XIII
Hejo Wattpadowicze! Naszła mnie pewna myśl i chciałabym się nią z wami podzielić, mianowicie: jak myślicie, jeśli Jason miałby dzieci, to jak one by wyglądały i jakie by były? Bo moim zdaniem zajebiste.
------------------------------------------------------
Zabicie tego chłopaka dało mi ogromną satysfakcję. Co nie zmienia faktu, że pobudził moją żądzę krwi. Żeby już ostatecznie się uspokoić potrzebowałem przynajmniej jeszcze jednej ofiary. Tamten dzieciak zginął zdecydowanie za szybko.
Zazwyczaj stosuję inne metody ale tej nocy jestem bardzo wkurwiony i nie mam ochoty się w to bawić. Czekam teraz na jakaś zbłąkaną duszyczkę, która przez przypadek znajdzie się w pobliżu. Jak na zawołanie obok mnie przeszła jakaś dziewczyna, chwyciłem ją za nadgarstek i pociągnąłem w ciemny zułek. Nie zdążyła wydać z siebie żadnego dźwięku bo zatkałem jej usta dłonią.
Nad nią znęcałem się trochę dłużej niż nad nim. Ale ostatecznie szybko mi się znudziła.
Moim kolejnym celem jest ta dziewczyna, która przychodziła z tym chłopakiem do mojej laleczki.
***
Nie wróciłam na noc ani do siebie do domu ani do Jasona. Postanowiłam zostać u Jessie. Z resztą musiałam chwilę odetchnąć od tamtego miejsca. Od pewnego czasu czułam się tam bardzo nie swojo. W dodatku, Jason wpadł na pomysł, żebym się do niego wprowadziła, a ja nie wiem czy to rzeczywiście taki genialny pomysł.
Dopiero po południu następnego dnia wróciłam do siebie, ale nie miałam zamiaru dzisiaj już nigdzie wychodzić. Resztę dnia spędziłam oglądając to, co leciało w telewizji i obżerając się słodyczami.
Obudziłam się trochę przed trzynastą, a to wszystko dlatego, że oglądałam Bates Motel*. Powoli zabrałam się i jakieś półtorej godziny później udałam się do sklepu z zabawkami.
Drzwi były otwarte, ale nikogo w środku nie było.
-Jason? - zawołałam, zero odpowiedzi.
Przeszłam przez sklep uprzednio zamykając drzwi, żeby przypadkiem ktoś sobie czegoś nie zabrał. Weszłam po schodach na górę.
-Jesteś tu? - zapytałam otwierając drzwi do pokoju.
Gdzie on zniknął? Przecież musi gdzieś tu być - myślałam. Ledwo się odwróciłam, a on wyrósł jak spod ziemi. Odskoczyłam lekko.
-Gdzie ty byłaś? - jego oczy przybrały zielonkawy kolor.
-U Jessie - odparłam - a ty?
-Cały czas tutaj. Dlaczego nie wróciłaś na noc?
-Przysnęło mi się u niej, potem późno wróciłam do domu i nie chciałam ci już zawracać głowy.
Mierzył mnie przeszywającym spojrzeniem. Był wściekły, ale milczał jeszcze przez chwilę.
-Martwiłem się.
Usmiechnęłam się.
-Nie masz o co, umiem sobie radzić, ale to miłe z twojej strony.
Zielony blask powoli znikał.
Staliśmy tak, patrząc na siebie. Nie rozumiem co go tak zdenerwowało, przecież nic mi się nie stało. Przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Odwzajemniłam, oplatając ręce wokół jego karku.
-Chyba pora zejść do sklepu - stwierdziłam z uśmiechem, gdy oderwaliśmy się od siebie.
-Dobrze - wział mnie na ręce i zniósł po schodach.
-Jeszcze potrafię chodzić Jason.
-Znów mi uciekniesz.
Zaśmiałam się.
-Przecież nigdzie ci nie uciekłam - posadził mnie na ladzie.
-Prawie tak.
-Prawie robi wielką różnicę. Jak w ogóle możesz myśleć, że mogłabym ci uciec?
-Normalnie. Boję się o ciebie. Jesteś moją najukochańszą laleczką - powiedział po czym delikatnie musnął moje usta swoimi.
-Nigdzie ci nie ucieknę. Obiecuję - odparłam, odgarniając kosmyk jego czerwonych włosów. - Kocham cię Jason.
Ponownie wpił się w moje usta, a ja odebrałam to jako "ja ciebie też". Jest mi z nim tak cholernie dobrze...
KILKA DNI PÓŹNIEJ...
Jestem sama. Nie widziałam mojego chłopaka odkąd wstałam. Znów gdzieś sobie poszedł. Westchnęłam ciężko i obkręciłam się na fotelu.
Byłam zajęta swoimi sprawami, gdy usłyszałam cichy krzyk. Bardzo cichy. Dochodził chyba z piwnicy. Uchyliłam lekko drzwi i zajrzałam do środka. Strome schody i ciemny, cichy korytarz rodem jak z horroru. Przez chwilę jeszcze nasłuchiwałam. Może dostało się tam jakieś zwierzę czy coś? - myślałam. Cisza. Zamknęłam je z powrotem. Nie zdążyłam dojść do krzesła, a ponownie usłyszałam ten sam dźwięk. Potrząsnęłam głową. Chyba mam już jakieś omamy słuchowe. Na prawdę źle ze mną, najpierw mam wrażenie, że te zabawki żyją, a teraz słyszę krzyki. Czy już zaczęłam tracić zmysły? Raczej nie jestem taka stara. Najgorsze jest to, że słyszę je już od kilku dni.
Jason zabronił mi schodzić do piwnicy. Powiedział, że schody są zbyt strome i nawet on tam nie schodzi. Ja też nie mam zamiaru się tam wybierać.
Wygrzebałam telefon z kieszeni. Muszę zająć się czymś innym. Zadzwoniłam do Simona. Nie odebrał. Próbowałam jeszcze kilka razy ale nic z tego. Nie widziałam go już od kilku dni.
Usłyszałam dzwoneczek oznajmiający, że ktoś wszedł właśnie do sklepu.
-Cześć! - przede mną stanęła trochę wyższa ode mnie blondynka.
-Am... Cześć - uśmiechnęłam się.
-Jest może Jason?
Co? Dlaczego ona o niego pyta? O mało mi oczy z orbit nie wyszły, gdy usłyszałam jego imię.
-Nie. Nie ma go.
-A kiedy będzie?
-Nie mam pojęcia. Chcesz żebym coś mu przekazała?
Dziewczyna zamilkła na chwilę, a ja dokładnie przestudiowałam jej wygląd. Czego ona chce?
-Nie, dzięki - cały czas się uśmiechała. - Wpadnę kiedy indziej.
Pomachała mi i wyszła. Mam mętlik w glowie. Co tu się do cholery wyprawia?
Reszta dnia w sklepie minęła mi spokojnie, choć nadal nie mogę zrozumieć pewnych rzeczy, które się tu dzieją. Zamknęłam sklep. Jasona jak nie było tak nie ma. To chyba on potrzebuje jakiejś opieki nie ja.
Już miałam zasypiać ale poczułam jak ktoś się do mnie przytula.
-Już myślałam, że nie wrócisz.
-Wróciłem - delikatnie pocałował mnie w szyję - nie zostawił bym mojej laleczki samej.
Uśmiechnęłam się i wtuliłam w niego jeszcze bardziej. Stwierdziłam, że na razie nic mu nie powiem o tamtej blondynce. Zasnęłam z uśmiechem na ustach.
Przez kilka następnych dni cały czas słyszałam odbijający się echem krzyk. O niczym mu nie powiedziałam, jeszcze pomyśli, że zwariowałam czy coś.
Aktualnie jest wieczór. Jasona nie ma. Jak zwykle. Zauważyłam, że upodobał sobie tę porę na załatwianie "swoich spraw", jak to zwykł je nazywać, gdy pytałam gdzie znów idzie. No ale co ja mogę? Przecież go nie zatrzymam, on tego nie robił, gdy ja potrzebowałam gdzieś wyjść. Skoro on ufa mi, to ja jemu też.
Mam dość, ten cholerny odgłos krzyku mnie dobija i nerwowo wykańcza. Wstałam i znów zajrzałam w dół do piwnicy. Po dłuższej chwili wpatrywania się w nicość, miałam je zamknąć ale dostrzegłam, że na dole tli się delikatne i ledwo widoczne światło. Zeszłam na dół. To, co zobaczyłam, zamurowało mnie totalnie.
------------------------------------------------------
*Psychoza - (ang. Bates Motel) amerykański serial grozy stworzony przez Roberta Blocha. Wyprodukowany przez American Genre, Carlton Cuse Productions, Kenny Ehrin Productions i Universal Television.
Bardzo fajny serial. Polecam - dop. Autorka
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top