20. Kto mi odda za te wszystkie gazety?

Napiszcie na start jak macie na imię, tak na dobry początek dwudziestki❤️

Lily

- Shily - stwierdził po chwili zastanowienia, a ja wytrzeszczyłam oczy. - Będziecie mi kibicować?

Po sali rozległ się głośny krzyk, który raczej wyrażał aprobatę.

- Shawn! - rzuciłam ostrzegawczo.

- Lily! - przedrzeźnił mnie.

- Jesteś nieznośny.

- Widzicie? Miłość.

Pokręciłam głową ze śmiechem, spuszczając głowę wśród pisków fanek Shawna.

***

Oparłam się o ścianę i spojrzałam na szatyna, który z zaangażowaniem dyskutował z Kelsey. Powiedział coś, co wywołało jej chichot. Spojrzał na nią, tym razem słuchając jej słów. Opowiadała z przejęciem, a on wpatrywał się w nią zaciekawiony, kiwając powoli głową i raz, czy dwa popijając napój, który trzymał w ręku. Rozejrzał się po pomieszczeniu i zatrzymał swój wzrok na mnie. Zablokowaliśmy spojrzenia, posyłając sobie uśmiechy. Kelsey, zapewne zdezorientowana jego zachowaniem, odwróciła się i także posłała mi spojrzenie. Na początku zdezorientowane, a potem uśmiechnęła się z wyższością, jakby chciała pokazać, że wygrywa.

Dziewczyno, wystarczy, że go poproszę i spędzi ze mną całą noc w moim albo jego pokoju.

Tak, jestem zazdrosna. Jestem kurewsko zazdrosna i nie będę sobie wmawiać, że nie.

- Oj, już się nie gap, przecież przyjdzie i przytuli na dobranoc - rzuciła rozbawiona Noora.

Po kolacji stwierdziliśmy, że spędzimy wszyscy razem trochę czasu na hotelowym tarasie. Niestety to wszyscy razem zostało odrobinkę zmodyfikowane, gdy zaraz po wyjściu na zewnątrz Kelsey dopadła Shawna i już pół godziny z nim dyskutuje.

Przeniosłam wzrok na dziewczynę i pokręciłam głową z dezaprobatą. Bardzo polubiłyśmy się z Niną i Noorą. One obie bardzo się od siebie różniły. Nina była spokojniejsza i zdecydowanie cichsza, natomiast Noory wszędzie było pełno i bardzo dużo mówiła. Jednak obie były bardzo sympatyczne i uwielbiałam je.

- Ha, ha, ha, bardzo śmieszne - zaironizowałam, popijając troszkę koktajlu truskawkowego, który stał przede mną przy stoliku, przy którym siedziałyśmy.

- Tak, bardzo śmieszne. - pokiwała głową. - Ale mam nadzieję, że dowiemy się, gdy już zostaniecie parą.

- To się nigdy nie stanie, Noora.

Nina przyglądała się nam z zainteresowaniem, biegając wzrokiem od jednej do drugiej, sącząc przez słomkę sok z mango.

- Pierdol, pierdol, ja posłucham. Ale mimo wszystko, liczę, że zostaniemy w kontakcie, prawda?

- Tak, oczywiście. Ale niekoniecznie z naszą blond koleżanką.

- O, idą tu. - Nina kiwnęła głową w kierunku, w którym dotychczas stała ta dwójka. Faktycznie, zmierzali w naszym kierunku.

Shawn zajął miejsce na tarasowej kanapie obok mnie, a Kelsey była zmuszona zająć fotel naprzeciw nas, bo tylko on był wolny.

- Jak się podobało na koncercie, moje drogie panie? - zapytał, oplatając mnie ramionami i zamykając w nich luźno.

- Mogło być lepiej, nie popisałeś się - stwierdziłam, wzruszając ramionami.

Noora skinęła głową.

- No, szału nie było, Mendes, na następny raz wysil się bardziej, bo Lily się przerzuci na kogoś innego. - wzruszyła jednym ramieniem, przechylając w jego kierunku głowę.

- Myślicie, że jesteście zabawne? - syknęła Kelsey. - Było cudownie, Shawnie.

Uniosłam brwi. Shawnie?

- Okej, następnym razem się bardziej postaram. - wzruszył ramionami z uśmiechem, ignorując słowa Kelsey.

- No ja mam nadzieję, bo wiesz, załatwienie Lily trasy z Harrym Stylesem albo coś, to żaden problem.

- Nigdzie jej nie puszczę. - pocałował mnie w policzek, mocniej do siebie przyciągając. - Moja. - cmoknął mnie nieco wyżej.

- Jesteście bardzo uroczy. Pasujecie do siebie.

Zaśmiałam się cicho, spuszczając wzrok na swoje paznokcie. One naprawdę proszą się już o kosmetyczkę. W przerwie, podczas której wracamy do Kanady muszę koniecznie zrobić sobie nowe paznokcie, bo te są już okropne.

- Chcę pierwsza wiedzieć o waszym związku - dodała Noora, a ja parsknęłam śmiechem.

- Masz to jak w banku. - zapewnił Shawn, a ja spojrzałam na niego z oburzeniem.

Po co robił nadzieję? Przede wszystkim mi. Tak nie wolno!

***

- Masz mój numer, Twittera, Facebooka i Instagrama, o czymś zapomniałam? Czegoś ci nie podałam? - spytała Noora, gdy następnego dnia żegnałyśmy się na lotnisku.

- Jeszcze snap. Podeślesz mi go potem gdzieś. - dziewczyna skinęła głową, przytulając mnie jeszcze raz.

Kelsey miała samolot już dwie godziny temu, więc pozbyłyśmy się jej. Teraz kolej na mnie, Shawna i resztę ekipy, a dziewczyny muszą jeszcze chwilkę poczekać. Nina właśnie żegnała się z Shawnem i z tego, co widziałam, po jej policzkach spływały już łzy.

- I naprawdę trzymam kciuki za ciebie i Shawna, Lily. Shawmila rozleciała się w moich oczach - zażartowała. - On naprawdę patrzy na ciebie w wyjątkowy sposób i wierzę, że wam się uda. A jak nie, to skopię mu tyłek. - mrugnęła do mnie, a ja roześmiałam się głośno.

Kilka minut później wchodziliśmy już na pokład samolotu. Lecieliśmy teraz do Cleveland. Potem Rosemont, Omaha i Saint Paul, a następnie kilka dni przerwy, bo Shawn ma urodziny. Po nich gra dwa koncerty w Toronto. Byłam już niemal miesiąc w trasie i naprawdę go podziwiam, że mimo takiego stresu i zmęczenia on wciąż jest taki spokojny, cierpliwy i radosny.

Po wylądowaniu od razu pojechaliśmy do hotelu, pod którym stało już trochę fanek. Shawn z Jake'iem został przed nim, żeby zrobić sobie zdjęcia z fanami, a ja z resztą weszłam do środka. Odebraliśmy klucze i skierowaliśmy się do swoich pokoi.

Wymiękam.

Spałam dzisiaj prawie tyle, co nic, bo rozmawialiśmy wszyscy do późna, a potem z Noorą i Niną siedziałyśmy w moim pokoju i przegadałyśmy pół nocy. Noora jest z Norwegii, a Nina z Anglii. Mieszkają zdecydowanie daleko, ale liczę, że utrzymany kontakt.

Rzuciłam się na łóżko, wzdychając ciężko. Chyba potrzebuję snu. Dzisiaj chyba nigdzie się nie wybieramy, bo koncert jest dopiero jutro, więc po obiedzie mam zamiar iść spać. Zazwyczaj w wakacje przesypiałam pół dnia, a teraz jestem jak rasowa turystka. Cóż.

Westchnęłam niezadowolona, gdy pół godziny później ktoś zapukał do mojego pokoju. Zmyłam właśnie makijaż i miałam zamiar zrobić go od nowa, bo trochę zatarłam oczy i wyglądałam jak panda.

- Cześć, mogę?

- Jasne, wchodź. - otworzyłam szerzej drzwi, umożliwiając szatynowi przekroczenie progu. Ruszyłam do łazienki, a on zamknął za sobą. Nałożyłam korektor i puder, a potem wytuszowałam rzęsy. Shawn stał w drzwiach i przyglądał mi się.

- Nie wetknęłaś sobie tego kiedyś do oka?

- Nie, Shawn, kontroluję ruchy swoich rąk. - wystawiłam język, patrząc w lustro, w którym odbijał się mój towarzysz.

- Okej, okej. Skończyłaś?

- Skończyłam. Coś się stało? - odwróciłam się w jego stronę i ściągnęłam brwi, widząc niepokój, z jakim mi się przyglądał.

- Nie, znaczy tak, ale nie. Ugh- chcę cię o coś zapytać. - chwycił mnie za nadgarstki.

- To pytaj. - wzruszyłam ramionami, czując rosnący niepokój.

- Jak pewnie wiesz, znaczy na pewno wiesz, bo ty wiesz o mnie chyba wszystko, co jest nieco niepokojące, zważając na to, że wiedziałaś tyle, zanim się w ogóle poznaliśmy...

- Shawn! Do rzeczy - przerwałam mu.

- Okej, okej. Wiesz, że wracamy do Kanady, bo mam urodziny i zaprosiłem znajomych do siebie i ten... chciałabyś też przyjść?

- Ale że ja? Jesteś pewien? Twoja rodzina i znajomi mogą to źle odebrać, wiesz, fanka na urodzinach...

- Nie, nie będą mieli nic przeciwko, bo ty nie jesteś dla mnie fanką, tylko przyjaciółką.

- Aha, jak możesz? Kto mi odda za te wszystkie gazety, w których byłeś, hmm? Skoro nie masz mnie za fankę? - zrobiłam obrażoną minę, odwracając wzrok.

Usłyszałam jego głośny śmiech.

- Nie kwestionuję tego, że mnie wspierasz, ale jesteś dla mnie ważna i patrzę na ciebie troszkę inaczej. To jak? Przyjdziesz?

- Niech ci będzie.

***

PRZEPRASZAM

Mam okropnie dużo nauki, do tego zapalenie skory i gdy wieczorami planuję pisać, to po lekach po prostu usypiam.

Ci, którzy znają mnie troszkę bliżej (pozdrawiam w tym miejscu konfę i dms), wiedzą, że mam dosc dużo obowiązków, plus gram na pianinie i pani chciałaby wysłać mnie na konkurs, a do niego trzeba cwiczyc.

Ale do piątku nie mam lekcji, więc liczę, że jeszcze dzisij coś napiszę i jutro wstawię!

Dziękuję, że jesteście!

Buzi,

mrsgabriellee xx

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top