Koniec roku z problemami


Koniec mojego ostatniego roku w Fiocaleusie ma jak zwykle dużo problemów...

To był mój ostatni rok w tej szkole i jak zwykle dużo się wydarzyło.
Zdecydowanie za dużo.

Zauroczenie w Stormi, moja próba samobójcza, znalezienie wspaniałego chłopaka, z którym jestem (albo byłem. Już sam nie wiem...)
I to i tak nie wszystko...

Przez te ostanie dni w Fiocaleusie, jak zwykle coś musiało się odjebać.
Na moje szczęście, te sytuacje to w sumie nie były spowodowane przezemnie. No... Może po części były.

Zacznijmy od tego, że Dawid... Ugh...
Popełnił samobójstwo...

Do teraz tak naprawdę nie wiem dlaczego. Gdy pewnego wieczoru poprosił mnie żebym do niego przyszedł, gadał coś o tym, że już sobie nie radzi itd. Więc w sumie to nie mam pojęcia czemu się zabił, bo myślałem że było już dobrze...

Zastrzelił się z pistoletu a gdy próbowałem go powstrzymać to zaczął mnie dusić i groził, że mnie też zabije...

Z resztą... Trudno mi o tym pisać...
Bo... Było już dobrze... Już prawie był koniec roku... A go już nie ma...
Tak poprostu...

Dobra. Pomińmy ten fakt, bo to oczywiście nie wszystko co się stało...

Po jego śmierci niezbyt dobrze się trzymałem, ale Maks mnie pocieszał, więc było okej... Swoją drogą, zaprosił mnie na wspólne wakacje z nim we Francji, u jego babci. Chociaż w sumie, już sam nie wiem czy to wypali...

W każdym razie. Oprócz śmierci Dawida wydarzyły się jeszcze dwie dosyć ważne rzeczy, z czego jedna jest pozytywna.

Zacznijmy od tej pozytywnej.
W barze w Murzasichle, pogodziłem się z Rozalią.
Pogadałem z nią trochę o Stormi i dałem jej wykład na temat zaufania itd.
W sumie to nie ważne.
Najważniejsze, że się z nią pogodziłem.

Jeśli chodzi o tą mniej pozytywną rzecz, to miała ona miejsce... Kilka chwil temu.

Byłem ze Stormi nad jeziorem i rozmawialiśmy.
Głównie gadaliśmy o końcu roku, wakacjach, Dawidzie...
Tak, nawet o nim gadaliśmy.

Potem rozmowa przeszła na jej kłopoty w domu i... Przyszedł Maks.

Zacznijmy od tego, że gdy on przyszedł, tuliłem się ze Stormi i ją pocieszałem. Musiało to wyglądać źle i pewnie Maks pomyślał sobie niewidomo co.

W każdym razie, na początku rozmowa była dosyć niezręczna a potem...
No cóż, Stormi i Maks się pokłócili.

Maks cholernie wyzwał Stormi i ją kilka razy obraził i bezpodstawnie oskarżył o niewiadomo co.
Nawet jej groził!

Próbowałem go uspokoić, żeby przypadkiem nie przesadził, ale kiedy wyzwał Stormi od dziwki to poprostu nie wytrzymałem.

Dałem mu z liścia w twarz i wyzwałem.
Przecież nie powinien wyzywać Stormi! Żadnej kobiety nie powinno się wyzywać od dziwek czy kurw!

I do tego ta zazdrość Maksa!
Szczerze, zaczyna mnie to trochę wkurwiać. Nawet jak gadałem z Maksem o Dawidzie, ten zaczął spekulować, że nadal go kocham...
To przecież bzdura! Ugh...

Potem on za pomocą patronusa wezwał Veronice, która sama dała mi w twarz a dokładniej w nos.

W tym czasie pojawiła się Rozalia i zabrała gdzieś Stormi.
Ja pokłóciłem się z Veronicą i swoją drogą dowiedziałem się, że poprzedni chłopak Maksa (czy tam jego zauroczenie) nie żyje. Dowiedziałem się też od niej, że mój chłopak w dzieciństwie mieszkał na ulicy i był poddawany jakimś eksperymentom w Ministerstwie Magii.

Jak zajebiście, że mój własny chłopak tak bardzo mi ufa, że nawet mi o tym nie powiedział. Z czego ja oczywiście zwierzam się mu ze wszystkich moich problemów i on wie o mnie prawie wszystko.

Do tego tak bardzo mi ufa, że jest nawet zazdrosny o nieboszczyka i moją przyjaciółkę, w której, owszem byłem kiedyś zauroczony, ale do której już nic nie czuje.

Zajebiście prawda :)

Po tym wszystkim poprostu odszedłem a Veronica została z Maksem sama...

Szczerze to nie mam pojęcia jak to się dalej rozwinie i czy w ogóle mój związek z nim przetrwa.
Sam fakt, że miałem wyjechać z Maksem na wakacje stoi teraz pod wielkim znakiem zapytania i nie mam w cholere pojęcia co z tego wyjdzie.

Ale nie żałuję, że go uderzyłem.
Oczywiście nie chciałem zrobić mu krzywdy, ale on sam sobie na to zasłużył, gdy obraził moją przyjaciółkę.

I niech sobie zapamięta, że nikt, nie będzie obrażał osób, na których mi zależy.
Bo inaczej, nie widzę przyszłości do naszego związku.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top