Jak zwykle, coś musiało się spierdolić
Przez kilka lat było dobrze.
Jakoś żyłem i podczas pełni dawałem jako tako radę, mimo, że nie miałem Eliksiru Tojadowego (był za drogi i trudny do uważenia).
Jednak. Jak zwykle, coś musiało się spierdolić.
Miałem 12 lat. Była pełnia (w tym pamiętniku dużo bedzie o pełni, przyzwyczajcie się).
Podczas pełni, zazwyczaj szedłem do lasu, który był niedaleko mojego domu i tam przeżywałem pełnię (tak, to ten sam las co w rozdziale drugim XDD ~ Nicqus).
Ale, tego dnia, mój wujek postanowił złożyć nam nieoczekiwaną wizytę.
Tak poprostu, chciał przyjechać, bo w sumie czemu nie?
Do pełni zostało 5 minut. Już miałem iść w strone lasu. Mojej mamy nie było, bo musiała być w Ministerstwie Magii a ojcec był zajęty w domu.
Wtedy przyjechał mój wujek. Zdziwiony zapytałem go co tu robi itd.
Debilny ja z przeszłości, zapomniał o pełni. Gdy księżyc się pokazał, ja się zmieniłem.
Mój wujek nie był wybitnie dobry z zaklęć, tylko bardziej znał się na uzdrawianiu itd.
Co było dalej? Nie pamiętam.
Dowiedziałem się o tym co się stało kilka dni później, od mojego taty.
W skrócie to zaatakowałem mojego wujka, mój tata usłyszał krzyki i zobaczył co się dzieje. Nie znając się na magii zawiadomił moją mamę, która w podskokach wróciła do domu.
Rozdzieliła nas i zagoniła mnie w postaci Wilkołaka do lasu a potem ze wskazówkami mojego wujka, opatrzyła mu rany.
Na następny dzień, teleportowała się po mnie do lasu i mój tata jako tako opatrzył mi moje rany (czyli tak jak zwykle).
Mój wujek mnie wtedy znienawidził, bo zrobiłem mu kilka blizn w tym jedną na pół twarzy. Tak się wkurwił, że poprostu wyszedł z mojego domu, nawet bez pożegnania.
On mógł zginąć, gdyby nie moja matka...
To oczywiście była moja wina. Jak zwykle.
Jaki z tego wniosek?
Prawie zabiłem gościa, który uratował mi życie i jeszcze z własnej głupoty (znowu).
Bo przecież mogłem iść do tego lasu...
Niby nic się nie stało i wszystko skończyło się dobrze, ale niestety w przyszłości to zdarzenie będzie mieć tragiczne skótki...
Dobra. Tego dowiecie się sami w swoim czasie...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top