III
Obudziłam się totalnie zmęczona, z głową na ramieniu Harvey'a. Musieliśmy zasnąć. Szturchnęłam go lekko w bok.
-Hej, wstawaj.
Z trudem otworzył oczy i spojrzał na mnie. Potrzebował chwili by ogarnąć gdzie jesteśmy.
-Chyba nam się przysnęło - stwierdził przecierając oczy.
-Najwidoczniej. Nie był to zbyt przyjemny sen. Chyba jednak wolę łóżko.
-Witam w klubie.
Przeciągłam się i sprawdziłam czy mam wszystko. Aparat z kartą pamięci jest, latarka też i w sumie tylko tyle miałam ze sobą. No i jeszcze dwa batony, które zjedliśmy w nocy, żeby zbyt szybko nie odlecieć.
-Idziemy się jeszcze rozejrzeć?
-Możemy. Tylko szybko. Chcę wrócić do domu i walnąć się na łóżko - powiedział.
-Ja też.
Zrobiliśmy mały obchód, ale nie znaleźliśmy nic, co świadczyłoby o jakiejkolwiek i czyjejkolwiek obecności tutaj.
-Zawaliłam sprawę.
-Oboje schrzaniliśmy. Ale kto mógł przypuszczać, że morderca upodoba sobie to samo miejsce co my?
-Niby nikt ale i tak mogłam być bardziej ostrożna.
-Jeszcze tu wrócimy - zapewnił.
Kiwnęłam ochoczo głową. Tym razem tego nie popsuję.
Po powrocie do pokoju wzięłam długi gorący prysznic. Gdy wyszłam i sprawdziłam telefon, okazało się, że miałam dwadzieścia nie odebranych połączeń od mamy i jakieś dziesięć wiadomości. Zignorowałam to odkładając komórkę na stolik ekranem do dołu. Jestem zbyt zmęczona żeby się teraz z nią użerać. Padłam na łóżko jak długa i momentalnie zasnęłam.
Obudziłam się dopiero pod wieczór. Oddzwoniłam do rodzicielki, przez co musiałam wysłuchiwać jej wykładu na temat, że jak mogłam się nie odzywać, przecież ona od zmysłów odchodziła. Ten jej monolog trwał prawie godzinę. Po tym, wygrzebałam z kieszeni notesik gdzie mój nowy znajomy zapisał mi swój numer. Dałam mu znać, że dziś w nocy sobie odpuszczamy, bo trzeba odpocząć, zgodził się ze mną. Akurat była pora kolacji więc zeszłam, grzecznie zjadłam to, co mi podali, podziękowałam i wróciłam do siebie, gdzie siedząc na łóżku wsunęłam jeszcze całą tabliczkę mlecznej czekolady. Pycha.
Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Siedziałam i się nudziłam oglądając ludzi za oknem. Przypomniał mi się ten tajemniczy ktoś grający na pianinie. Szybko wygrzebałam z walizki mój szkicownik i ołówek. Kocham robić zdjęcia, ale to mi czasem nie wystarcza, dlatego niektóre rzeczy po prostu przerysowywuję lub rysuję. W zamyśleniu szkicowałam postać chłopaka w kapturze, który zasłaniał jego twarz. Za wszelką cenę, choćby nie wiem co, muszę wiedzieć kto to był - myślałam wgapiając się w obrazek.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top