#20 Czerwony list
Nie chwal dnia przed zachodem słońca.
Weszłyśmy do pomieszczenia zwanego naszym domem. Wszystko było w porządku, wesoła i zadowolona weszłam do kuchni gdzie nie było już tak przyjemnie. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to krew. Wielka plama krwi na podłodze, a w środku ręka. Prawdziwa najprawdziwsza ręka. Najobrzydliwszy obraz jaki widziałam w naszym domu. Na ręce położony był list. CZERWONY LIST. Popatrzyłam przerażona w miejsce gdzie znajduje się plama krwi i osłupiałam. Wpatrywałam się cały czas w to miejsce i gdyby nie krzyk Lily która chwile później pojawiła się obok mnie stałabym tak i patrzyła w jeden punkt.
- Co to jest ! - pisnęła patrząc w miejsce gdzie była wielka plama krwi
Podeszłam bliżej i wzięłam krew na palce. To co mnie zaniepokoiło to fakt że ta krew naprawdę była prawdziwa. Tak mi się wydaje ponieważ wiem jak wygląda krew sztuczna bo nie raz ją robiłam. Odskoczyłam jak poparzona od ręki która wyglądała okropnie i przełknęłam ślinę.
- A jeśli on tu jest ? - zapytałam przerażona i popatrzyłam na przyjaciółkę
- Boje się - stwierdziła szeptem
Wyciągnęłam telefon i pierwsze co wybrałam numer do Eric'a. Czemu ? Sama nie wiem może dlatego że nie miałam nikogo oprócz niego. Odebrał po drugim sygnale
- Oo któż dzwoni mała stęskniłaś się już za mną ? - zapytał żartując
- Przyjedź, proszę - szepnęłam do telefonu, a mężczyzna odchrząknął
- Coś się stało ? - zapytał, a mój wzrok cały czas był na ręce która leżała w kałuży krwi
- Zobaczysz, proszę przyjedź - powiedziałam na co mężczyzna przytaknął i się rozłączył
Stałam tak, a moje serce biło dwa razy szybciej. Podeszłam jeszcze raz do kałuży i wzięłam list który zaraz podałam przyjaciółce. Jej ręce trzęsły się okropnie, wzięła głęboki oddech i otworzyła kopertę, a później przeczytała list. W jej oczach zbierały się łzy. Gdy przeczytała podała mi ładną beżową kartkę.
Cześć księżniczko
Znów nastały ciężkie noce, w których powtarzający się sen wygląda zbyt realnie
Czas który został dla Ciebie przeznaczony powoli dobiega końca. Twoje oczy zamkną się raz na zawsze i zrozumiesz że twoja prawdziwa miłość była tuż obok Ciebie. Zrozumiesz że osoba którą darzysz dużym zaufaniem ani trochę nie jest prawdziwą miłością. Zrozumiesz, ale będzie już za późno. A ja wtedy popatrzę na Ciebie i uśmiechnę się wesoło. Bo zdam sobie sprawę że już mnie nie zniszczysz. Już nigdy mnie nie zniszczysz.
Już niedługo poznasz swoją prawdziwą miłość. Poznasz całą prawdę.
Twój na zawsze.
Tajemniczy wielbiciel.
Przeczytałam list i miałam ochotę go wyrzucić, podrzeć, spalić, cokolwiek. Przełknęłam gulę powstałą w gardle i podeszłam do przyjaciółki która była cała roztrzęsiona. Czułam że ona teraz nie potrzebuje słów tylko przytulenia. Bliskości osoby dla niej ważnej i najlepiej by było dla niej gdyby tą osobą był jej tata, ale niestety jego tu nie ma i pomóc jej mogę tylko ja.
Przytulałyśmy się do siebie do czasu aż nie zadzwonił dzwonek. Oderwałam się od przyjaciółki i posłałam jej pocieszający uśmiech, a później ruszyłam do drzwi w których stał Eric.
- Przyjechałem najszybciej jak mogłem. Co się stało? - zapytał, a ja wpuściłam go do domu
- Dziękuję - powiedziałam, a mężczyzna zamknął mnie w uścisku
- Co się stało mała - zapytał po raz kolejny, a ja pociągnęłam go w stronę kuchni
Gdy staliśmy tak w progu drzwi chłopak zrobił zdziwioną minę i podszedł do kałuży. Pooglądał i popatrzył na nas.
- Przyszłyście i to tu tak było ? - zapytał, a my przytaknęłyśmy razem na tak - Ktoś was chce nastraszyć. Sprawdzałyście cały dom? - zapytał, a ja zdałam sobie sprawę że ten psychol może być w domu
- Nie - powiedziałam przełykając ślinę, a mój żołądek się skurczył
- Ja pójdę zobaczyć, a wy tu zostańcie - powiedział lecz zaprzeczyłam
- Nie, nie możesz iść sam. Idę z tobą - powiedziałam na co chłopak podszedł do mnie i pocałował w czoło
- Wy zostajecie tu jak coś to uciekajcie i żadnych sprzeciwów - oznajmił po czym ruszył w stronę pokoi
Stałam tak otumaniona i zdezorientowana całą sytuacją. Ale skąd ktoś miał klucze do naszego mieszkania. A może nie miał ? Może on po prostu się włamał ? W końcu złodzieje czy tacy psychole mają róże sztuczki aby się włamać.
- Dziewczyny czysto chodźcie tutaj - krzyknął mężczyzna który znajdował się w pokoju Lily
Gdy weszłyśmy tam zamurowało nas po raz kolejny. Całe łóżko jak i ściana było wyklejone zdjęciami dziewczyny. Podeszłam bliżej i niektóre z nich były robione niedawno, a inne około rok temu. Nawet zdjęcie z pogrzebu taty Lily znajdowało się na ścianie. Byłam przerażona, a dziewczyna jeszcze bardziej.
- Nie zostaniecie tutaj, jedziemy do nas weźcie najpotrzebniejsze rzeczy - powiedział Eric, lecz dziewczyna zaprzeczyła
- On chce mnie i to dostanie. Moje życie dobiega końca. Ją weź, ale ja zostaje - powiedziała wchodząc i przyglądając się każdemu zdjęciu z osobna
- Nie, jeśli ty to i ja. Nie wariuj - powiedziałam odwracając ja twarzą do siebie
- Jass musisz się ratować, a mnie zostawić - powiedziała patrząc wprost w moje oczy
- Eric dziękuję że przyjechałeś bardzo mi pomogłeś, ale ja zostaję z nią - powiedziałam, a chłopak zaprzeczył
- Dzwonię po Thomasa i zostajemy tutaj z wami. Nie zostawimy was na śmierć przez jakiegoś psychola - powiedział mężczyzna wychodząc z pomieszczenia.
Dziewczyna tylko westchnęła i przytuliła mnie. Później przyjechał Thomas i razem usiedliśmy w salonie po tym jak posprzątaliśmy tą krew. Czas mijał nam na oglądaniu filmów do czasu aż nie zachciało nam się spać. Lily była cały czas nieobecna patrzyła w telewizor, ale była w kompletnie innym świecie.
Później ruszyliśmy do pokoi gdzie odpłynęliśmy w krainę morfeusza.
***
Pobudka była dość przyjemna ponieważ miałam jedną dodatkową poduszkę. Wstałam oczywiście najwcześniej ze wszystkich i ruszyłam w stronę kuchni. Zaciekawiło mnie coś świecące się za szafką dlatego szybko ją odsunęłam. Moim oczom ukazały się klucze których tak długo szukałam. Nie wiem co one tam robiły, ale to mało istotne. Zadzwoniłam do Denisa i poprosiłam żeby mnie zastąpił dziś w pracy ponieważ nie chciałam zostawiać Lily samej, chociaż byli chłopacy. Zgodził się bez problemu. Na śniadanie zrobiłam naleśniki z nutellą i truskawkami do tego zaparzyłam cztery kawy i ruszyłam w stronę pokoju. Weszłam na łóżko gdzie smacznie spał Eric i usiadłam na nim ukradkiem.
- Śniadanie - szepnęłam do jego ucha, a chłopak mruknął coś pod nosem i przyciągnął mnie do siebie na co się zaśmiałam
- Mogłabyś mnie tak codziennie budzić - powiedział, a ja wstałam kręcąc głową i ruszyłam w stronę pokoju mojej przyjaciółki
Może to nie kulturalne i nie odpowiednie tak wchodzić bez pukania, ale musiałam bo oni i tak spali. Weszłam do środka, a moim oczom ukazała się para przytulona do siebie, wyglądali jak zakochani nastolatkowie. Pierwszy raz od dawna widziałam żeby Lily tak słodko spała w ramionach jakiegokolwiek mężczyzny.
- Pobudka lenie ! Już późno - krzyknęłam na co oni zaczęli coś mamrotać pod nosem
- Wstawać bo śniadanie - powiedział mężczyzna który pojawił się za mną
- Już idziemy - mruknęła Lily, a my wyszliśmy i pokierowaliśmy się w stronę kuchni.
Nasi współlokatorzy pojawili się chwilę później przy stole i zaczęli jeść razem z nami. Śniadanie minęło w przyjemnej atmosferze, a nawet Lily uśmiechała się i śmiała. Później usiedliśmy w salonie i zaczęliśmy oglądać serial Riverdale. Leżałam przytulona do Eric'a do czasu aż mój telefon nie zaczął dzwonić.
***
Hej skarby ! Jak wam się podoba ? Kto oglądał z was serial Riverdale ? Jestem w nim zakochana i go uwielbiam ! Zastanawia mnie kto zabił Jasona i inne parę spraw ! Zdecydowanie najlepszy serial <3 Kocham Was ! Buziaki :*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top