22

Ponad 24 godziny po tym wydarzeniu naprawdę została zamordowana kolejna osoba. Tym razem ofiara została zaciągnięta do zaułku w ciemnej uliczce i zastrzelona. Nie było świadków, nie było śladów prowadzących do mordercy. Jedynie Charles wiedział od początku o tym, że ktoś zginie. Oczywiście próbował odnaleźć Williama. Szukał go, czekał na niego w jego domu. Wziął nawet wolne w pracy, żeby móc szukać swojego kochanka. Wszystko na nic się zdało. Moore nie wrócić i nikt nie widział go nawet w pobliżu. Jedno było pewne, skoro zabił kolejną osobę, musiał być przez ten cały czas gdzieś w okolicy. Charles podejrzewał, że Will wyjechał gdzieś dalej dopiero po tym morderstwie.

Kolejne dni przemijały. Vasillas nadal nie wracał do pracy, zamiast tego wolał szukać Willa całymi dniami, a w nocy się upijać. Gnębiło go to, że pozwolił mu tak po prostu uciec. Powinien od razu domyślić się prawdy i jakoś go zatrzymać. Jak mógł być taki głupi i nierozważny? Kiedy zrobił się taki nieostrożny? Teraz wszystko było stracone. Po tym, jak Moore przyznał się do wszystkiego, już pewnie nigdy tu nie wróci i nie będzie dane spotkać im się po raz kolejny.

Rosalia starała się go wspierać. Nie wiedziała co się dokładnie stało. Dowiedziała się jedynie, że Charles i Will rozstali się nagle, a Moore zniknął gdzieś, przez co Vasillas był w takim stanie. Martwiła się o swojego pana i zarazem wyklinała w myślach Willa, który był sprawcą tego wszystkiego. Wcześniej lubiła go, ale teraz darzyła go ogromną nienawiścią za to, że w jej mniemaniu zachował się jak tchórz i uciekł tak po prostu bez wyjaśnienia. Był już dla niej tylko i wyłącznie skończonym łajdakiem, dupkiem i wszystkim, co najgorsze. Niekiedy miała ochotę go spotkać i wygarnąć mu wszystko, innym razem od razu zamordować, a jeszcze innym przyprowadzić go tu, żeby nie musieć oglądać zadręczającego się Charlesa.

Tak oto minęły trzy dni. Tego dnia Charles po raz kolejny zamierzał pojechać do mieszkania Willa, miał zamiar szukać go w okolicy, chociaż szansa na to, że ten jeszcze gdzieś tu był, była znikoma. Nastało już południe, ale to nic nie zmieniało. Każdego dnia był w jego domu po kilka razy i szukał go. Zwykle wyjeżdżał ze swojej posiadłości po śniadaniu, wracał na obiad, potem znów jechał i wracał dopiero w nocy.

Tego dnia wrócił na chwilę na kolację, która jak zwykle w ostatnim czasie jadł w małych ilościach i najszybciej jak się dało. Liczył na cud, na powrót Willa, na spotkanie go, więc każda chwila się dla niego liczyła. Teraz też miał już ubierać się i wychodzić. Właściwie to był już w korytarzu, gdy Rosalia przybiegła za nim, żeby oznajmić mu, iż ktoś dzwoni.

Wrócił się i poszedł od razu do salonu. Telefon nadal dzwonił. Podejrzewał, że to ktoś z pracy. Pewnie potrzebowali go tam, ale on miał ważniejsze sprawy na głowie. Przez chwilę zastanawiał się czy chce odbierać. W końcu się przemógł. Jeżeli to ktoś z pracy, od razu się rozłączy. Tak bardzo zatracił się w poszukiwaniach Willa, że nie obchodziło go nic innego. Jedynym jego celem stało się odnalezienie mordercy i nie był w stanie myśleć o niczym innym.

- Słucham? - powiedział do słuchawki.

- Charles Vasillas? - spytała osoba dzwoniąca. Głos był zachrypnięty, ale dziwnie znajomy.

- Tak. A kto...? - przerwał na moment. Doznał olśnienia. Nie wierzył, że to mógłby być on, ale miał taką nadzieję, a nadzieja przecież zawsze umiera ostatnia. - William?

- Tak, to ja. Nie wiem po co to robię...

- Will, nic ci nie jest? - zapytał, nagle ożywiony.

- Nie. Chcę tylko powiadomić cię, że dziś zrobię to po raz ostatni, więc żegnaj.

- Will, czekaj! Co ty zamierzasz zrobić?!

- Zabić kogoś, kto powinien umrzeć, zanim to wszystko się zaczęło. Dziś będzie ostatnia ofiara i już nikt więcej nie zginie.

- William, nie próbuj nic sobie zrobić, proszę. Powiedz gdzie jesteś.

- Chcesz się spotkać? - zapytał zaskoczony, ale nadal beznamiętnym głosem.

- Tak.

- Nie mogę ci powiedzieć gdzie jestem.

- Proszę, William. Chcę cię zobaczyć ostatni raz. Daj mi się chociaż pożegnać.

~♧~

Wieszanie lampek w pokoju było ważniejsze niż rozdział...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top