VIII
Minęły już dwa dni odkąd trzymamy ją w tej szopie. Operator jeszcze nie wrócił i raczej nie zapowiada się żeby szybko się pojawił. Starałem się jakoś ją jakby trochę pocieszyć. Przez ten czas zdążyłem ją polubić, nawet bardzo. W życiu jeszcze nikt nie był dla mnie taki miły i wyrozumiały jak ona.
Jak zwykle pierwsze co zrobiłem po wejściu, to rozwiązałem ją i dałem coś do jedzenia. Miała podkrążone oczy, ewidentnie widać, że jest zmęczona i osłabiona.
-Jak się czujesz? - Spytałem.
-Kiepsko - mimo to uśmiechnęła się do mnie.
Była wycieńczona z powodu braku snu. Za każdym kiedy jej mówiłem żeby się przespała, ona twierdziła, że nie chce jej się spać. Tak bardzo chciałbym żeby jej tu nie było.
***
Czułam się źle. Od braku snu bolała mnie głowa. Jedyne co trzymało mnie przy zdrowych zmysłach, to Brian. Chociaż wiedziałam, że nie może mnie uratować, polubiłam go.
Starałam się z nim normalnie rozmawiać, ale nie byłam w stanie. Moje słowa brzmiały bardziej jak niezrozumiały, bezsensowny bełkot. Coraz bardziej chciałam się zdrzemnąć. Zamknęłam oczy i zaczęłam się powoli przechylać w bok. Poczułam czyjeś ciepło i oplatające się ręce wokół mojej talii. Zasnęłam słabo się uśmiechając.
***
Tuląc ją, czułem się jakoś inaczej. Czułem jak moje serce bije trochę mocniej niż zwykle. Chciałem żeby tak było już zawsze, nie mogę dopuścić do jej śmierci. Gładziłem ją po głowie rozmyślając nad tym, jak mogę jej pomóc.
Jakiś czas później...
Dopiero po kilku godzinach zaczęła się budzić. Nie odsunęła się ode mnie, wręcz przeciwnie, mocniej wtuliła się w moją klatkę piersiową.
-Śpij dalej Emily.
-Nie chcę. Chcę do domu - mówiąc to zaczęła płakać. - Brian, ja nie chcę umierać.
-Wiem - przytuliłem ją mocniej. - Posłuchaj, pomogę ci stąd uciec, ale masz nigdy więcej tutaj nie wracać. Zapomnieć o wszystkim co tu się wydarzyło, o tym miejscu, o twoim przyjacielu, o mnie, rozumiesz?
Przytaknęła. Wiadomość o tym, że jej pomogę trochę ją uspokoiła. Mnie za to serce waliło jak młot. Albo nam się uda, albo zginiemy oboje.
-----------------------------------------------------
Chodź Hoodie *łapie go za rękę i ciągnie za sobą* idziemy siedzieć razem w celi :') weźmiemy sobie różowe jednorożce i będziemy się nimi bawić :')
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top