Rozdział #4

  Weszłam do domu i zastanawiałam się dlaczego zaczęłam się jąkać i czego chciał ode mnie tamten koleś. Pomyślałam, że jutro muszę się koniecznie rozmówić z kumplami Alana, bo z nim sprawę mam załatwioną. Potem poszłam na górę, wzięłam szybki prysznic i położyłam się spać.

  Następnego dnia wstałam chociaż mi się nie chciało, ogarnęłam się czyli klasycznie makijaż, odpowiednio dobrane ubrania, czesanie i szybkie pakowanie torby szkolnej. Potem na dół i szybkie zjedzenie śniadania, pożegnanie z mamą i migiem do szkoły. W szkole przywitanie z Lyd, ale tym razem zamiast plotkować czy gadać o fatałaszkach, chciałam jej koniecznie opowiedzieć o sytuacji jaka miała wczoraj miejsce.

- Posłuchaj Lydia, muszę ci o czymś opowiedzieć...

- Ok, ale o czym? -zapytała

- Posłuchaj... wczoraj po naszym spotkaniu i po tym jak cię odprowadziłam do domu to napadł na mnie jakiś chłopak...

- Że co?! Ale nic Ci nie zrobił tak?!

- Nie spokojnie, na szczęście Alan był w pobliżu i mi pomógł...

- Aha... to dobrze... a... podziękowałaś mu chociaż?

- Oczywiście że tak. Chyba tylko prawdziwa kretynka by nie podziękowała za takie coś, w końcu cholera wie co by się stało gdyby nie on

- To bardzo dobrze że nie olałaś go o po tej akcji

- Wiem... i wiesz.... kiedy się z nim żegnałam to, tak ni stąd ni z owont  zaczęłam się jąkać

- Dziewczyno ty nie wiesz co to znaczy?! - krzyknęła moja bff

- Nie... a co?

- To znaczy że się w nim zabujałaś!

- Co?! - ok... ja rozumiem że u wilków to działa inaczej, ale bez jaj! Ja w Alanie?!

- To co słyszysz, zakochałaś się w nim.

- Eh... może

- Ha! wiedziałam że wczoraj kłamałaś mówiąc że nie jesteś nim zainteresowana - mówiła triumfalnie - eh... to, że wiesz że jestem wilkołakiem to nie znaczy że wiesz jakie u nas występują relacje....

- Dobra mniejsza o to.... muszę coś załatwić

- Przecież za 10 minut dzwonek

- Spokojnie, zajmie mi to tylko chwile - powiedziałam, po czym ruszyłam w stronę zgrai chłopaków która stała przy szafkach po przeciwnej stronie od naszych

Oczywiście pierwszy zauważył mnie Cameron, wysoki brunet o niebieskich oczach i jak na wilka przystało, potężnej budowie ciała. Zaraz po nim uwagę zwrócił na mnie czarno włosy chłopak z zielonymi oczami i również o potężnej budowie ciała, z tego co wiem nazywa się Thomas.

- O hej Leen...  co cie tu sprowadza? - spytał czarnowłosy z wyraźnym zniechęceniem w głosie

- Pewnie przyszła do Ala - wtrącił Cam, śmiejąc się

- Właściwie to przyszłam do was....

Na te słowa Cameron spoważniał.

- Chciałam was przeprosić... sami wiecie za co...

- To raczej naszego lidera powinnaś przepraszać... A nie nas... - powiedział niebieskooki

- Już to zrobiłam... ale teraz chce żeby również jego wataha mi wybaczyła

Chłopak uśmiechnął się do mnie, na co ja odpowiedziałam uśmiechem. 

Nagle z grupy chłopaków wybiegła szczupła, czarnowłosa dziewczyna. To z tego co pamiętam to chyba jest Miranda, tak na marginesie ciekawe imię...

- O kogo ja widzę - powiedziała Miranda

Chciałam jej coś odpowiedzieć, ale gdy tylko otworzyłam usta to z pośród reszty z nich wyszedł...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top