11. Zadzwoń, jak to przemyślisz.

#jasfanfic <<< liczę na wasze tweety!

Avianne

Wchodzę do mieszkania i wzdycham ciężko, przekręcając klucz w zamku. Co za dzień. Kurwa mać.

Jakiś głos z tyłu głowy usilnie powtarza mi, że muszę się od niego odciąć i to jak najszybciej. Jeśli się nie opamiętam, to wszystko skończy się tragicznie. Tra gi cznie. Drugi za to nie pozwala mi nawet myśleć o tym, by przerwać relację moją i Shawna, która w jakiś sposób ożyła. Nie wiem tylko który jest głośniejszy. I którego posłucham.

— Kurwa, Avianne — mruczę sama do siebie pod nosem.

Przeczesuję ręką włosy, po czym odwieszam kurtkę na wieszak. Wyciągam telefon z jej kieszeni i ruszam do salonu. Siadam na kanapie i spoglądam na ekran smartfona. Co jest?

Marszczę brwi, widząc masę nowych wiadomości od Gavina. Urządzenie rozpoznaje moją twarz, a treść SMSów niemalże daje mi po mordzie.

Gavin: Czy ty wiesz co narobiłaś?????

Gavin: Avianne, ja pierdolę.

Gavin: Charlie się wścieknie.

Gavin: Mam nadzieję, że masz jakieś dobre wytłumaczenie.

Wchodzę w okno z wiadomościami i wzdycham głośno, widząc zdjęcia, jakie mi wysłał. Kurwa jego jebana mać. Zdjęcia z mojego dzisiejszego wyjścia z Shawnem. I to takie, które niejedna osoba może źle zinterpretować. Wliczając w to Charliego. Mojego narzeczonego. Cholera.

Na pierwszym stoimy przy wejściu, uśmiechając się do siebie, na kolejnym siedzimy przy stoliku patrząc sobie prosto w oczy. Ja pierdolę.

Nie, nie, nie. 

Zamykam oczy i biorę kilka głębokich oddechów. Na co mi to było? Czuję nieprzyjemny ucisk w żołądku i oblewającą mnie falę ciepła. Boję się tego, jak zareaguje na to Charlie. Uchylam powieki i klikam na ikonkę słuchawki, umieszczoną przy imieniu mojego przyjaciela. Nie muszę długo czekać, aż odbierze.

— Tłumacz się. Czekam.

— Wyszliśmy tylko na kawę. Chciał mi podziękować za pomoc. Nic więcej.

— Te zdjęcia wyglądają, jakbyście ze sobą flirtowali. Czuję chemię między wami przez ekran. A to źle. Fatalnie.

Jęczę niezadowolona i kładę się na kanapie, pocierając twarz. Kurwa, pomalowałam się dzisiaj.

— Wiem, Gavin. Co ja mam zrobić? Zadzwonić do Charliego i mu to wyjaśnić?

— Oszalałaś? — Niemalże krzyczy do słuchawki. — To będzie wyglądało, jakbyś chciała mu się wytłumaczyć.

— No bo tak jest. Chcę mu to wytłumaczyć, zanim to źle zinterpretuje.

— Avi, jesteś idiotką do kwadratu, przysięgam. Chyba już za późno na jakiekolwiek leczenie. Tylko winny się tłumaczy.

— To co mam twoim zdaniem zrobić?

— Nic. Uprzedź tego idiotę Mendesa i jak Charlie zadzwoni to trzymajcie jedną wersję, że to było po prostu wyjście na kawę.

— No bo tak było.

— Jasne, ja też tak intensywnie patrzę w oczy każdemu swojemu ex na spotkaniach. A nie, chwila. Ja się nie spotykam ze swoimi ex.

— Przestań. To naprawdę nie było tak.

— Ja i tak ci w to nie uwierzę. Módl się, żeby Charlie to zrobił. Avi, on naprawdę cię kocha i dobrze traktuje, nie zaprzepaść tego.

— Ja wiem, Gavin. Ja naprawdę wiem. Ja też go kocham.

— Ale... — zaczyna, a ja wzdycham na tyle głośno, by to usłyszał.

— Nie mam żadnego ale.

— Ale ja mam. Jeśli nadal coś czujesz do Shawna, bądź szczera z sobą i nimi. Charlie nie zasługuje na to, żebyś go okłamywała, Avi.

— Nikogo nie okłamuję i do nikogo nic nie czuję — mruczę pod nosem i jestem niemalże pewna, że Gavin wywrócił w tym momencie oczami. — Naprawdę. — Zapewniam go.

A może siebie, a nie jego?

— Jasne, jasne.

— Gavin, proszę cię, oszczędź mi chociaż przygadywania.

— Dobra. Ale nie odpuszczę sobie powiedzenia a nie mówiłem, kiedy już wrócisz do Shawna.

— Do nikogo nie wrócę — odpowiadam niemalże od razu.

Ja naprawdę chcę być z Charliem. Kocham go i widzę swoją przyszłość u jego boku. Rozumiemy się bardzo dobrze i uzupełniamy nawzajem. Shawn był dla mnie kimś ważnym w pewnym etapie mojego życia i myślę, że już na zawsze zostanie w moim sercu, ale nie na takim miejscu, na jakim był wtedy.

— Skoro tak uważasz, to dobrze. Wpadnę wieczorem, wypijemy coś dobrego, co ty na to?

— Jasne. Kup wino po drodze, bo ostatnio wypiliśmy ostatnie.

— Się wie. Do zobaczenia, Avi.

Uśmiecham się słabo pod nosem, a Gavin kończy połączenie. Dobrze mi zrobi wieczór z nim.

Odkładam telefon na bok i zamykam oczy. Ktoś jednak stwierdza, że nie zasługuję dzisiaj na święty spokój, bo dosłownie kilkanaście sekund później rozlega się dźwięk przychodzącego połączenia. Niechętnie otwieram oczy i spoglądam na wyświetlacz.

Charlie. Kurwa mać.

Mogę nie odebrać?

Jasne, pogrąż się jeszcze bardziej.

Kurwa. Chwytam urządzenie i przeciągam niepewnie po ekranie.

— Cześć, kochanie — odzywam się jako pierwsza.

— Chcesz mi o czymś powiedzieć, skarbie? — pyta i choć stara się brzmieć miło, wiem, że jest zdenerwowany.

— Charlie... — zaczynam, wzdychając cicho i próbując zebrać w głowie słowa.

— Avi, ja naprawdę ci ufam. Jemu już nie.

— Poszliśmy tylko na kawę, chciał mi podziękować za pomoc. To tyle.

— Widziałem, jak na ciebie patrzył, Avianne. Nie podoba mi się to.

— Daj spokój.

— Nie. Rozmawiałem już z nim.

— Chwila, co zrobiłeś?

Czuję, jak moje serce niebezpiecznie przyspiesza. Słyszę, jak bije i niemalże czuję, jak uderza o moje żebra.

— Zadzwoniłem do niego i poprosiłem, żeby łaskawie odpierdolił się od mojej narzeczonej.

— Charlie, nie powinieneś był tego robić. On ma teraz wystarczająco dużo problemów.

— Najwidoczniej za mało, skoro ma czas na wychodzenie z zajętą dziewczyną.

— Czy ty się słyszysz? — Wstaję z kanapy i zaczynam krążyć w kółko po pokoju, czując, że jeszcze moment i wybuchnę. — Matka jego dziecka zginęła w wypadku, a on został sam z Alexandrem. Twoim zdaniem to za mało?

— O co ty masz do mnie pretensje, Avianne? To ja powinienem je mieć do ciebie!

— O to, że spotkałam się ze starym znajomym? Nie bądź śmieszny.

— Shawn miał coś do ciebie od początku, Avi. I nie będę tolerował tego, że teraz, gdy ja jestem setki kilometrów on ciebie, on będzie się do ciebie przystawiał. Nie chcę, żebyś się z nim spotykała.

— No chyba na głowę upadłeś. Nie będziesz mi mówił, z kim mam się spotykać. Jestem twoją narzeczoną, nie własnością.

— No właśnie, jesteś moją narzeczoną, o którą jestem zazdrosny i którą proszę o to, by się z nim nie spotykała. To tak wiele?

— Trochę zaufania.

— Mam je do ciebie, nie do niego.

— No to skoro masz je do mnie to powinieneś mi ufać, że niczego między nie ma, a jakby on czegoś próbował, to bym ci powiedziała.

— Avianne, nie rób ze mnie tego najgorszego.

— Nie robię z ciebie nikogo, to ty ze mnie robisz osobę, która przy pierwszej lepszej okazji mogłaby cię zdradzić!

— Wcale nie.

— To dlaczego zabraniasz mi się z nim spotykać? Nie wierzysz, że będę ci wierna?

— Wierzę, ale...

— Nie ma żadnego ale. Będę się z nim spotykać, jeśli będę tego chciała, a ty musisz się z tym pogodzić. Albo i nie. Zadzwoń, jak to przemyślisz.

Odsuwam urządzenie od ucha i kończę połączenie. Rzucam telefon na kanapę i wzdycham głośno, przeczesując włosy palcami. Jestem tym zmęczona. Naprawdę nie chcę, żeby mnie cokolwiek łączyło z Shawnem. Gdybym tego chciała, to bylibyśmy razem już długi czas. To proste. A jednak jestem z Charliem, to o czymś świadczy. Szkoda tylko, że wszyscy wmawiają mi coś innego.

Chyba wypadałoby do niego zadzwonić i go przeprosić za to, że Charlie tak na niego naskoczył. Shawn naprawdę nie zrobił nic złego. Był miły, po prostu. Może w pewnych momentach był ciut zbyt bezpośredni, ale on taki jest. Był taki, odkąd go znam.

Patrzę na ten przeklęty telefon i aż mnie skręca w środku, gdy pomyślę o tej rozmowie. Mam nadzieję, że nie jest na mnie jakoś mocno zły. Nie chcę, żeby był na mnie zły.

Zmuszam się do wybrania jego numeru, a każdy kolejny sygnał sprawia, że moje serce bije coraz mocniej i przy czwartym mam wrażenie, że wyskoczy mi z piersi. Oddycham z ulgą, gdy odbiera.

— Cześć — odzywam się pierwsza, zanim on zdąży cokolwiek powiedzieć. — Przepraszam za Charliego.

— Nic się nie stało, Avi. Myślę, że nawet miał trochę racji.

— Nie miał. Nie ma prawa być zazdrosny. Wyszliśmy tylko na kawę.

— Jest bardzo zły? Nie chciałem, żebyś miała przez to problemy z narzeczonym.

— Trochę się pokłóciliśmy, ale to nie jest moja, ani tym bardziej twoja wina. To w niego wstąpiła jakaś dzika zazdrość.

— Mam nadzieję, że się pogodzicie. Zabronił mi się z tobą spotykać.

— Przejdzie mu. Chyba. Nie wiem, nie zamierzam urwać z tobą kontaktu tylko przez to, że jemu coś odbiło. Nigdy nie był tak zazdrosny.

— Nic dziwnego. Jest daleko od domu, w którym zostawił piękną narzeczoną. Większość by świrowała.

— Shawn...

— Tylko stwierdzam fakty.

— Jasne.

— No tak. Głupio wyszło z tymi zdjęciami.

— Nic na to nie poradzimy. Teraz to ja jestem tobie winna wypad na kawę po tej akcji, którą urządził ci Charlie.

— Ale tym razem może lepiej nie na mieście. Zapraszam do siebie.

— Tym razem ty wpadniesz do mnie. Jutro?

— Jesteś pewna? Alex jest mistrzem w robieniu bałaganu także w gościach.

— Jasne. Chętnie się z nim spotkam.

— Okej. To widzimy się jutro. Napisz mi, o której mam być.

— Dobrze. Do zobaczenia.

— Do zobaczenia, Avi.

Pikanie świadczące o zakończonym połączeniu rozlega się w słuchawce, a ja uśmiecham się pod nosem.

Kurwa mać.

***

Hejka!!

Kolejny weekend dobiega końca, więc wrzucam rozdział!

Chyba coś mnie zaczyna rozkładać a czeka mnie mega intensywny tydzień, wiec trzymajcie kciuki, żeby leki pomogły...

Liczę na waszą aktywność!!

Buzi,

mrsgabrielleexx

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top