V
Wiec tak:
-Kasper The Satanist może być,
-Shadow jakoś nie kojarzę, ale obczaję kto to xD,
-Dr. Philips kojarzę, ale też jeszcze sprawdzę,
-Slendera i jego braci się nie tykam,
-Doll Maker może być,
-Lost Silver... Nie wiem czy tak się da xD,
-Bloody Painter może być.
------------------------------------------------------
-Skup się! - Krzyknąłem.
-Staram się.
-Na prawdę? Jakoś tego nie widzę.
-Mówiłam ci, że niczego nie potrafię.
-To skup się wreszcie. - Powoli zaczynała mnie denerwować.
Próbowałem nauczyć ją prostej sztuczki z lewitacją. Ale nawet tego nie potrafi opanować, a to dopiero początek.
-Nic z tego. To niewykonalne, chyba się pomyliłeś co do moich rzekomych umiejętności.
-To ty nie potrafisz się skupić. - Odetchnąłem głęboko, starając się uspokoić. - Wystarczy się odrobinę skupić.
***
Westchnęłam. To wszystko było bezcelowe. Kiedyś owszem, potrafiłam nawet płonąć żywym ogniem, ale to było jeszcze zanim poszłam do pierwszej klasy. Wtedy nie potrafiłam zbytnio panować nad swoimi emocjami.
Zamknęłam oczy, starając skupić całą swoją uwagę. Poczułam na karku gorący, ale przyjemny oddech. Przeszedł mnie dreszcz i coś się we mnie obudziło, jakiś instynkt. Zaczęłam czuć więcej niż normalnie. Słyszałam co mama nuci na dole w kuchni, mimo iż drzwi były zamknięte, czułam silny zapach Zalgo, jego oddech i bicie serca. Wszystko nagle nabrało innego znaczenia. Nic nie zrobiłam, a przedmiot przede mną zaczął się unosić.
-Udało ci się - szepnął mi do ucha, i znów przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
-Co zrobiłeś?
-Ja? Nic. Obudził się twój demoniczny instynkt.
***
Jej fioletowe oczy przybrały ciemniejszą barwę i teraz były prawie czarne. Czułem jej podekscytowanie. Specjalnie to zrobiłem licząc, że pobudzi to jej zmysły i proszę, udało się. Nie żebym w to kiedykolwiek wątpił. W dodatku wpadłem na pomysł jak skutecznie mogę ją trochę powkurzać.
Pchnąłem ją na ścianę i zagrodziłem drogę ucieczki.
-Co ty robisz?
Uśmiechnąłem się w odpowiedzi, po czym pocałowałem. Nie pozwoliłem jej się odepchnąć.
***
Czułam piekący żar na moich ustach. Było to całkiem przyjemne uczucie, mimo wszystko starałam się go od siebie odsunąć, ale przybił moje ręce do ściany. Nasz pocałunek trwał przez dłuższą chwilę.
-Co ty robisz? - Spytałam ostro.
-Droczę się z tobą - uśmiechnął się.
Odepchnęłam go od siebie. To nie było fajne. Był zbyt blisko, a ja czułam się przy nim dziwnie. Jakby coś chciało się ze mnie wydostać.
-Idź już. I więcej tego nie rób. - Powiedziałam ze spokojem. On się tylko uśmiechnął i wyszedł z pokoju. Moje serce chyba właśnie przeżyło zawał.
------------------------------------------------------
Ah, i dzięki za wszystko paskudy wy moje 😘❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top