15. Za co mnie przepraszasz?

Miał być troszkę wcześniej, ale Ola musiała posprzątać i wyjąc gołąbki. Buzi!

Lily

Wyszliśmy z pizzerii godzinę później, po tym jak naprawdę miło spędziliśmy czas. Szliśmy powoli w stronę hotelu, który znajdował się stosunkowo niedaleko. Stosunkowo, bo czekał nas półgodzinny spacer, ale stwierdziliśmy, że to nawet dobrze, bo spędzimy razem czas. A to dobrze.

- Okej, najdziwniejsza sytuacja, jaka przytrafiła ci się z fanami? - rzuciłam. Zadawaliśmy sobie totalnie nieprzydatne do niczego i bezużyteczne pytania, bawiąc się przy tym naprawdę dobrze.

Oboje rozkręcaliśmy się na maksa i nie czuliśmy żadnego dystansu między nami. Zachowywaliśmy się jak dwójka dobrych przyjaciół, która zna się całe życie.

Chłopak spojrzał odrobinę do góry, marszcząc brwi i przymykając powieki, jakby się zastanawiał. Powstawała mu wtedy taka malutka zmarszczka między brwiami i zdecydowanie wyglądało to uroczo.

- Matko, tego było tak dużo. Naprawdę, trudno wyciągnąć mi jeden przykład. Kiedyś jedna dziewczyna uczepiła się mojej nogi i nie chciała puścić, tak na przykład.

Buchnęłam śmiechem, mając przed oczyma obraz zakłopotanego Shawna z rozemocjonowaną nastoletnią fanką, oplatającą jego nogę jak koala. To musiało być naprawdę zabawne.

- Nie śmiej się, to było przerażajace! Nie wiedziałem, jak mam się zachować. - próbowałam się uspokoić, co nie do końca mi wychodziło. W końcu wytarłam łezki z kącików oczu i starałam się udawać poważną. - Okej, teraz ja. Kiedy pierwszy raz się całowałaś?

Zagryzłam wargę, nieco wyprowadzona z równowagi tym pytaniem. Dlaczego o to pytał? Starałam się zignorować cichutkie głosiki, które cieszyły się w mojej głowie, układając teorie spiskowe odnośnie tego, dlaczego akurat o to spytał i wróciłam pamięcią do czasów, gdy byłam młodsza, przywołując jedno wspomnienie.

- Miałam chyba z dwanaście lat i byłam na urodzinach mojego kolegi z klasy albo nie, to były urodziny bliźniaków, Katie i George'a, tak, ich urodziny. I przyjechał na nie ich kuzyn, który mieszka gdzieś tam daleko, nie pamiętam już gdzie. I bawiliśmy się w chowanego, czy coś tam i chowaliśmy się parami, bo było nas naprawdę dużo. No i ja byłam w parze z tym kuzynem, żebyś widział miny wszystkich moich koleżanek, gdy mnie wybrał. - zaśmiałam się na to wspomnienie. - Wszystkie byłyśmy nim totalnie zauroczone, bo był rok starszy i to był ogromny szał. I schowaliśmy się w jakiejś skrytce na środki czystości i tam mnie pocałował. - wzruszyłam ramionami, kończąc moją opowieść.

Nie mam jakiegoś super wspomnienia związanego z tym, przeważnie ważnym, przełomowym wydarzeniem dla nastolatek, jakim jest pierwszy pocałunek. Wtedy byłam cała w skowronkach, a gdy ten chłopak zaprosił mnie do znajomych na popularnym wtedy portalu społecznościowym, byłam święcie przekonana, że to ogromna miłość na całe życie.

Teraz mam troszkę inny pogląd na ten temat i nie wspominam tego okresu jakoś super fajnie. Raczej krzywię się, gdy pomyślę, że wszystkie moje koleżanki przeżyły coś takiego w jakimś wyjątkowym miejscu, na koncercie idola, na maratonie filmowym pod gołym niebem, a ja - w składziku na miotły.

- Czyli bardzo romantycznie. - podsumował Shawn z uśmiechem na ustach.

- Romantyczniej się chyba nie dało. - Pokiwałam głową. - Okej, teraz ja. Dlaczego masz dwie lewe nogi i ciągle się wywracasz?

Shawn pokręcił głową, mrożąc mnie wzrokiem. No, a przynajmniej próbował to zrobić, bo nie wypadło zbyt groźnie. W jego oczach błyskały malutkie iskierki radości, a twarz wykrzywiona była w uśmiechu, co zdradzało jego prawdziwe uczucia i wiedziałam, że nie był zły.

- Nie odpowiem na to pytanie.

- Nie, to nie, panie fochu. - wystawiłam język, a on zaczął głośno odliczać.

Nie miałam pojęcia o co mu chodzi, dopóki nie rzucił:

- Czas się skończył, uciekaj.

Pisnęłam zaskoczona i rzuciłam się do ucieczki, co nie było zbyt dobrym pomysłem, zważając na to, jak kiepska z biegów jestem. No sportowcem roku nie zostanę. Po dwóch minutach dość szybkiego biegu, miałam wrażenie, że wypluję płuca.

Odetchnęłam z ulgą, gdy poczułam oplatające mnie ręce. Shawn chwycił mnie w talii od tyłu, przyciągając do siebie. Mimowolnie wzdrygnęłam się, czując na sobie jego ręce.

- Mam cię - szepnął mi do ucha. - Matko, ale ty masz słabą kondycję. Będziesz w ogóle żyć?

- Jak coś, to na pogrzebie chcę, żeby mi puszczono Never be alone - wydyszałam, próbując unormować oddech.

- Okej, możesz nawet dostać wykonanie na żywo.

- Ooo, to dobra okazja do umierania - stwierdziłam, powodując wybuch śmiechu u Shawna.

- Mogę ci zaśpiewać w każdej chwili.

- Prywatny koncert, powiadasz? Kuszące. Chyba skorzystam.

- W takim razie zapraszam dzisiaj do mojego pokoju. - mrugnął do mnie, a ja rozdziawiłam usta, wachlując sobie ręką twarz, udając zachwyt.

Kiedy zobaczyliśmy przed sobą wysoki budynek hotelu, odetchnęłam z ulgą. Byłam już naprawdę zmęczona. Od razu minęliśmy recepcję, kierując się w stronę wind. Wcisnęliśmy złotą strzałkę w dół, ściągając nasz środek transportu na parter. Drzwi rozjechały się na boki po kilkunastu sekundach, a my razem weszliśmy do środka, wybierając odpowiednie piętro. W windzie byliśmy tylko my. Ogólnie zauważyłam, że w tym hotelu było mniej gości, niż w poprzednich, w których byliśmy, był większy spokój.

Dojechaliśmy na nasze piętro, po czym skierowaliśmy się do pokoju Shawna. Zdziwiłam się, widząc, że miał w nim porządek. Chyba największy, jaki dotychczas u niego widziałam.

- Usiądź, a ja wyciągnę gitarę z futerału.

- Oh, więc masz zamiar naprawdę... - byłam szczerze zdziwiona, myślałam, że potraktował to jak żart.

- Jak najbardziej.

Niepewnie usiadłam na łóżku i patrzyłam jak chłopak kuca przy brązowym futerale w kształcie gitary, rozpinając zamek. Po chwili odrzucił klapę na bok i wyjął ze środka czarny instrument. Podniósł się i uśmiechnął do mnie.

Usiadł obok na łóżku, chwytając odpowiednio gitarę. Jedną rękę oparł o pudło, a drugą przeniósł na gryf, patrząc na mnie wyczekująco.

- To, jaką piosenkę sobie pani życzy?

Udałam, że się zastanawiam, choć w rzeczywistości wybór padł w ciągu sekundy.

- Never be alone.

Shawn skinął jedynie głową i szarpnął palcami struny, powodując tym samym, że w całym pomieszczeniu rozległ się delikatny dźwięk, a następnie kolejny i kolejny, które razem tworzyły dobrze znaną mi melodię.

Wstrzymałam oddech, gdy z jego ust wypłynęły pierwsze słowa. Cichutko, niemal bezgłośnie, szeptałam razem z nim kolejne wersety. Choć chyba nazwałabym to bardziej poruszaniem ustami, bo nie wydawałam z siebie żadnego dźwięku.

Siedziałam jak zaczarowana, słuchając i patrząc, z jak wielkim uczuciem wykonywał ten utwór. Była w nim jakaś obietnica, którą za każdym razem wyśpiewywał z jeszcze większym przekonaniem i oddaniem. Uwielbiałam to.

Zaklaskałam głośno, gdy muzyka ucichła, a Shawn spojrzał na mnie wyczekująco. Jego usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu, zauważając, że mi się spodobało. Odstawił gitarę, opierając ją o łóżko.

- Przepraszam - rzucił, siadając odrobinę bliżej mnie.

Zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc, o co mu chodzi.

- Za co mnie przepraszasz?

- Za to, co teraz zrobię, ale mam na to ochotę, odkąd zobaczyłem cię w Portland i chyba już dłużej nie wytrzymam.

Nadal nie rozumiałam jego słów, gadał jak jakiś potłuczony. Spanikowałam, gdy zbliżył się do mnie jeszcze bardziej, patrząc na mnie niepewnie. Objął swoimi dużymi dłońmi moje policzki.

O kurwa. Co. Się. Dzieje?

Patrzył to w moje oczy, to na moje usta, a do mnie coraz bardziej docierało to, co ma zamiar zrobić. Odległość między nami była coraz mniejsza, a bicie mojego serca zdecydowanie przekraczało wszelkie normy.

W końcu jego usta delikatnie zetknęły się z moimi, a ja westchnęłam cicho.

Był niepewny, nie wiedział, co o tym wszystkim myślę. Rozwiałam jego wątpliwości, sama odrobinę przybliżając się do niego, czym zmniejszyłam odległość między nami jeszcze bardziej. Uśmiechnął się delikatnie i pewniej złączył nasze usta ze sobą.

Dobrze całował. Bardzo dobrze całował. Niepewnie podniosłam swoją rękę i objęłam nią jego kark, wplatając swoje palce w jego włosy. Były dokładnie takie, jak to przewidywałam. Miękkie i naprawdę miłe w dotyku.

Odsunęliśmy się od siebie po kilku dłuższych chwilach. Na jego twarzy malowały się czerwone wypieki i aż się bałam, jak ja wyglądam.

- Przeprosiny przyjęte.

****

hej!

Mowilam, ze będzie ciekawie, prawda? 🙈. Nie za szybko? Nie wiem, ale taki miałam plan i potem zobaczycie dlaczego :D

Czekam na wasze opinie, do następnego xx

Buzi,

mrsgabriellee xx

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top