się w pustym łóżku co ranek.
— Trzymam cię za słowo. — Słyszę ziewnięcie po drugiej stronie. — Oj, ktoś tu nie spał w nocy.
— Byliśmy z zespołem na imprezie. Mam teraz trochę wolnego, więc to wykorzystam.
— To nie przeszkadzam. Wyśpij się i zadzwoń, gdy się obudzisz. Kocham cię, bardzo mocno.
— Ja ciebie też, jeszcze mocniej. Nie mogę się doczekać końca tej trasy.
Odpowiadam mu, że ja także, po czym żegnamy się ze sobą i kończymy rozmowę. Wiem, że czeka nas niedługo ciężka pogadanka na temat tego durnego collabu, ale wiem też, że nie odmówię Shawnowi, bo lepszej oferty nie dostanę. A trochę o sobie i o swojej karierze też muszę myśleć.
Wzdycham cicho i powoli podnoszę swój tyłek z łóżka, żeby wrócić do chłopaków. Kto by pomyślał, że los zaprowadzi mnie do sytuacji, gdzie mój były siedzi w moim salonie, a ja ukrywam to przed swoim narzeczonym. Powalone. Po całości.
Z tyłu głowy czuję odrobinę lęku przed tym, do czego mnie ta cała sytuacja zaprowadzi, ale z drugiej strony myślę, że to już za mną. Że cały ten epizod krótkiego związku z Shawnem to coś, za czym zamknęłam drzwi na klucz i kilka tygodni w jego obecności tego nie zmieni.
Kiedy spotkaliśmy się podczas mojego gościnnego występu na finale drugiego sezonu programu, w którym brałam udział, zdecydowanie nie mogłam tego o sobie powiedzieć. Siedział w mojej głowie jeszcze kilka tygodni po tym spotkaniu, a uczucia świdrowały moje serce i głowę, robiąc w nich niezłą sieczkę. Ten pocałunek prawie sprawił, że mój raczkujący wtedy związek z Charliem skończyłby się szybciej, niż zaczął.
Teraz jest inaczej. Czuję na palcu pierścionek, który zmienia niesamowicie dużo i który ciągle przypomina mi o tym, że ruszyłam dalej. Na dobre, bez możliwości powrotu.
Powolnym krokiem wchodzę do salonu, gdzie Shawn i Gavin dyskutują o jakimś meczu piłki nożnej. Oboje spoglądają na mnie, zauważając mój powrót, a Shawn nawet posyła mi niemrawy uśmiech, ale nie przerywają swojej dyskusji.
Siadam na dywanie obok bawiącego się malca i wciskam przycisk na jego interaktywnej zabawce, który sprawia, że światełka zaczynają mrugać, a on chichocze wesoło.
Ciekawe, czy gdyby nie to całe zamieszanie, to teraz to my mielibyśmy takiego małego dzieciaczka. A może dziewczynkę.
Potrząsam głową, chcąc wyrzucić z niej tą myśl, zanim powędruje to za daleko. Będę miała swoje dzieci. Ale nie teraz i nie z nim.
To już za nami, teraz każde z nas ma swoje życie i choć te dwa światy mają się spleść na jakiś czas, to mam nadzieję, że pójdzie gładko i nie skończy się to kolejnym dramatem w moim życiu.
Proszę.
***
No dobra, jest kolejny!!
Mam jeszcze kilka w zapasie, walczę z pisaniem, ale jestem przed urlopem i mam maaaasę klientek.... ale kocham to, co robię ❤️
Czekam na Wasze opinie!!
Buzi,
mrsgabrielleexx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top