Znowu jestem singlem...


Stało się coś, czego obawiałem się najbardziej...

Rozstałem się z Maksem...
I to już oficjalnie...

Kiedy ja i Maks zrobiliśmy sobie "przerwę" ja udałem się do domu mojego ojca.
Co robił w tym czasie Maks?
Nie wiem...

W każdym razie.
Gdy wszedłem do domu ojca, o dziwo dobrze mnie tam przyjął.
Szczerze to spodziewałem się, że ojciec okaże się... Krótko mówiąc, wielkim chujem i że mnie wywali na próg.

Ale tak się nie stało.
Okazał się być w porządku i wydawał się miły. Nie wiem czy robił to szczerze czy nie, ale mam nadzieję, że tak.

Poznałem też mojego brata.
Okazał się mega energicznym i ciekawskim dzieciakiem.
Nie znał się na Magii, więc wprowadziłem go trochę w ten świat i chyba dzięki mnie bardziej polubił Astronomie.

Gdy minął miesiąc od mojej wielkiej "dramy" z Maksem, mój brat w końcu spytał mnie co robiłem zanim do niego przyjechałem.

Nie miałem wyboru i opowiedziałem mu o Maksie.
Powiedziałem mu też...
Że Maks to był mój chłopak.

Prawdę mówiąc, martwiłem się trochę o jego reakcje na temat tego, że nie jestem do końca Hetero i że miałem chłopaka i nie wiedziałem jak to przyjmie...
Jednak ku mojemu zaskoczeniu, przyjął to zaskakująco dobrze.
Zastanowiło mnie to i chciałem go nawet o to spytać, ale ostatecznie dałem sobie spokój i nie drążyłem tematu...

W każdym razie.
Gdy minęło półtora miesiąca, postanowiłem wyjechać i zrobić coś szalonego w te wakacje.
No i nie chciałem też zawracać głowy mojemu ojcowi.

Teleportowałem się do Hiszpanii i wynająłem tam mieszkanie.
Pewnego dnia, gdy poszedłem na plażę, spotkałem... Maksa.

Oczywiście gdy szedłem plażą, wywaliłem się i wpadłem na kogoś...
Tym kimś był oczywiście Maks.

Siedział z adoptowanym dzieckiem Veronici - Caspianem.
Pogadaliśmy chwilę i...
Było bardzo niezręcznie.
Krótko mówiąc, nie było o czym gadać.

Potem chciałem iść, ale Maks mnie zatrzymał.
Była niezręczna cisza i nikt nie wiedział co powiedzieć.
W pewnej chwili Maks musiał coś załatwić, więc gdzieś poszedł a ja zostałem z Caspianem.

Nie powiem, Veronica adoptowała sobie spoko dzieciaka.
Nie licząc tego, gdy chciał się pobawić naszyjnikiem od Stormi to był nawet grzeczny.
Oczywiście nie dałem mu naszyjnika.
Za wiele dla mnie znaczy.

Trochę go to wkurzyło i dorwał się do bransoletki od Maksa.
Jej jednak nie zdążyłem mu odebrać i ją zepsuł.
Potem nawet wkładał sobie ją do ust i w końcu zostały z tego szczątki i musiałem wyrzucić ją do kosza.

Po chwili wrócił Maks.
Nie gadaliśmy, bo nie było o czym i w pewnym momencie Maks poprostu poszedł do morza popływać.

Jednak Maks tak pływał i pływał...
Że w pewnym momencie zniknął pod taflą wody.
Na początku myślałem, że on się zaraz wynurzy. Ale tak nie było.

Przeraziłem się nie na żarty.
Wskoczyłem do wody i na szczęście udało mi się go wynurzyć.
Był nieprzytomny, ale po chwili udało mi się też jakoś go ocucić.

Wysuszyłem go i siebie różdżką, którą dostałem od ojca z Ministerstwa i na szczęście Maksowi nic się poważnego nie stało.

Potem on i Caspian musieli wracać, więc się z nim pożegnałem, a on mi dał całusa w policzek na do widzenia...
No nie ważne...

Wróciłem do mieszkania w tej Hiszpanii i zastanawiałem się nad tym wszystkim. I nad Maksem.

Mimo iż starałem się o nim zapomnieć to nie mogłem... Aż potem kilka dni później... Dostałem od niego list...

W skrócie to w liście napisał, że nie możemy być razem... Że mimo iż on mnie kocha i dalej będzie kochał, to nasz związek już nie ma sensu...
Poprostu napisał, że to koniec...

Mimo iż gdzieś w głębi duszy spodziewałem się tego, to jednak i tak to był szok.

No i w sumie to nadal jest szok.
Pisze ten wpis kilka dni po tym wydarzeniu i szczerze...
Nie mam teraz pojęcia co zrobię.

Muszę się poprostu przyzwyczaić do tego, że znowu jestem singlem...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top