IV

Oczy Jasona lśniły wściekłą zielenią, jego włosy przybrały śnieżnobiały kolor, a ciało poczerniało w niektórych miejscach. Był wściekły. Nie. On był wkurwiony. Zgaduję, że jeszcze bardziej drażnił go fakt, iż nie może mnie zabić.

Wbił się szponami w moją szyję jednocześnie przyciskając do ściany. Chciał mnie rozszarpać, już się do tego zamierzał ale Loretta go powstrzymała.

-Zostaw go Jason - mówiła przez łzy. - To nie jego wina.

Nie próbowałem mu się wyrywać. Nie musiałem. Posłuchał jej i zostawił mnie w spokoju.

Nie czuję żadnych wyrzutów sumienia. Jedyne co czuję to wściekłość. Ogromną i niepochamowaną.

KILKA MIESIĘCY PÓŹNIEJ...

Cały czas o niej myślę. Byłem pewien, że mi przejdzie, ale pomyliłem się. Z każdym dniem pragnę jej coraz bardziej, nawet jeśli jest teraz w śpiączce.

Nie byłem u niej w pokoju ani razu. Zajmowałem się tym co zawsze, starając się zapomnieć o tym cholernym uczuciu, które wyżera mnie od środka. Zastanawiałem się, jak to jest, że ktoś taki jak ja; demon, który zabija właściwie niczemu niewinne osoby, jest w stanie żywić do kogoś tak wielkie uczucie. Przecież to jest nienormalne, nie ma prawa racji bytu. Ale w tym popierdolonym świecie większość rzeczy nie ma prawa bytu, a jednak jakimś cudem istnieje.

***

Przed oczami widziałam uśmiechniętego Candy'ego. Ja również się uśmiechałam. Lecz w ułamku sekundy jego mina zrzedła. Widziałam tylko oślepiający błysk; w momencie uderzenia, gwałtownie otworzyłam oczy.

Leżałam w swoim łóżku, w swoim pokoju. Chwilę zajęło mi całkowite przebudzenie się. Dopiero potem usłyszałam szczęśliwy głos mojej mamy, która trzymała mnie za rękę. Miała łzy w oczach.

Uśmiechnęłam się do niej.

-Hej mamo.

Nie odpowiedziała mi, po prostu mocno przytuliła. Odwzajemniłam uścisk.

-Jak długo spałam? - Zapytałam, gdy już mnie puściła. Doskonale pamiętam co się wydarzyło. Bawiłam się z Candy'm. Ganialiśmy się po całym domu jak małe dzieci. A potem... Potem zostałam potrącona przez auto.

-Kilka miesięcy skarbie.

Kilka miesięcy? Powinnam czuć się wyspana jak nigdy, a tymczasem jest inaczej. Czuję się strasznie zmęczona i taka bez życia.

-Wiesz co, ja chyba sobie jeszcze trochę pośpię - zaśmiałam się.

-Powiem tacie, że się obudziłaś - w odpowiedzi skinęłam głową.

Choć starałam się zasnąć po tym jak mama wyszła, nie mogłam. Szczerze to myślałam czy Candy'emu się coś stało. Miałam nadzieję, że nie. Może i jest demonem, i teoretycznie nie może umrzeć, ale nigdy nic nie wiadomo. Choć ja przeżyłam spotkanie z samochodem, który uderzył mnie z taką siłą, o której nawet mi się nie śniło. To były ledwie sekundy. W pierwszej poczułam ogromny ból ogarniający całe moje ciało, a w drugiej nie czułam już niczego.

Zamknęłam oczy chcąc, by przyszedł do mnie. Błagałam o to w myślach. Chciałam go zobaczyć po tym wszystkim. Ostatecznie dzięki temu udało mi się zasnąć. I po raz kolejny w swoich snach widziałam Candy'ego.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top