III

Szczerze, to zastanawiałlam się nad jego propozycją. Może mama nie byłaby ze mnie zbyt dumna, gdybym zamiast pójść na jakieś dobre studia, została prawą ręką Władcy Piekieł. Tylko że nie mam pewności, czy nie spróbuje mnie jakoś wykiwać. Nie wiem jak, ale w końcu jest demonem, prawda? Jednym z najpotężniejszych.

Zaciągnęłam kaptur zbliżając się do przystanku autobusowego. Te głupie gołębie cały czas się na mnie gapią, w dodatku zaczęły krążyć nade mną. Teraz żałuję, że nie zaczekałam na Zalgo, może znów by ich przepędził.

Nagle wszystkie ptaki runęły w dół prosto na mnie, a ja rzuciłam się na ziemię zakrywając głowę. O co im chodzi? Czyżby miał rację, że na mnie polują?

-Wstawaj - podniosłam głowę patrząc na Zalgo, który stał z wyciągniętą do mnie ręką.

-Dzięki - otrzepałam się.

-Ostrzegałem cię. Teraz mi wierzysz, czy nadal twierdzisz, że zmyślam?

-Wierzę. Ale nic z tego nie rozumiem, dlaczego to robią?

-Wyjaśnię ci w domu.

Niecierpliwie czekałam, dotrzemy na miejsce. Ciekawość zżerała mnie od środka.

Szybko coś zjedliśmy i poszliśmy do mojego pokoju.

-Więc? Tłumacz.

-Pamiętasz? Wspominałem ci, że osobniki takie jak ty mają większą moc niż pozostałe demony.

-Ta, coś wspominałeś.

-No więc wszystkie szychy w Piekle chcą cię mieć na własność.

-Ale niby po co?

-Chyba ci powiedziałem, że masz niewyobrażalnie wielką moc.

-Ale do czego im ona?

-A jak myślisz, co robią demony?

-Sieją chaos i zniszczenie przejmując ludzkie ciała i dusze?

-Brawo. Więc sobie pomyśl ile oni mieliby z tego korzyści. Między innymi mogliby się mnie pozbyć.

-A więc o to chodzi... Boisz się o własne stanowisko, no tak, można było się tego domyśleć.

-Chyba mi nie powiesz, że jesteś na mnie zła?

-Nie, przecież jesteś demonem. Ciebie nie stać na wyższe uczucie niż nienawiść, zawiść i gniew - uśmiechnęłam się.

-Ciebie też nie Raven.

Spojrzałam na niego, ale już się nie odzywałam. Niech ma chwilową satysfakcję.

-To twój ojciec prawda? - Wskazał na zdjęcie.

-Tak.

-Nie żyje prawda?

-Tak. Też był demonem.

-Wiem o tym. Mimo to jednak kochał twoją matkę.

-Bo był inny.

-Jaki?

-Wyjątkowy. Był demonem, który potrafił kochać i umiał znaleźć w sobie szacunek do ludzkiego życia.

-Uroczo. Tęskinsz za nim?

-Bardzo. Może gdyby żył, to może coś bym umiała.

Tak zakończyła się nasza rozmowa.

-----------------------------------------------------

Szczęśliwego Nowego Roku! 🎉❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top