ZALGO: SAVE ME, IF I BECOME MY DEMONS

Mordki, czy wy chcecie koniec tej książki?

------------------------------------------------------

Każdy człowiek ma swoje własne demony. To one przeważnie odpowiadają za nasze złe czyny, złośliwości kierowane do innych i generalnie za wszystko, co jest w nas złe i zepsute. Oczywiście da się nad nimi zapanować. W pewnym stopniu. Gorzej, gdy samemu jest się demonem, albo chociaż nim w połowie...

~¤~

Nie spałam rozmyślając nad tym, co mam zrobić. Niedługo, bo za parę miesięcy, mam napisać matury, ale nie wiem, co mam robić potem. Najchętniej nic bym nie robiła, ewentualnie mogłabym podróżować po świecie szukając przygód. Jesteś marzycielką, zupełnie jak twój ojciec - przypomniały mi się słowa mamy, uśmiechała się, kiedy to mówiła. Za każdym razem gdy o nim opowiadała, uśmiechała się. Wzięłam do rąk nasze wspólne zdjęcie. Trzymał mnie na nim na rękach tuląc do siebie. Miałam wtedy może z sześć lat. Niestety mój tata już nie żyje. No cóż, przynajmniej inni tak twierdzą, według mnie demona nie da się zabić, a nawet jeśli to po jakimś czasie się chyba odradzają. Tak mi się wydaje, ale to co wiem na temat demonów, ogranicza się do tego, co opowiadał mi tata. Pamiętam jak wspominał o Władcy Piekieł, który ma się za boga, choć różnica między bogiem a demonem zależy od punktu widzenia*.

Nie spałam przez całą noc. Na szczęście dzięki temu, że moja zdolność regeneracji jest szybsza niż u zwykłych ludzi, nie mam worów pod oczami ani nie czuję zmęczenia. Jak zwykle ubrałam się i pojechałam do szkoły.

Podczas drugiej lekcji, gdy nasza pani z angielskiego znów tłumaczyła nam jak mają wyglądać matury, ja zajmowałam się kompletnie innymi rzeczami. Moją uwagę przykuł dopiero z hukiem wpadający do klasy chłopak. Przepraszał za spóźnienie i tak dalej. Spojrzałam na niego studjując jego wygląd, nie ma w nim nic nadzwyczajnego. Musiał to zauważyć bo uśmiechnął się do mnie. Ja także się słabo do niego usmiechnęłam. Nie miało dla mnie znaczenia kim jest, skąd jest ani po co się tu przepisał, znając życie i tak raczej zamienię z nim tylko parę zdań na krzyż.

-Hej - zaczepił mnie na przerwie, gdy szłam do kolejnej klasy.

-Hej - odparłam cały czas idąc przed siebie.

-Jestem Zalgo.

Zatrzymałam się słysząc to imię. Ja skądś je znam. Spojrzałam na niego, stał z głupim uśmieszkiem na twarzy. Odwróciłam się i poszłam dalej.

-Wiem kim jesteś Raven.

-Oh, znasz moje imię. Czegóż to sam Władca Piekieł chce od kogoś takiego jak ja?

Usłyszałam jego cichy śmiech.

-Dobre pytanie.

Westchnęłam i weszłam do klasy. On jak gdyby nigdy nic zajął miejsce obok mnie.

-No słucham.

-To nie miejsce na takie rozmowy.

-Jak uważasz.

Wypakowałam się i usiadłam grzecznie czekając na dzwonek na lekcję. Wszystkie dziewczyny co i rusz spoglądały na nowego kolegę.

-Lepiej się pilnuj, bo inaczej zjedzą cię żywcem - zażartowałam.

-Nie mam nic przeciwko.

No pięknie, nie dość, że demon, to jeszcze zboczeniec. Gorzej chyba nie mogłam trafić.

Całe szczęście nie łaził za mną cały dzień. Przyczepił się dopiero, gdy wracałam do domu. Uzgodniliśmy, że zamieszka u mnie na pewnien czas, bo jak stwierdził: ta sprawa może trochę potrwać.

Staliśmy na przystanku autobusowym okupowanym przez gołębie. Tak na prawdę to demony, które czekają na jakąś czystą duszę. Założyłam swój kaptur i starałam się nie rozglądać.

-Czują twój zapach co? - Zapytał.

-Ta. Zawsze dziwnie na mnie patrzą.

-Dziwisz się? Myślisz, że ile jest takich jak ty na świecie, co?

-Zapewne mało.

-Bardzo mało.

Popatrzył w górę i momentalnie wszystkie ptaki wzbiły się w powietrze i odleciały. Ściągnęłam kaptur i odetchnęłam z ulgą, ciężko jest być pół demonem. Przyjechał autobus, więc oczywiście jak zwykle zajęłam swoje stałe miejsce na tyłach, a on przysiadł się do mnie.

-Mojej mamy na razie nie ma, jest w pracy. Kiedy wróci, wszystko jej wyjaśnimy. - Powiedziałam gdy już dotarliśmy do mojego domu. - Chcesz coś zjeść?

Pokręcił głową.

-Więc? Czego ode mnie chcesz?

-Niczego - uśmiechnął się - zaintrygowałaś mnie, więc postanowiłem cię lepiej poznać.

-Żartujesz tak? Będziesz uprzykrzać mi życie tylko dlatego, że masz taki kaprys?

-Hej, jestem Władcą Piekieł, robię to co chcę.

-A mnie mało to obchodzi. Zalgo.

Mierzyliśmy się przez chwilę, tak jakbyśmy grali w kto szybciej mrugnie.

-Ostatnio sporo demonów zaczęło się tobą interesować.

-I ty również.

-Tak. Powinnaś się cieszyć, że ktoś taki jak ja zwrócił na ciebie uwagę.

-Oh, jestem normalnie przeszczęśliwa! - Moje słowa po prostu ociekały sarkazmem.

-Coś czuję, że się dogadamy.

-O popatrz, a ja myślę, że jednak nie - usmiechnęłam się.

------------------------------------------------------

* Oryginalny cytat: "Demona, jak wolicie, choć tak między nami, różnica między bogiem a demonem zależy od punktu widzenia" - Joanne M. Harris "Ewangelia Według Lokiego"

Bardzo fajna książka, polecam - dop. Autorka

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top