V
Przed wyjściem do pracy rozmawiałam z moimi rodzicami na skypie. Potem jak zwykle ruszyłam powolnym krokiem na drugi koniec miasta do baru. Zastanawiałam się czy tym razem Liu też tam będzie. Mogę się założyć, że tak.
Weszłam do środka.
-Hej - powiedziałam rozglądając się wokół, siedział tam gdzie zawsze.
Podeszłam do niego i usiadłam na przeciw.
-Cześć - uśmiechnął się.
-Cześć - odparłam odwzajemniając gest - co tam?
-To co zwykle.
Jest inny niż miesiąc temu. Teraz jest bardziej milszy.
-Słuchaj dzisiaj kończę wcześniej, co ty na to żebyśmy później poszli do mnie i zrobili sobie maraton filmowy, co?
-Nie boisz się zapraszać obcego faceta do domu? - uśmiechnął się.
-Jak będziesz tak gadał to na pewno zacznę się bać - powiedziałam i poszłam.
***
Zatkało mnie jak powiedziała, że możemy iść do niej. Idzie szybciej niż myślałem. Uśmiechnąłem się do siebie. Jak ona może być aż tak naiwna?
Przyglądałem się jej występowi. Nie znam się na muzyce więc się nie wypowiem w kwestii jej talentu, ale jak zwykle wszystko robiła z uśmiechem na ustach.
Odwróciłem na chwilę wzrok i spojrzałem na barmana. Patrzył na mnie nieufnym wzrokiem. Jakby wiedział, że coś planuję. Po chwili znów całą swoją uwagę zwróciłem na Sharon.
Było gdzieś koło dwudziestej, gdy podbiegła do mnie. Wyszliśmy z baru, po drodze do jej domu kupiliśmy jeszcze parę rzeczy.
-Rozgość się - powiedziała, jak tylko wszedłem do środka.
Rozejrzałem się wokół. Zauważyłem kilka jej zdjęć z rodzicami. Uroczo.
Zrobiliśmy listę, znaczy większość filmów wybierała ona ale mi to bez różnicy. Oglądaliśmy głównie jakieś kiepskie horrory. Było późno, jakoś po trzeciej, kiedy skończyliśmy.
-Pora wracać do domu - wstałem z kanapy.
-Chyba zwariowałeś? Nie puszczę cię samego do domu. Nie chcę cię mieć potem na sumieniu.
-Eh... no dobrze. Gdzie mam spać?
-Sypialnia moich rodziców jest wolna. Będzie ci wygodniej niż na kanapie - uśmiechnęła się, odwzajemniłem gest.
Zostałem u niej na noc. Nie wierzę, że jest tak łatwowierna - myślałem wpatrując się w sufit. Zasnąłem z uśmiechem na ustach.
------------------------------------------------------------------------------------
Hej, hej, hej moje płomyczki! Dlaczego płomyczki? A bo Natalka jest Januszem swego życia i wylała sobie wrzątek na nogę T^T niestety nie jest to zbyt poważne i nadal muszę chodzić do szkoły T^T jak zareagowała moja przyjaciółka? Cytuję: *nie może złapać tchu ze śmiechu* Mogłaś się od razu oblać wybielaczem i podpalić - koniec cytatu. Kto kumaty ten zrozumie. Btw mam pytanie, bo zastanawiam się, skoro jest Toby to czy do kompletu nie zrobić jeszcze Masky'ego i Hoodie'ego (chyba dobrze napisałam, nie?), jak są jakieś zastrzeżenia to nie wiem piszcie czy coś bo pomimo swoich niesamowitych mocy - wkurzania ludzi i doprowadzania mojej mamy i reszty świata do szaleństwa - nie potrafię czytać w myślach T^T więc dajcie jakiś znak czy coś. Bye ✌
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top