VI

Panowała grobowa cisza. To aż dziwne, bo tutaj nigdy nie było cicho, ale teraz? Strach się bać.

Plusem jest to, że rany Jeffa trochę się zagoiły, ale biedak ma połamane trzy żebra i rękę, i skręconą kostkę. Cóż, bynajmniej nie będzie sprawiać tylu kłopotów, może.

Zajrzałam to Toby'ego, spał. Dobrze, ostatnio ma bardzo częste tiki, co raczej nie jest pozytywne. Zespół Tourette'a nie jest fajny, choć nie czujesz bólu, to chyba jedyny plus.

Zostawiłam go i zeszłam na dół. Tim i Brian rozmawiali o czymś w kuchni, a mnie nie zbyt to interesowało więc poszłam do naszego poszkodowanego, on jak zwykle nic nie robił i po prostu leżał na kanapie.

-Hej - zaczęłam - jak się masz?

-A jak myślisz?

-Tryska od ciebie pozytywną energią - zażartowałam.

-Tak, dokładnie. Co u ciebie?

-Nic. Nudzę się i chyba mnie coś trafi - wbrew wszystkiemu, nie byłam najgrzeczniejsza i też powoli zaczynało mi obijać

-Jak wszystkich. Gdzie twój Romeo?

-Śpi - nie reagowałam na jego głupie odzywki.

-Zostawił cię samą? Nie ładnie.

-Daj spokój. Jesteś bardziej wredny niż za zwyczaj.

Wzruszył ramionami, a ja pokręciłam głową i poszłam do swojego pokoju. Postanowiłam wziąść przykład z Toby'ego i też zasnęłam.

Śniła mi się moja ulica i mój dom, gdy jeszcze mieszkałam z rodzicami. Śniłam o tym co było. Nie wiem dlaczego, ale płakałam.

Nie wiem ile przespałam ale było raczej późno. Trochę się ogarnęłam i zeszłam na dół. Idąc w stronę kuchni usłyszałam krzyki. Kłócili się, znowu.

-Weź się wreszcie uspokój! - ten głos należał do Tima.

-P***dol się! - a ten rozpoznałabym chyba wszędzie.

Wyszedł z domu. Trzasnął drzwiami.

-Toby! - krzyknęłam i wyszłam za nim.

Biegłam, rozglądając się za nim i raz po raz krzycząc jego imię, a w głowie układałam już najczarniejszy scenariusz. Miałam gdzieś czy mnie złapią, on jest ważniejszy.

Stanęłam jak wryta. Koszmar się spełnił. Nie, nie, nie, nie! - pomyślałam. Widziałam jak szarpią się z nim i ciągną do auta. Zauważył mnie.

-Uciekaj!

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej, hej, hej :) Wstawiam dziś dwa roździały, jako taki bonusik bo jadę na wakacje na tydzień, a tam gdzie jadę pewnie nie będzie internetu ;d co za bieda :D musicie się zadowolić tym co macie. Bye ;)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top