Rozdział #24

Kathleen

W końcu przestaliśmy się śmiać i wyjaśniliśmy mojej przyjaciółce dlaczego znalazła się wśród wilkołaków. Lydia miała minę jakby zobaczyła starego dziada, bez dolnej części ubrań. Inaczej nie potrafię opisać jej miny. Potem Lyd wstała i wyszła przed dom. Poszłam za nią, by upewnić się, że nie zrobi niczego głupiego, jak to ona w zwyczaju. Dziewczyna oparła ręce na balustradzie. Podeszłam do niej i położyłam jej dłoń na ramieniu. Blondynka odwróciła się do mnie przodem i spojrzała na mnie tymi swoimi dużymi, zielonymi oczami. Posłałam dziewczynie uśmiech.

- Kathleen? - odezwała się w końcu blondynka

- No?

- Kiedy będę mogła wrócić do domu? - zapytała. No nie powiem. Trochę zaskoczyło mnie to pytanie

- Nawet dzisiaj - uśmiechnęłam się promiennie

- To dobrze, bo musze się z kimś zobaczyć

- Z kim? - uniosłam brew

- Z moim... chłopakiem - zarumieniła się. Ciekawe dlaczego?

- Niech zgodne. To ten koleś, z którym byłaś wtedy w lesie? - rzuciłam

- Nie. Znaczy.... Tak... Znaczy nie - zaczęła się jąkać

Zaśmiałam się i pokręciłam głową. Nagle poczułam zapach Alana. Po chwili, chłopak zjawił się obok mnie.

- Kate możemy porozmawiać? - zwrócił się do mnie

- Jasne. Lyd? Nie przeszkadza Ci to prawda? - spojrzałam na dziewczynę

- Oczywiście że nie - uśmiechnęła się do mnie - idźcie bo coś czuje, że to ważne

Uśmiechnęłam się do przyjaciółki i poszłam za Alanem. W chwilę potem znaleźliśmy się za domem.

- O co chodzi? - zapytałam

- Lydia to mate Serafina - powiedział, a mi zachciało się śmiać

- Ale przecież ona jest człowiekiem - powiedziałam, poważniejąc

- Dlatego to jest niesamowite. Takie coś wydarzyło się poraz pierwszy w historii wilkołaków - powiedział brunet, z ekscytacją

Pokiwałam głową i złożyłam na ustach mojego ukochanego krótki pocałunek, by potem ponownie zaatakować jego usta. Alan mruknął zadowolony. Idiota. Mój idiota. Wilk oddał pocałunek. Nagle jego pocałunki zaczęły się robić coraz to bardziej zachłanne. A temu tylko jedno w głowie. Oderwałam się od jego ust i spojrzałam na niego. Chłopak jedynie posłał mi zrezygnowane spojrzenie. Westchnęłam rozbawiona i przytuliłam się do niego. Objął mnie i się uśmiechnął.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top