Monika

// 5 miesięcy później//

Dzieci szkieletów szybko rosną nie dawno się urodziła a dziś idzie do szkoły. Boje się w.cholre co się może jej przydarzyć, inne dzieciaki maga się z niej śmiać. Night nie denerwuj się. Idę ja obudzić. A tak ma już nie cale 6 lat.( Szkielety tak mają odp.Autorki) idę do jej pokoju.
- Monika czas wstawać.
- Jeszcze chwilę.
- Za chwilę się spóźnimy wstawiaj.
- No już.- wstała, a ja poszłem zrobić jej drugie śniadanie. Dziwnie się czuję w roli ojca ale daje radę. Dream mi dużo pomaga w jej wychowaniu. Monika od urodzenia nie posiadała pozytywnych emocji, ma je ale sztuczne. Natomiast te negatywne są najprawdziwsze w całym multiversie.

Zeszła na dół z plackiem a ja zachowałem jej tam śniadanie, usiadła przy stole i się zastanawiał czy powinna iść. Dream ja przekonuje a ja zmywam naczynia. Po chwili przestałem.
- To co idziemy.
- Muszę tam iść?
- Monia, wszystko będzie dobrze, zobaczysz.
- Ok, to idziemy.- powiedziała i poszła się ubrać.

Idziemy do szkoły i mijamy Inka z Pj'em, pewnie będą razem w klasie. Monika się uśmiechnęła na jego widok. Jest coś na rzeczy. Idziemy i ich dogoniliśmy, Monia i Pj gadaj w najlepsze i idą przed nami a ja i Ink też o czymś gadaliśmy. Widać z daleka że będą dobrymi przyjaciółmi. Szliśmy tak i zobaczyłem Cross'a, spojrzał się na mnie morderczym wzrokiem. Co on ode mnie chcę.

//Time skip//

Pożegnałem się z Monika i razem z Ink'iem poszliśmy do domu ja do siebie a on do siebie. Wróciłem i go tam spotkałem. Czego odemnie chce.
- Czego chcesz Cross?
- Ja, chce się tylko dowiedzieć, dlaczego urodziłeś to dziecko.
- To że ty jej nie chciałeś to nie znaczy że miałem ją usunąć a zresztą to była moja decyzja nie twoja, a teraz wyjdź.
- Jak chcesz.- wyszedł. Jest okropny, przyszedł i udaje że nic się nie stało, że Monika nie jest jego. Nigdy nie powiem Moni kto jest jej "drugim" ojcem.

Mam nadzieję że więcej tu nie przyjdzie. Dream, dlaczego on go tak kochał. On, ja dlaczego ja go kochałem. Jestem taki głupi że aż strach. Siedzie sobie z moim bratem w salonie i rozmawiamy o dzisiejszej sytuacji, zanim wróciłem chciał coś od niego. Jak jeszcze raz tu przyjdzie to go zabiję. Nienawidzę go.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top