II
Krótkie ogłoszenie parafialne! Spytano mnie, czy mogę zrobić - jak to wachowo zostało ujęte - love story z Zalgo. Wszem i wobec, ogłaszam, że mogę i zrobię :)
------------------------------------------------------
Wczoraj świętowaliśmy bo udało mi się zdobyć główną rolę w spektaklu. Mam zagrać zamienioną w marionetkę, którą odmienić może tylko prawdziwa miłość.
-Lotti, ty już tutaj? - przywitała mnie.
-Tak - uśmiechnęłam się - wiesz, muszę się teraz porządnie przyłożyć.
-Przesadzasz. Jesteś najlepsza z nas wszystkich!
-Dzięki Jessie - czułam jak się rumienię.
Jessie jest moją przyjaciółką od kiedy spotkałam ją na pierwszych warsztatach. Okazało się, że obie idziemy na ten sam kierunek studiów. Teraz pracujemy w tym samym teatrze.
Ona jest moim zupełnym przeciwieństwem. Ma strasznie dużo energii i wspaniałe podejście do ludzi. Chciałaby zaprzyjaźnić się z każdym. Ja wolę jednak zostać z boku i siedzieć cicho.
-Simon dziś nie przyjdzie - oznajmiła nagle.
-Co? Dlaczego?
-Rozchorował się. Przed chwilą do mnie napisał.
-No cóż, tak bywa - uśmiechnęłam się.
Po skończonej próbie poszłyśmy na pizzę. Przez wczorajsze zdarzenie wracałam do domu na około. Zatrzymałam się koło witryny sklepu z zabawkami. Moją uwagę szczególnie przykuła pozytywka z maleńką, kręcącą się tancereczką.
Oderwałam się dopiero, gdy ten chłopak do mnie pomachał. Gestem zaprosił mnie do środka.
Usłyszałam cichy dzwoneczek, kiedy otwierałam drzwi.
-Dzień dobry - przywitałam się.
-Witam z powrotem - strasznie podoba mi się jego uśmiech.
Rozejrzałam się. Wnętrze jest przepełnione różnymi lalkami, pluszakami i wszystkim czego dusza dziecka sobie zapragnie.
-Bardzo tu ładnie.
-Staram się. Chyba bardzo ci się podoba ta pozytywka.
-Tak, jest śliczna. Sam ją zrobiłeś?
-Tak - znów się do mnie uśmiechnął - proszę - i wręczył pięknie zdobioną szkatułkę.
-Ale ja nie mogę tego tak po prostu wziąść.
-To prezent.
-Dziękuję - uśmiechnęłam się i lekko zarumieniłam.
Dopiero teraz zauważyłam jak nietypowo był ubrany.
-Dlaczego nikt tu nie przychodzi?
-Cóż, ludzie nie doceniają tego co się dla nich robi.
-Czyli... To wszystko... Zrobiłeś sam?
-Dokładnie tak.
-To coś wspaniałego.
-Dziękuję ci.
-Nie zastanawiałeś się nad tym, żeby kogoś zatrudnić do pomocy?
-Tak, cały czas szukam kogoś kto mógłby obsługiwać klientów, kiedy ja tworzę.
-Czy... Przyjąłbyś mnie na to stanowisko?
-Z wielką chęcią - jego oczy dziwnie zalśniły.
-Mogę zacząć od przyszłego tygodnia, dobrze?
-Nie widzę problemu.
-Więc do jutra...
-Jason.
-Do zobaczenia Jason - pomachałam mu z uśmiechem.
Przeszczęśliwa wróciłam do domu i postawiłam prezent na biurku. Nakręciłam ją i wsłuchałam się w płynący dźwięk słodkiej melodii. Zasnęłam na siedząco przy biurku.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top