XI
Znalazłem jej martwe ciało w pokoju. Zabolało mnie to tak bardzo, że niemal miałem ochotę płakać. Była cała naga i sina. Wziąłem ją na ręce, mocno tuląc do siebie. Poczułem ogromną pustkę. Jak w ogóle mogłem do tego dopuścić? Czuję się temu winny. Odgarnąłem brązowe kosmyki włosów z jej twarzy.
-Nie chcę cię tracić Iza - chciałem by w tym momencie przytuliła mnie, odezwała się choćby słowem, żeby nagle ożyła.
Poczułem nagły przypływ niepohamowanej złości. Fala gniewu przeszła przeze mnie. Tylko jedna osoba mogła jej to zrobić i zapłaci mi za to w ten czy inny sposób. Tylko że nie mogę go zabić. No nie ważne.
Zabrałem Izę najpierw do Jasona i poprosiłem, by zrobił z niej lalkę specjalnie dla mnie. Może i nie będzie żyć w taki definitywny sposób, ale będzie zawsze przy mnie. Tylko to się liczy.
TIME SKIP...
Złapałem go za fraki i rzuciłem o ścianę. Wraz z uderzeniem podniosła się fala kurzu i skruszonego tynku. Podniosłem go, łapiąc za szyję, a ten kopnął mnie w brzuch, tym samym odpychając od siebie. Powalił mnie na ziemię, starając się unieruchomić moje ręce, ale ja przewróciłem go na plecy tak, żeby to on był pode mną.
Wbiłem szpony w jego klatkę piersiową. Wydał z siebie przytłumiony krzyk, łapiąc mnie za rękę. Niesiony złością byłem w stanie nawet połamać mu żebra. Uderzył mnie pięścią prosto w brzuch, przez co na chwilę straciłem oddech.
***
Zabrałem ją na dół do piwnicy. Delikatnie, by nie naruszyć ciała, położyłem na stole. Skończyła dość nieprzyjemnie. Lepiej by było, gdyby została jedną z moich lalek. Choć pewnie i wtedy Candy by się do niej dobrał.
Ma bardzo ładne ciało. Takie proporcjonalne i kształtne. Opłuszkami palców przejechałem po jej zimnym udzie. Skóra dziewczyny nadal mimo wszystko była delikatna.
Wziąłem się do pracy. Chciałem by przypominała kogoś w rodzaju clowna, by pasowała do Jack'a. Doskonale wiedziałem jakie uczucie ich łączyło, mimo iż na pierwszy rzut oka wcale nie byli ze sobą tak blisko.
Zająłem się najpierw jej włosami. Zmieniłem ich kolor z ciemnego brązu na odcienie błękitu, fioletu, różu i czerwieni. Lekko je potem pofalowalem. Dostrzegłem małe zadrapania na ramionach i blizny na nadgarstkach. To już się nie zagoi.
Sprawnie zamaskowałem maleńkie ranki. Nie pozwolę, by miała choćby najmniejszą skazę.
Wybrałem dla niej sukienkę. Górę miała białą z kieszonką na piersiach, a w pasie różową wstążkę z kokardką z tyłu. Dół był zaś róznokolorowy, zakończony czarną lamówką. Spód miała podszyty czarnym materiałem, natomiast na plecach wycięcie w kształcie serca. Na ręce nałożyłem bordowe rękawiczki bez palców. Na nogi kolorowe skarpetki, z których jedna była do kolana a druga do uda. Dodałem jej jeszcze szaro czarne buty na wysokim, grubym obcasie.
Lekko przypudrowałem twarz, by była nieco jaśniejsza. Stwierdziłem, że lepiej by było, gdyby tęczówki oczu miała czarne. Pod lewym okiem dodałem trzy czerwone kropki i zrobiłem kolorowy makijaż. Jej usta zamiast koloru malin, miały teraz kolor krwistej czerwieni. Wyglądała pięknie.
Przeniosłem ją do ich pokoju. Posadziłem na małym stoliku i spojrzałem na nią jeszcze raz. Jack bardzo się do niej przywiązał, dzięki tej dziewczynie nie czuł się zapomniany. Poprawiłem jeszcze raz kolorowe kosmyki włosów, po czym wróciłem do sklepu.
***
Zastałem Izę w pokoju. Wyglądała jak żywa, ale nią nie była, a to różnica. Duża.
Nie mogłem na nią patrzeć. Po prostu za bardzo mnie to bolało. Była jedyną osobą - oprócz Isaaca - na której tak strasznie mi zależało. Pokochałem ją, mimo iż teoretycznie jestem tylko zabawką z pudełka.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top