III

Nie mogłam się powstrzymać xD włączcie ją sobie jak bedziecie czytać ten fragment występu.

------------------------------------------------------

W zamian za pozytywkę, dostałem od niej bilet na spektakl, w którym gra główną rolę. I cóż za ironia losu, będzie grać drewnianą lalkę. Niedługo będzie moją laleczką.

Propo lalek... Jedna czeka na mnie na dole. Pewnie się strasznie nie cierpliwi.

Zamknąłem sklep i po wąskich, drewnianych, skrzypiących schodach zszedłem do piwnicy.

-Już jestem laleczko - uśmiechnąłem się do dziewczyny leżącej na stole - tęskniłaś?

-Proszę, wypuść mnie. Błagam - jej głos jest zachrypnięty i słaby, a po policzkach spływają łzy.

Taki widok mnie bawi.

-Ulepszę cię. Będziesz wyjątkowa.

-Ja nie chcę. Proszę zostaw mnie.

-Nie chcesz?

W oczach rudowłosej pojawił się strach. Cała się trzęsie.

-Błagam...

Sięgnąłem po piłę i ze słowami: let me fix you up rozpocząłem pracę.

Bardzo lubiła książkę Alicja w Krainie Czarów. Więc upodobniłem ją do postaci w zawartych w opowieści. Zmieniłem kolor włosów na złoty blond, doczepiłem białe, królicze uszy. Jedno z nich schowane pod kapelusz z karteczką dziesięć na sześć. Jasne loki okalały bladą twarz z odznaczającymi się czerwonymi ustami. Teraz ma również piękne, zielono - niebieskie oczy kota z Cheshire. Ubrałem ją w błękitną sukienkę, a rękach umieściłem biało - czerwoną różę.

-Widzisz? Teraz jesteś lepsza - powiedziałem odgarniając kosmyk włosów.

Postawiłem ją obok innych lalek. Spojrzałem na nią z dumą. Przypomniałem sobie, że obiecałem przyjść do teatru.

Trochę później...

Światła zgasły i zapalił się  reflektor świecący bladym światłem na dziewczynę stojącą na środku sceny w ciemno czerwonej sukience ze złotymi elementami. Miała narysowane łączenia na łokciach tak, żeby wyglądała jak marionetka. Delikatne, cieniutkie sznurki były przyczepione do jej nadgarstków i ciągnęły się w górę.

Zaczęła grać cicha muzyka.

-Jak to jest - zaczął mówić narrator - że widzimy tylko to, co powierzchowne. Nie potrafimy dostrzec tego, co jest prawdziwe. Czy dziewczyna, która poświęciła wszystko, by ocalić nie wiernego ukochanego znajdzie prawdziwą miłość? Czy ktoś dostrzeże w niej coś więcej niż tylko drewnianą marionetkę? Zobaczmy, czy jej historia skończy się szczęśliwie...

Muzyka zagrała głośniej, a ona zaczęła tańczyć. Delikatnie, jakby rzeczywiście ktoś nią poruszał.

Jest taka lekka i wydaje się być tak krucha... Jak laleczka z porcelany, która może w każdej chwili się stłuc.

Jej usta poruszają się śpiewając słowa smutnej piosenki.

Wygląda przepięknie. Przez myśl przeszło mi, że nie chcę jej ulepszać.

Całe przedstawienie było w formie musicalu. Ludzie bili brawa na stojąco.

Zaczekałem na nią aż wyjdzie z teatru.

-Jason, a co ty tu robisz? - przywitała mnie z uśmiechem.

-Czekam na ciebie - odwzajemniłem gest i wręczyłem bukiet białych róż.

-Dziękuję, nie musiałeś.

-Uznajmy że to nagroda za występ.

-Dziękuję.

-Odprowadzę cię.

Odprowadziłem ją pod sam dom.

-Jeszcze raz ci dziękuję Jason.

-Ja też ci dziękuję. Za zaproszenie.

-Drobiazg. Widzimy się jutro.

-Tak - uśmiechnąłem się.

Przybliżyła się i pocałowała mnie w policzek.

-Do zobaczenia Jason.

-Do zobaczenia.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top