#15 Wesołe Miasteczko
Przez całą drogę byłam nieobecna. Chłopak próbował coś porozmawiać, popytać, a nawet śpiewać, ale ja cały czas zbywałam go krótkimi odpowiedziami. Po mojej głowie cały czas krążyła jedna myśl "kim jest osoba która chce uprzykrzyć nam życie". Samochód się zatrzymał, a ja się ocknęłam. Staliśmy na parkingu, a przed nami był wielki napis "Wesołe Miasteczko". Zmarszczyłam brwi, ale po chwili się uśmiechnęłam. Może i nie miałam humoru, ale zachowanie tego mężczyzny rozbraja mnie dosłownie. Jest dziecinny, a zarazem taki męski. Niektórzy mogliby uznać go za ideał, ale czy ja bym to zrobiła ? Raczej nie. Chyba nie jest w moim typie.
Jak On nie jest w twoim typie to ty może idź na zakonnicę - stwierdził głos w mojej głowie
- Chodź mała przyda Ci się trochę szaleństwa - stwierdził po czym oboje wyszliśmy z samochodu.
Ruszyliśmy razem w stronę miasteczka, a od razu gdy przeszliśmy przez wejście moim oczom ukazał się Diabelski Młyn. Był ogromny, a widok wieczorem tego wszystkiego zabierał dech w piersi. Wszystko wyglądało tak magicznie, inaczej. Jak by świat był pełen ślicznych światełek i wesołych atrakcji. Uśmiechnęłam się pod nosem na ten mały gest który chłopak dla mnie zrobił. Może i mam ponad dwadzieścia lat i może inni uważają że powinnam już się ustabilizować i mieć dzieci, ale ja w tym momencie potrzebuję czegoś innego. Zabawy która w dzieciństwie rzadko miała miejsce, a wszystko przez moich cudownych rodziców. Jestem im wdzięczna ogromnie za ich wszelkie żałosne poglądy i zabranianie własnym dzieciom spania w namiocie, spędzenia czasu w wesołym miasteczku i innych atrakcji. Obiecuję że moje dzieci nigdy nie będą mieć tak chujowo jak ja miałam i o to się postaram.
- Gdzie idziemy najpierw ? - zapytał mężczyzna zatrzymując mnie za rękę na co przeszedł mnie przyjemny dreszcz
- Nie wiem, a co proponujesz ? - zapytałam lekko uśmiechając się w jego stronę
- Najpierw przejażdżka kolejką - przełknęłam gulę w gardle, przecież ja tego nie przeżyję.
Boję się i to za bardzo.
Chłopak chyba zauważył to że zrobiłam się blada bo od razu mnie do siebie przyciągnął. Był tak twardy że na prawe zastanawiałam się ile razy dziennie przebywa na siłowni. Oparłam głowę na klatce mężczyzny i zaciągnęłam się jego pięknymi męskimi perfumami. Były takie inne niż te wszystkie które do tej pory miałam okazję wąchać. W jego ramionach czułam się inaczej niż u jakiegokolwiek mężczyzny. Czułam się bezpieczna czego nigdy nie odczuwałam podczas związku z Alex'em.
Stop Jasmine! Przestań się rozczulać !
- Spokojnie mała, jeśli nie chcesz nie musimy tam iść. - przyznał głaszcząc moje włosy. Był tak uroczy, a ja pieprzona debilka musiałam go tak potraktować. Przecież ja kopie pod nim dół. Powinnam to zakończyć w cholerę przecież niewinny człowiek nie może płacić za błędy Ojca.
- Nie, jest dobrze możemy iść - powiedziałam biorąc głęboki oddech.
W tym czasie potrzebowałam adrenaliny i chyba pokonanie bariery lęku będzie mi potrzebne. Ewentualnie umrę przynajmniej nie będę musiała już przeżywać tego wszystkiego.
- Jesteś pewna ? - zapytał mężczyzna patrząc na mnie wnikliwie na co pokiwałam głową na tak.
Pytasz czy jestem pewna? Oczywiście że nie ! Przecież ja nigdy nie jestem niczego pewna. Moje decyzje składają się z przypadku jak całe życie. Wszystko w moim życiu jest jednym wielkim przypadkiem.
- No to chodźmy - powiedział chłopak ciągnąc mnie za rękę w stronę dużej kolejki.
Moje serce biło dwa razy mocniej, a ręce zaczęły się pocić. Tak zawsze tak reagowałam gdy miałam pokonać jakąś barierę. No chyba że uciekałam to też prawdopodobne że zrobię, ale jeszcze jesteśmy na bezpiecznej odległości.
Po chwili stanęliśmy w kolejce która swoją drogą była zaskakująco niewielka. Staliśmy tak śmiejąc się i rozmawiając aż nadeszła nasza kolej. Pierwsze co weszłam na pełnym luzie, dopiero gdy usiadłam, a pan mnie zapiął wtedy właśnie zdałam sobie sprawę w co tak na prawdę się wpakowałam. Mój oddech stał się płytki, a źrenice powiększyły się o 200 razy. Gdyby nie Eric który od razu złapał mnie za rękę uciekłabym stamtąd razem z tym siedzeniem. Chłopak trzymał mnie za rękę i masował moją dłoń. Nie powiem, ale trochę mnie to uspokoiło.
- Spokojnie jestem tu obok, będzie dobrze - szepnął wprost do mojego ucha, byłam spokojna do czasu aż kolejka nie ruszyła. Złapałam rękę szatyna jeszcze mocniej niż wcześniej, a oczy zamknęłam.
Na początku było dość spokojnie lecz później jak byliśmy na górze, a ja zobaczyłam jak daleko jest na dół zaczęłam piszczeć jak jakaś nienormalna. Wtedy wiedziałam już że nigdy więcej żadnych kolejek. Bynajmniej tak obiecałam sobie na górze. Po całym zjeździe wyszłam z wagonika lekko oszołomiona. Pokonałam lęk, a to był dla mnie sukces. Gdy stanęliśmy trochę dalej od kolejki niemal od razu rzuciłam się w ramiona mężczyzny. W pierwszej sekundzie był zszokowany, ale już po chwili odwzajemnił uścisk
- Dziękuję - szepnęłam wprost w jego tors, nie musiałam odrywać się od niego bo wiedziałam już że uśmiecha się wesoło
- Nie masz za co dziękować mała - szepnął wprost do mojego ucha. Jego głos spowodował u mnie gęsią skórkę co było dość przyjemne.
- Mam, dziękuję że poszedłeś ze mną na karuzelę i że trzymałeś mnie za rękę, dziękuję że mnie tu zabrałeś i za tamten dzień w parku trampolin też dziękuję - przyznałam, rzadko kiedy komuś dziękowałam no chyba że był dla mnie bardzo bliską osobą jak Lily czy jej tata.
- Cała przyjemność po mojej stronie, a teraz chodź bo to nie koniec atrakcji - powiedział ciągnąć mnie w stronę innych stoisk.
Chodziliśmy tak od stoiska do stoiska, w ręku trzymałam już średniej wielkości niebieskiego misia i ogromną watę cukrową. Chłopak był uroczy, najpierw wygrał dla mnie misia, później zabrał na zapiekanki, a na końcu sprawił wielką watę cukrową którą sam w większości zjadł.
- Zbieramy się ? - zapytałam nie czując już nóg
Tak dziś latałam że naprawdę zaczynają mnie boleć nogi.
- Nie mała! Jeszcze najważniejsze, ostatnia atrakcja na dziś - powiedział wskazując wielki młyn. Z jednej strony chciałam tam iść, a z drugiej bałam się. Tak dalej się bałam, mimo że byłam na karuzeli mimo że skakałam do pianek wciąż bałam się że spadnę i się zabije.
Kto nie ryzykuje ten nie pije szampana !
- Dobra, chodźmy - powiedziałam uśmiechając się w stronę chłopaka który wcinał watę
- No to zapraszam piękną - powiedział podając mi rękę.
Położyłam rękę na jego, a on od razu szybko ją pociągnął i chwilę później byliśmy blisko diabelskiego młyna. Stanęliśmy w kolejce która była bardzo mała i parę minut później siedzieliśmy w wagonie. Usiadłam wygodnie, a swoją głowę ułożyłam na barku mężczyzny, widocznie mu to nie przeszkadzało bo on też lekko oparł swoją głowę o moją.
- Jesteś zadziwiająco inna - powiedział mężczyzna czym mnie zdziwił, nie spodziewałam się takich słów z jego strony
- Ty też, zadziwiająco inny niż sobie wyobrażałam - odpowiedziałam zgodnie z prawdą na co chłopak lekko się uśmiechnął
- Nie jesteś tą pyskatą suką którą ludzie uważają za wredną zimną i bez uczuć - twierdził, miał racje pokazałam mu się inna. Nie ta sama co potrafi pokazać pazury i być sarkastyczna. Zdjęłam przed nim maskę co nie powinno mieć miejsca.
- Czy ja wiem, dalej jestem niemiła i wredna - stwierdziłam zabierając głowę z jego ramienia na co chłopak się skrzywił
- Jesteś inna, delikatna i urocza - przyznał odwracając moją twarz w jego stronę - W dodatku piękna jak nikt inny - powiedział, a ja miałam ochotę zatopić się trzy metry pod ziemią. Nie lubiłam gdy ktoś prawił mi komplementy patrząc prosto w oczy, wtedy stawałam się burakiem i w tym momencie też tak było.
Chłopak patrzył w moje oczy, a ja w jego nie wiem nawet kiedy jego usta znajdowały się na moich, a jego dłoń głaskała delikatnie mój policzek. Całował tak jakbym zaraz miała mu uciec, a w tamtym momencie to była ostatnia rzecz jaką chciałabym zrobić. Jego usta były delikatne i całowały tak inaczej. Po chwili młyn się zatrzymał, a my się od siebie oderwaliśmy. Sama nie wiem kiedy to minęło, ale już byliśmy na dole. Wysiedliśmy speszeni całą sytuacją i ruszyliśmy w stronę samochodu. Nie powiem że było źle bo wręcz było idealnie, ale ten facet jest tylko po to żeby układ został spełniony.
Całą drogę do domu przemilczeliśmy. Może to było dziwne, ale sama nie wiedziałam co mam powiedzieć. Przez przypadek się pocałowaliśmy wiesz to była chwila upustu emocji, zapomnij że coś takiego miało miejsce? No pewnie i może jeszcze nie pisz, nie dzwoń i inne ? Westchnęłam, a chwilę później samochód się zatrzymał. Staliśmy na moim mostku, a ja nie chciałam wychodzić sama. Może dlatego że się bałam że ten mężczyzna znów się pojawi? Może nie chciałam stamtąd wyjść bo nie chciałam wracać do mojego życia pełnego popieprzonych chwil ?
- Wejdziesz ? - zapytałam cicho na co chłopak lekko się uśmiechnął
- Jeśli nie masz mnie jeszcze dość - przyznał na co się zaśmiałam
- Oczywiście że mam Cię dość - przyznałam z uśmiechem na co chłopak fuknął udając wkurzonego i wyszedł z samochodu, a ja zrobiłam to samo. Ruszyliśmy w stronę drzwi, a ja zaczęłam szukać kluczy w torebce. Nie było ich, ale no tak jestem Jasmine Green, gubię wszystko i chyba jak bym miała dziecko to też bym je zgubiła.
- Mamy problem - stwierdziłam przegryzając wewnętrzną część policzka
- Zgubiłaś klucze ? - zapytał na co przytaknęłam. Westchnęłam i zaczęłam dzwonić dzwonkiem. Po dobrych pięciu minutach w drzwiach pojawiła się moja przyjaciółka widocznie zaspana.
- Ludzi budzicie o tak później porze! Nie masz własnych kluczy ? - zapytała na co ja się zaśmiałam
- No właśnie nie mam, zgubiłam w mojej torebce - przyznałam na co dziewczyna pokręciła głową
- Idę spać, Thomas nie ma jak coś. - powiedziała po czym ruszyła w stronę pokoju.
Chłopak ściągnął kurtkę, a ja zamknęłam drzwi. Po chwili oboje ruszyliśmy w stronę kuchni gdzie wzięliśmy sok i ciasteczka owsiane, a później szybko poszliśmy w stronę mojego pokoju.
Przez jakieś dwie godziny oglądaliśmy komedię i piliśmy sok. Było dość późno, a mi okropnie chciało się spać.
- Będę się zbierał - powiedział mężczyzna chcąc wstać
- A może zostałbyś na noc ? O ile oczywiście chcesz - zaproponowałam, a dopiero po chwili zorientowałam się co tak naprawdę mu za proponowałam.
Pomyśli sobie że jestem jakąś napaloną wariatką czy coś - stwierdziłam w myślach
- Ym jeśli chcesz i Ci to nie przeszkadza to mogę zostać - powiedział mężczyzna na co się lekko uśmiechnęłam
Oczywiście że mi to nie przeszkadza, szczególnie że takie ciacho będzie spało obok mnie.
- Wiesz łóżko duże to się pomieścimy - powiedziałam odkładając laptopa na biurko
Chłopak tylko się uśmiechnął, a po chwili poszedł ogarnąć się w stronę łazienki. Zaraz jak wrócił zrobiliśmy zamianę. Gdy ja pojawiłam się w pokoju chłopak spał słodko z otworzoną buzią. Wślizgnęłam się obok niego i zasnęłam wtulając się w pościel.
***
Hej słoneczka! Jak wam się podoba nowy rozdział? ❤ Miłego dnia ❤ Do następnego słoneczka! Kocham Was 🤗☀
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top