VII

KILKA MIESIĘCY PÓŹNIEJ...

Znalazłam Marie w piwnicy. Wisiała kilka centymetrów nad ziemią, a z jej rąk leciała krew. Upadłam na kolana i zaczęłam płakać. Było już za późno, jej ciało było lodowate. Nie byłam nawet w stanie zadzwonić po pogotowie czy policję. Po prostu płakałam.

Gdy już zabrali ją stąd, postanowiłam poszukać jakiegoś powodu dlaczego to zrobiła. Nie, ja wiem dlaczego to zrobiła, liczyłam, że znajdę jakiś list. Wciąż płacząc przeszukałam cały dom. Nie zostawiła niczego. Oprócz mnie.

-Dlaczego? Dlaczego mi to zrobiłaś, nie poradzę sobie bez ciebie - mówiłam to stojąc w jej pokoju, patrząc w sufit.

Poczułam jak czyjeś ręce oplatają się wokół mojej talii.

-Masz jeszcze mnie.

Zaczęłam płakać jeszcze bardziej.

-Już jestem, nie płacz. Proszę.

Odwróciłam się i wtuliłam w niego.

-Nie zostawiaj mnie, proszę. Chociaż ty mi tego nie rób.

-Obiecuję, że nigdy cię nie zostawię. Nigdy, przenigdy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top